Paide Linnameeskond szczyci się Ragnarem Klavanem


Rywal Śląska Wrocław w eliminacjach do Ligi Konfederacji przeprowadził niezwykle interesujący transfer

8 lipca 2021 Paide Linnameeskond szczyci się Ragnarem Klavanem
soccernet.ee

Paide Linnameeskond drugi rok z rzędu zagra w europejskich pucharach. Estoński klub dopiero od niedawna zaczął się liczyć w tamtejszych rozgrywkach, a jak dotąd głośno było o nim głównie przy okazji niedawnego transferu. Do swojej ojczyzny wrócił bowiem Ragnar Klavan.


Udostępnij na Udostępnij na

Teoretycznie Śląsk Wrocław nie powinien mieć większych problemów z Paide Linnameeskond. W rankingu krajowym UEFA estońska Premium Liiga zajmuje dopiero 53. miejsce, czyli trzecie od końca. Nieco gorzej wygląda jednak bilans bezpośrednich pojedynków drużyn z Polski i Estonii. W europejskich pucharach rywalizowały one ze sobą już sześciokrotnie. Trzy razy wygrywały polskie drużyny, dwa razy estońskie, a raz padł remis.

Po raz ostatni do polsko-estońskiej rywalizacji doszło siedem lat temu. Lech Poznań do spotkania z Nomme Kalju podchodził w roli faworyta, ale przegrał pierwszy wyjazdowy mecz. Dopiero na własnym boisku „Kolejorz” zwyciężył 3:0 i przeszedł do kolejnej rundy eliminacji do Ligi Europy. Dwanaście lat temu doszło z kolei do niebywałej kompromitacji. Wówczas w kwalifikacjach do Ligi Mistrzów Wisła Kraków musiała uznać wyższość Levadii Tallinn.

Krótka tradycja

Levadia i Nomme mogły sprawić sensacje, bo oba kluby miały spore doświadczenie w europejskich pucharach. Nie można o nim zaś mówić w przypadku Paide Linnameeskond. Aktualny wicemistrz Estonii pierwszy raz zagrał w nich w ubiegłym roku. Wówczas w wyjazdowym spotkaniu przegrał 0:2 z Żalgirisem Wilno, żegnając się z LE już w pierwszej rundzie eliminacyjnej.

Ogółem klub z miasteczka liczącego zaledwie 9,5 tysiąca mieszkańców nie ma zbyt bogatej tradycji. Został założony w 1990 roku jeszcze w czasach Związku Radzieckiego, natomiast w 2004 roku zaczął się dynamicznie rozwijać. W ciągu pięciu lat „Estońska Barcelona”, bo taki przydomek od koloru swoich strojów nosi Paide Linnameeskond, przeszła więc drogę od czwartej ligi do estońskiej ekstraklasy.

W 2015 roku zespół przegrał w finale Pucharu Estonii, swój największy sukces odniósł zaś w ubiegłym roku. Został wicemistrzem kraju, zostawiając w tyle faworyzowane zespoły. – Paide Linnameeskond wygrało dwa z czterech spotkań z Levadią Tallinn, a po jednym zremisowało i przegrało. Drużyna zaliczyła także niewiele wpadek z zespołami niżej notowanymi. Poza zasięgiem był natomiast mistrz kraju, czyli Flora Tallinn – mówi w rozmowie z naszym portalem Szymon Góralski, twórca strony Piłkarska Estonia.

Paide się dostosowuje

Paide Linnameeskond osiągnęło swój największy sukces dzięki pracy trenera Vjatseslava Zahovaiki. Były piłkarz reprezentacji Estonii prowadzi zespół od listopada 2016 roku, a z każdym sezonem „Estońska Barcelona” pod jego wodzą zaliczała progres. Zahovaika przede wszystkim stara się elastycznie podchodzić do założeń taktycznych. Paide zazwyczaj próbuje dominować na boisku, ale w spotkaniach z silnymi przeciwnikami cofa się i czeka na możliwość wyprowadzenia kontrataku.

Największymi atutami Paide są napastnik Henri Anier i ofensywna taktyka 4-3-3, a także odpowiedni dobór składu. Dodatkowo od pewnego czasu wiodący piłkarze wracają do gry po kontuzjach. Namiastkę ich umiejętności można było zobaczyć w ostatnim meczu z Florą. Paide zremisowało ostatecznie to spotkanie 3:3, choć do 86. minuty Flora prowadziła 3:0 – zauważa nasz rozmówca.

Defensywa Śląska rzeczywiście powinna uważać na Aniera. 31-letni napastnik w ubiegłym sezonie był jednym z czołowych strzelców ligi, natomiast teraz jest wiceliderem klasyfikacji najlepszych snajperów. Dużo gorzej Paide prezentuje się jednak w obronie. – Najsłabszym punktem zespołu jest bez wątpienia gra przy stałych fragmentach gry w defensywie. W tym sezonie nie zachwycają również stoperzy, ale może zmieni się to za sprawą Ragnara Klavana – mówi Góralski.

Klavan w ojczyźnie

Powrót Klavana do ojczyzny jest z pewnością największym transferowym hitem estońskiej ekstraklasy, być może nawet w całej jej historii. Defensor ostatnie trzy lata spędził w Cagliari Calcio, a wcześniej występował między innymi w Liverpoolu, Augsburgu czy AZ Alkmaar. W tym roku skończy jednak 36 lat i na zakończenie swojej kariery postanowił po szesnastu latach przerwy ponownie spróbować sił na estońskich boiskach.

To było  zaskakujące. Prędzej myślałem, że wybierze grę we Florze albo w jakimś zagranicznym klubie. A tu taka niespodzianka i zarazem hit transferowy w Estonii, który zapewne odbiłby się echem także w innych krajach, choć był on wolnym zawodnikiem. Klavan zapewne uporządkuje grę w obronie, natomiast w meczu ze Śląskiem może wystąpić po lewej stronie defensywy. Wszystko przez brak zastępcy dla lewego obrońcy Josepha Saliste – przewiduje Góralski.

Co ciekawe, Klavan w estońskim futbolu pełni funkcję nie tylko zawodnika. Od 2016 roku formalnie pozostaje prezesem klubu JK Tallinna Kalev, zajmując się w nim głównie kwestiami szkolenia młodzieży. W ubiegłym roku Kalev spadło jednak do drugiej ligi, więc najwyraźniej nowy nabytek Paide nie był zainteresowany grą zaledwie na zapleczu Premium Liigi.

Przyjście Klavana do Paide Linnameeskond nie powinno w żaden sposób zmieniać percepcji tego zespołu. Śląsk ma obowiązek bez większych problemów pokonać swojego dzisiejszego rywala. Każdy inny wynik będzie bowiem kompromitacją, a tych polskie drużyny w europejskich pucharach zaliczyły ostatnimi laty zdecydowanie zbyt wiele…

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze