W ostatnich latach sprawa była prosta – Pepe Reina bronił od deski do deski, w wyjątkowych sytuacjach zastępował go natomiast Luigi Sepe. Kiedy jednak Hiszpan opuścił Neapol na rzecz Mediolanu, pod Wezuwiuszem zaczęto poszukiwać godnego następcy. Znaleziono ich aż trzech w osobach Orestisa Karnezisa, Davida Ospiny i Alexa Mereta. Trener Ancelotti daje szanse każdemu z nich. Wydaje się jednak, że finalnie będzie musiał wybrać „jedynkę”.
Kiedy „Carletto” obejmował „Azzurich”, zakomunikował prezydentowi klubu, że chce mieć trzech bramkarzy o zbliżonym poziomie. Aurelio De Laurentiis spełnił zachciankę doświadczonego szkoleniowca i do miasta słynącego z najlepszej pizzy świata zawitali: Alex Maret, David Ospina i Orestis Karnezis. Czy tercet zrekompensował utratę jednego Reiny? – Mam wrażenie, że tak – powiedział Dawid Dura, założyciel SSC Napoli Polonia, największej grupy polskich fanów tej drużyny. – A to dlatego, że w poprzednim sezonie doświadczony Hiszpan nie miał w bramce konkurencji. Już samo sięgnięcie po utalentowanego Aleksa Mereta można było uznać za rekompensatę utraty Pepe Reiny. Nie codziennie wydaje się kilkadziesiąt milionów euro na 21-latka. Bez wątpienia jest to bramkarz na lata. Skład uzupełniono Davidem Ospiną, który w Arsenalu uzbierał 70 występów, i najstarszym, Orestisem Karnezisem, który jeszcze w Udinese w rozgrywkach Serie A grał niemal wszystko od deski do deski.
Kontuzja Mereta pokrzyżowała plany
W inauguracyjnym spotkaniu przeciwko Lazio miejsce między słupkami zajął Orestis Karnezis. Grek zaprezentował się z dobrej strony, a jego drużyna wygrała 2:1. W kolejnych dwóch spotkaniach 33-latek usiadł jednak na ławce rezerwowych, a do bramki wskoczył David Ospina. Z Kolumbijczykiem w składzie „Partenopei” pokonali 3:2 Milan i przegrali 0:3 z Sampdorią. Po klęsce w Genui doszło do kolejnej roszady między słupkami. Taka sytuacja trwała aż do grudnia, kiedy do walki o miejsce w wyjściowym składzie dołączył Alex Meret.
Po 31 dotychczas rozegranych kolejkach statystyki trójki bramkarzy kształtują się następująco: siedem meczów Orestisa Karnezisa, 12 Alexa Mereta i 14 Davida Ospiny. Najwięcej czystych kont zachował najmłodszy z nich – nie puścił gola w aż siedmiu spotkaniach. Grek i Kolumbijczyk nie dali się natomiast pokonać w czterech starciach.
– De facto rotację wymusiła pechowa kontuzja Aleksa Mereta, która szybko zweryfikowała siłę bramki Napoli – wyjaśnił Dura. – Sezon rozpoczęła para Orestis Karnezis – David Ospina i to właśnie wymiana między nimi spowodowała, że trudno wskazać bramkarza numer 1. Najwięcej występów ma Kolumbijczyk, który bronił też we wszystkich spotkaniach Napoli w Lidze Mistrzów, ale w ostatnich meczach Serie A to dużo młodszy Alex Meret jest liderem. Jego pozycją na chwilę zachwiała jedynie czerwona kartka z Juventusem, która – przypomnijmy – była efektem fatalnego w skutkach błędu Kevina Malcuita. Myślę, że rotacja to dobry pomysł. Po pierwsze utrzymuje rywalizację na treningach. Po drugie – żaden z tej trójki nie popełnił jeszcze błędu, który przekreśliłby jego dalszą przydatność w drużynie.
Nieco inaczej na kwestię ciągłych zmian między słupkami patrzy Grzegorz Otocki, trener bramkarzy w Akademii Piłkarskiej Pogoni Szczecin: – Pozycja golkipera jest bardzo specyficzna. Zawodników z pola zawsze można wpuścić po przerwie, zmienić nieco ustawienie. Z bramkarzami jest natomiast inaczej. Oni potrzebują przede wszystkim stabilizacji i zaufania. W ich współpracy z obrońcami bardzo ważna jest ciągłość. Kiedy co mecz czy dwa zmienia się golkiper, zespół nie działa tak dobrze i łatwiej o błędy. Defensorzy muszą czuć duże zaufanie do swojego bramkarza.
Wygląda na to, że obaj nasi rozmówcy mają rację. Z jednej strony bowiem rywalizacja podnosi poziom każdego zawodnika, ale z drugiej niepewność w przypadku bramkarza może mieć fatalne skutki. Moim zdaniem bramkarz musi mieć silną pozycję w zespole – stwierdził Otocki. – Nie może drżeć w obawie przed tym, że za tydzień trener posadzi go na ławce. To wszystko odbija się na jego pewności siebie w trakcie spotkania. Zaczyna myśleć tylko o tym, żeby nie popełnić błędu, zamiast być wartością dodaną dla swojej ekipy.
W przyszłym sezonie wykrystalizuje się hierarchia
Wiele wskazuje jednak na to, że do końca obecnego sezonu trener Ancelotti nie uczyni żadnego z omawianej trójki absolutnym numerem 1. Prawdopodobnie pokusi się o stworzenie pewnej hierarchii, w myśl której jeden z golkiperów (stawialibyśmy na Mereta) będzie występował w kluczowych spotkaniach. Nie powinno się to jednak wiązać z odstawieniem na bocznicę Ospiny i Karnezisa, którzy zresztą nie dają do tego podstaw. – Gdybym był na miejscu Ancelottiego, ustaliłbym hierarchię – powiedział trener Akademii Pogoni. – „Jedynka” grałaby w bardzo istotnych meczach, natomiast „dwójce” dawałbym szansę w Pucharze Włoch. Z przymrużeniem oka powiem, że postawiłbym zdecydowanie na… Huberta Idasiaka. Jest on wychowankiem Pogoni i życzę mu jak najpiękniejszej kariery w Serie A.
Niewykluczone, że w perspektywie kilku lat marzenie naszego rozmówcy przeistoczy się w rzeczywistość. W kampanii 2019/2020 Polak raczej jednak nie będzie numerem 1 u Carlo Ancelottiego. Kto nim zatem zostanie? – Liczę na to, że Alex Meret stanie między słupkami od początku przyszłego sezonu i że dopisze mu zdrowie, a jego forma nie pozwoli oddać miejsca innemu bramkarzowi – zdradził założyciel SSC Napoli Polonia. – Mam też nadzieję na wykupienie Ospiny z Arsenalu. To bardzo solidny rezerwowy, który ma dopiero niespełna 31 lat. Choć w tej chwili brzmi to hurraoptymistycznie, to wyobrażam sobie, że do kadry pierwszej drużyny w następnym sezonie zostanie włączony kolejny Polak, Hubert Idasiak z Primavery. 17-latek był już w tym sezonie zapraszany przez Carlo Ancolettiego na treningi starszych kolegów. Życzę mu jak najlepiej.
Warto więc zapamiętać nazwisko Idasiaka. Wychowanek Pogoni jeszcze trzy lata temu rywalizował w barwach Darłovii Darłowo na poziomie II ligi okręgowej juniorów młodszych, natomiast dziś broni podczas treningów strzały Lorenzo Insigne, Arkadiusza Milika czy Driesa Mertensa. Nie można wykluczyć, że wkrótce Polak dołączy do fascynującego wyścigu o miejsce w bramce SSC Napoli.
Choć Idasiak dopiero aspiruje do tego, aby stać się częścią I drużyny „Azzurich”, jest już rozpoznawany przez kibiców swojego klubu. – Wystarczy pojawić się w klubowym dresie w centrum miasta, by rozdać kilka autografów i zapozować do zdjęć. Na początku było to dla mnie sporym szokiem. Szczególnie że wszyscy znali moje nazwisko i wiedzieli, na jakiej pozycji gram – opowiadał bramkarz Napoli w wywiadzie z oficjalną stroną Pogoni Szczecin.