Osasuna powiedziała Urbanowi adios. Słusznie?


2 marca 2015 Osasuna powiedziała Urbanowi adios. Słusznie?

Jan Urban od kilku dni nie jest już trenerem Osasuny Pampeluna. Polak został zwolniony z powodu złych wyników klubu z Nawarry, który pod wodzą byłego trenera Legii przegrał ostatnie cztery spotkania w lidze. Jednak czy aby na pewno za wszystkie niepowodzenia w tym sezonie Osasuny odpowiada tylko i wyłącznie Urban?


Udostępnij na Udostępnij na

”Z pustego i Salomon nie naleje” – to przysłowie jest idealnym podsumowaniem pracy Urbana w Pampelunie, w której teraz robi się z niego kozła ofiarnego. Polak w lipcu ubiegłego roku przychodził do drużyny ”Los Rojillos” jako jedna z największych klubowych legend, strzelec trzech bramek przeciwko Realowi Madryt i ulubieniec kibiców. Urbanowi powierzono konkretne zadanie, jakim miał być awans do Primera Division. Jeśli weźmiemy pod uwagę problemy hiszpańskiego klubu, czy nie był to zbyt ambitny cel?

Były trener Legii przejął Osasunę w jednym z najtrudniejszych momentów w historii klubu. Przed rozpoczęciem obecnego sezonu zespół z Nawarry był zadłużony na niebotyczną sumę 70 milionów euro. Z powodu długów przed rozpoczęciem rozgrywek klub opuściło kilkunastu piłkarzy. Oriol Riera odszedł do Wigan, Javi Acuna do Watford, Fernandez do FC Porto, Arribas do Sevilli, a doświadczony Punal zakończył karierę. Ponadto na klub zostały nałożone sankcje, na podstawie których w zespole może być jedynie 18 zawodników z zawodowymi kontraktami. Urban miał zbudować drużynę praktycznie od nowa, a ewentualne luki w składzie wypełniać zawodnikami z rezerw. Żeby to wszystko zaczęło poprawnie funkcjonować, potrzeba było czasu, którego Polak nie dostał.

Początek sezonu zapowiadał się obiecująco, w pierwszym meczu sezonu Osasuna wygrała na własnym boisku z Barceloną B. Dwie bramki w tamtym spotkaniu strzelił Nino, którego Urban przekonał do pozostania w klubie (napastnik podobnie jak Punal chciał zakończyć karierę). Kolejne mecze dla zespołu Polaka nie były już tak pomyślne. Osasuna grała bezproduktywnie, przegrywając mecz za meczem. W grudniu coraz głośniej zaczęto mówić o możliwym zwolnieniu Urbana, Polak dostał od zarządu ultimatum. Do zwolnienia nie doszło, ponieważ Osasuna zaczęła grać lepiej, a przede wszystkim zwyciężać. Na 18 możliwych punktów piłkarze z Nawarry zdobyli aż 14, co biorąc pod uwagę mecze z początku sezonu, było dużym wyczynem.

Kiedy wydawało się, że drużyna Urbana wyszła z dołka i w końcu może nawiązać walkę o udział w barażach do La Liga, przyszedł nieszczęsny luty, w którym to Osasuna przegrała wszystkie cztery spotkania, a ostatnie z Lugo zadecydowało o zwolnieniu polskiego trenera. Nie chcę na siłę szukać usprawiedliwienia dla Urbana, aktualne miejsce w tabeli Osasuny wyjaśnia wszystko (16. lokata, trzy punkty przewagi nad strefą spadkową). Jednak w trakcie swojej bądź co bądź krótkiej pracy jako trener hiszpańskiego zespołu Urban zmagał się z trudnymi sytuacjami, na które nie miał żadnego wpływu. Były trener Legii miał wiele razy problemy ze skompletowaniem składu, kiedy kilku piłkarzy wyjechało na Puchar Narodów Afryki i Puchar Azji. Drużyny Osasuny nie oszczędzały też kontuzje, a ograniczenie liczby kontraktowych piłkarzy, o czym wspominałem już wcześniej, pogorszyło tylko całą sytuację.

Na papierze drużyna Polaka wyglądała nie najgorzej. Dziewięciu zawodników w swojej karierze grało w Primera Division, a sprowadzeni do zespołu Javad Nekounam i Javi Flano to piłkarze, którzy z niejednego pieca chleb jedli. Urban wprowadził do zespołu kilku uzdolnionych zawodników, a 18-letni Mikel Merino, na którego postawił polski trener, może w przyszłości zrobić dużą karierę. To jednak nie wystarczyło, Osasuna grała bez pomysłu, a stosowany przez Urbana atak pozycyjny nie przynosił żadnych efektów. Oczywiście można pokusić się o stwierdzenie, że zespół Pampeluny powinien zajmować dużo wyższą lokatę w tabeli, jednak moim zdaniem w obecnej sytuacji Osasuny nie stać na nic więcej. Zarząd klubu nie wziął pod uwagę problemów finansowych i kadrowych w wyznaczaniu celu dla Urbana na ten sezon, celu, który był nie do zrealizowania.

Na wczorajszej pożegnalnej konferencji prasowej Urban przyznał, że pod koniec ubiegłego roku, kiedy drużyna znajdowała się w kryzysie, nie otrzymywał należytego wsparcia od zarządu. Polak powiedział również, że podjęcie pracy jako trener w Osasunie przed rozpoczęciem sezonu było spełnieniem jego marzeń, lecz od początku wiedział o tym, że ta przygoda nie skończy się dla niego dobrze.  Jeżeli jesteś za dobry dla klubu, dla piłkarzy, na końcu za to zapłacisz – nie krył rozgoryczenia Urban, który na zakończenie konferencji podziękował również kibicom, którzy według niego nie mają sobie równych.

Nie od dziś wiadomo, że Urban jest jedną z najbardziej ulubionych przez kibiców postaci w historii klubu. Oczywiście nie bez powodu, Polak w barwach Osasuny jako piłkarz rozegrał 168 meczów i strzelił 49 bramek. Starsi kibice ”Los Rojillos” zapewne pamiętają historyczny wyczyn byłego reprezentanta Polski, kiedy to strzelił trzy bramki Realowi Madryt w wygranym spotkaniu 4:0. Urban posadę trenera swojego byłego klubu objął właśnie po wstawiennictwie sympatyków Pampeluny, którzy w sondzie obdarzyli go 70-procentowym poparciem. Nastawienie kibiców nie zmieniło się również teraz, kiedy Polak został zwolniony z drużyny ”Los Rojillos”. Sympatycy Osasuny w komentarzach pod informacjami w mediach społecznościowych o odejściu Urbana dziękują polskiemu trenerowi za wszystko, co zrobił lub starał się zrobić dla klubu, pomimo różnych przeciwności. Kibice solidaryzują się z byłym trenerem, życzą mu szczęścia w dalszej pracy i co najważniejsze, liczą na to, że Urban jeszcze kiedyś powróci do swojego ukochanego klubu, ponieważ jego serce zawsze będzie czerwone („Los Rojillos” – „Czerwoni”).

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze