ONBG: Asyryjczyk w służbie Holandii


22 listopada 2012 ONBG: Asyryjczyk w służbie Holandii

Piłkarz, którego przedstawiamy w tym tygodniu, miał już okazję zaprezentować się polskiej publiczności pod koniec ubiegłego roku. Młody Holender Ninos Gouriye zaliczył krótki występ w meczu Wisła Kraków – Twente Enschede. Polski zespół wygrał wtedy 2:1 i awansował do dalszej fazy Ligi Europy. Utalentowany napastnik nie zdołał odmienić losów spotkania, a półtora miesiąca później zmienił pracodawcę. Teraz stanowi o sile ognia Heraclesa Almelo.


Udostępnij na Udostępnij na

Ninos Gouriye urodził się w 1991 roku w mieście Hengelo, blisko granicy z Niemcami. Jest więc rodowitym Holendrem. Korzenie jego rodziny sięgają jednak terenów dzisiejszej Syrii, gdzie niegdyś ulokowane było niezwykle potężne państwo Asyryjczyków. Familia Gouriye musiała odziedziczyć waleczność i siłę po przodkach. Bracia i kuzyni Ninosa, Sargon, Teglat i Arthur, również są piłkarzami. Jako ciekawostkę można dodać, że do korzeni asyryjskich przyznaje się również tenisista Andre Agassi i były reprezentant Szwecji w piłce nożnej, Kennedy Bakircioglu.

Utalentowany napastnik zaczął już udzielać pierwszych wywiadów
Utalentowany napastnik zaczął już udzielać pierwszych wywiadów (fot. Voetbalprimeur.nl)

Bohater tego artykułu stawiał pierwsze futbolowe kroki w amatorskim zespole HVV Tubantia. Tam właśnie wypatrzyli go skauci zespołu Twente Enschede i szybko zaproponowali transfer uzdolnionego snajpera. Ninos Gouriye został ściągnięty do młodzieżowej drużyny „Tukkers”, gdy miał zaledwie jedenaście lat. Wydawało się, że drzwi do wielkiej kariery stoją przed nim otworem, ale lata mijały, a potomek Asyryjczyków wciąż nie mógł przekonać do siebie kolejnych trenerów. Dość powiedzieć, że w pierwszym składzie Twente zadebiutował dopiero w ubiegłym sezonie. Nie powalił jednak nikogo na kolana, a zarząd klubu dał do zrozumienia, że już nie będzie potrzebował jego usług. Chcąc nie chcąc, Ninos Gouriye rozpoczął poszukiwania nowego pracodawcy. 31 stycznia 2012 roku podpisał kontrakt z Heraclesem Almelo. Z okresu spędzonego w Enschede pozostały mu jedynie pamiątkowe zdjęcia z pucharami.

Już po pięciu dniach treningów młody napastnik zadebiutował w nowym zespole w spotkaniu z PSV Eindhoven. Do końca sezonu rozegrał w barwach „Heraclieden” 12 meczów, trafiając do siatki rywali w co trzecim spotkaniu. Było widać, że na boisku czuje się coraz pewniej. – Byłem rozczarowany po odejściu z Twente. Żałuję, że nie dano mi tam szansy, ale teraz to wyzwala we mnie dodatkową motywację. Chcę pokazać, że władze klubu myliły się co do mnie. Czuję się coraz lepiej w Heraclesie, bo wiem, że trener ufa mi i stawia na mnie. Jestem podstawowym zawodnikiem i dam z siebie wszystko – mówił Ninos Gouriye. Zapewniał przy tym, że ma jeszcze rezerwy i nie pokazał wszystkiego, na co go stać. 

Okazało się, że snajper klubu z Almelo jest nie tylko utalentowanym graczem, ale również jasnowidzem. W obecnych rozgrywkach Eredivisie zdobył już siedem bramek i jak na razie liczy się w walce o koronę króla strzelców. Prawdziwą maestrię zaprezentował w starciu z Heerenveen. Strzelił przeciwnikom trzy gole. Każdy z nich był ogromnej urody. Holenderscy komentatorzy zachwycali się każdym dryblingiem Gouriye i wzywali do powołania go do kadry na mecz z Niemcami, a portal sportowy Ad.nl nie mógł znaleźć dość pochwał dla byłego zawodnika Twente. – W Enschede muszą naprawdę pluć sobie w brodę. Trzymać na ławce taki diament! Messi z Mezopotamii w pojedynkę rozniósł rywala z Fryzji. Po dziewięciu latach gry w akademii Twente Ninos Gouriye błyszczy teraz w barwach Heraclesa – chwalili redaktorzy piłkarskiego serwisu. Nie było w tym zbyt wiele przesady, choć oczywiście do klasy Argentyńczyka wciąż uzdolnionemu atakującemu wiele brakuje. Według portalu Transfermarkt.pl wartość snajpera „Heraclieden” waha się obecnie między pół a dwoma milionami euro.

Ninos Gouriye nie został powołany na ostatni mecz kadry „Oranje”. Konkurencję miał sporą, bo Holendrom nie brak przebojowych napastników. Jeśli jednak waleczny Asyryjczyk utrzyma obecną formę, może zacząć być o nim głośno, a Louis van Gaal nie będzie miał innego wyjścia, niż dać mu szansę występu w pomarańczowym stroju.

Komentarze
~Aschal (gość) - 11 lat temu

Bez pracy nie ma kołaczy i dobrych kopaczy. Ciekawe
odkrycie, które potwierdza, że lepiej grać niż
ławę w ... grzać!

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze