OE: Wisła lepsza od Górnika!


2 grudnia 2007 OE: Wisła lepsza od Górnika!

Bukmacherzy mogą triumfować. W ośmiu spotkaniach Orange Ekstraklasy ani razu nie wygrali gospodarze! W meczu kolejki rozpędzona „Biała Gwiazda” pokonała Górnika Zabrze 3:1. Bramki dla Wisły zdobywali Paulista, Sobolewski i Zieńczuk.


Udostępnij na Udostępnij na

90. pojedynek pomiędzy Górnikiem Zabrze a Wisłą Kraków nie rozczarował. Były pełne trybuny, efektowne akcje i dużo bramek, czyli wszystko to co lubimy w piłce najbardziej. Rozczarowani mogą być jedynie kibice Górnika, którzy muszą przełknąć gorycz porażki. Na pocieszenie pozostaje im fakt, że przegrali nie byle z kim, bo Wisła to niekwestionowany lider i jedyna niepokonana drużyna w lidze.

3 błędy – 3 bramki

Wisła już w pierwszej połowie rozstrzygnęła spotkanie.
Wisła już w pierwszej połowie rozstrzygnęła spotkanie. (fot. Krzysztof Porębski / www.wislasoccer.com)

Pierwsza połowa w Zabrzu to istny nokaut i festiwal błędów w obronie ze strony Górnika. Już w początkowym kwadransie gry fatalny błąd popełnił Boris Pesković, który wybijając piłkę posłał ją wprost pod nogi Jeana Paulisty. Brazylijczykowi nie pozostało nic innego jak wejść z piłką do pustej bramki gospodarzy. Nie minęło dużo czasu, a podobną, nieudolną interwencją popisał się Tomasz Hajto, do tej pory podpora defensywy zabrzan. Środkowy obrońca wybijając piłkę głową, podał ją Radosławowi Sobolewskiemu. Popularny „Sobol” nie pogardził prezentem i silnym strzałem w róg nie dał szans Peskovicowi. Była to druga bramka pomocnika Wisły w tym sezonie, i druga strzelona na Śląsku (poprzednie trafienie zanotował w meczu z Ruchem). Gdy piłkarze myślami byli już w szatni, wynik na 0:3 podwyższył niezawodny Marek Zieńczuk, wykorzystując błąd… Marisa Smirnovsa. Wśród podopiecznych Ryszarda Wieczorka przez pierwsze 45 minut nie popisali się też napastnicy: Dawid JarkaTomasz Zahorski – nie oddając ani jednego celnego strzału w światło bramki.

Honorowy Brzęczek

Po przerwie Górnik wyszedł zdeterminowany, aby zamazać niekorzystny obraz gry. Grająca na luzie Wisła nie zamierzała jednak oddawać pola gospodarzom. Swoje szanse strzeleckie mieli Rafał Buguski, Paweł BrożekPatryk Małecki. Honorową bramkę udało się zdobyć dopiero w 79. minucie, kiedy było już praktycznie po meczu. Świetnie w polu karnym zachował się Jerzy Brzęczek, który najpierw ograł Arkadiusza Głowackiego a dopiero potem skierował piłkę do bramki Mariusza Pawełka. W końcówce trener Maciej Skorża dał szansę zadebiutować w ekstraklasie Krzysztofowi Mączyńskiego – być może przyszłej gwieździe krakowskiej piłki.

Na innych boiskach też ciekawie

W najciekawszym sobotnim meczu, Korona zremisowała z GKS-em Bełchatów. Spotkanie toczyło się w niezłym tempie i mogło się podobać. Z boiskowych wydarzeń warto odnotować bramkę Carlosa Costly’ego, dla którego było to pierwsze trafienie po dłuższej przerwie. Swoją ósmą bramkę w tym sezonie zdobył dla „żółto-czerwonych” Marcin Robak. Napastnik Korony z pewnością do końca będzie liczył się walce o koronę króla strzelców. – „Spotkanie to przypominało walkę dwóch bokserów, którzy dali sobie po buzi i zremisowali. To był nasz ostatni mecz w tym roku na wyjeździe. Chłopcy chcieli tu dziś nawet wygrać, szczególnie po laniu, jakie sprawiło w ubiegłym tygodniu Koronie Zagłębie. Ale nasza siła ofensywna nie była podobna do Zagłębia i stąd taki, a nie inny wynik” – mówił na pomeczowej konferencji Orest Lenczyk.

Po raz kolejny swój prymat wśród beniaminków potwierdziła Jagiellonia. Tym razem popularna „Jaga” pokonała na wyjeździe Polonię Bytom. Jedyną, decydującą bramkę zdobył Remigiusz Sobociński. Polonia miała swoje szanse, ale fatalnie spisywał się Grzegorz Podstawek. Napastnik gospodarzy najpierw zmarnował jedenastkę, a kilka minut później w sytuacji sam na sam z Jackiem Banaszyńskim (rozgrywającym bardzo dobre zawody) trafił prosto w niego. Nie Podstawek, a Jacek Trzeciak jest zdaniem większości kibiców głównym winowajcą porażki. Kapitan Polonii konsekwentnie wystawiany jest na pozycji rozgrywającego, na której ewidentnie się nie sprawdza.

Z powodu awarii oświetlenia na Stadionie Ludowym z opóźnieniem rozpoczął się mecz Zagłębie – Lech. Nie był to jedyny problem organizatorów, przez ulewę w fatalnym stanie była murawa. Pomimo, że „Kolejorz” przeważał przez 90 minut, to nie potrafił tej przewagi przełożyć na bramki. Bezbramkowy remis to bez wątpienia sukces gospodarzy. – „Warunki dla obu zespołów były takie same i nie można niepowodzenia zwalać na murawę. Było jednak bardzo grząsko, a do tego przez cały mecz lał deszcz. Byliśmy lepsi i trzeba było to udokumentować bramką. Czołówka znów nam uciekła i teraz musimy koniecznie wygrać u siebie z Koroną” – tłumaczył zespół w rozmowie dla LechTV Piotr Reiss.

W Łodzi punkty pogubił mistrz Polski. Faworyzowani „Miedziowi” zremisowali z Widzewem 1:1. Nie zabrakło walki, stąd sędzia główny Robert Małek aż trzy razy musiał sięgać po czerwony kartonik. I to pierwszy raz już po kwadransie gry. Ukaranym był Tiago Gomes, który w niedozwolony sposób zatrzymał wychodzącego na czystą pozycję Łukasza Mierzejewskiego. Osłabione Zagłębie musiało się cofnąć, co wykorzystali gospodarze za sprawą gola Łukasza Masłowskiego w 40 minucie. W drugiej połowie przyjezdni szybko wyrównali stan meczu, ale zaraz stracili kolejnego gracza i do końca musieli grać w dziewiątkę! W końcówce spotkanie się ożywiło, nie brakowało dogodnych sytuacji z obu stron, ale bramki przy Piłsudskiego już nie padły.

W trzech spotkaniach rozgrywanych już w piątek obyło się bez większych niespodzianek. Komplet punktów zdobyła Legia, Groclin i Odra Wodzisław pokonując słabiutki ŁKS. Na tytuł bohaterów piątkowego wieczoru zasłużyli Takesure ChinyamaAdrian Sikora. Obaj dwukrotnie trafili dla swoich drużyn, przyczyniając się w dużym stopniu do odniesionych zwycięstw. Tytuł antybohatera należy się Stefanowi Majewskiemu, którego Cracovia przegrywa mecz za meczem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze