OE: W Łodzi najciekawiej, słaba Legia


W sobotnie popołudnie rozegrano pięć spotkań Orange Ekstraklasy. Niespodzianką, a nawet sensacją zakończył się mecz Groclinu z warszawską Legią, w którym gospodarze wygrali 1:0. Najlepszym widowiskiem sobotnich zmagań okazało się jednak spotkanie Widzew Łódź – Odra Wodzisław Śląski. W meczu tym padło aż siedem bramek, cztery z nich zdobyli łodzianie i dlatego to oni cieszyli się z wygranej 4:3.


Udostępnij na Udostępnij na

Mistrz lepszy od wicemistrza

W spotkaniu wciąż aktualnego mistrza Polski – Zagłębia Lubin z wicemistrzem – GKS – em Bełchatów niespodzianki nie było. Faworytem byli gospodarze i to oni zainkasowali komplet punktów wygrywając 1:0. Bramka dla lubinian padła już w 9. minucie, a jej strzelcem okazał się Robert Kolendowicz. Goście z Bełchatowa nie zdołali odrobić jednobramkowej straty i ostatecznie musieli uznać wyższość swoich rywali.

Niespodzianka w Grodzisku

W dzisiejszym spotkaniu Legia miała zacząć odrabianie strat punktowych do Wisły. Jak się jednak okazało przedmeczowe założenia zupełnie się nie sprawdziły. Mecz, który nie stał na zbyt wysokim poziomie zakończył się wygraną Groclinu 1:0. W pierwszej odsłonie wartą odnotowania okazją była ta z 27. minuty, kiedy to Adrian Sikora trafił w słupek. Legia odpowiedziała niecelnym strzałem Bartłomieja Grzelaka. Do końca pierwszej części gry żadnej ze stron nie udało się zdobyć gola. Po zmianie stron do ataku ruszyli gospodarze. Już w 53. minucie padła bramka na 1:0. Po podaniu Laty piłkę do bramki strzeżonej przez Jana Muchę skierował Piotr Rocki. Kolejne minuty to słaba gra Legii i niewykorzystane sytuacje grodziszczan. Podsumowując dzisiejsze stracie drużyn z górnej części tabeli, śmiało można powiedzieć, że Groclin okazał się drużyną znacznie lepszą od faworyzowanej Legii i zasłużenie wygrał to spotkanie.

Emocje i grad goli w Łodzi

Na brak emocji nie mogli narzekać kibice, którzy wybrali się na mecz Widzew – Odra Wodzisław. W pierwszych trzydziestu minutach na boisku działo się niewiele. Dopiero w 31. minucie arbiter podyktował „jedenastkę” dla Widzewa za faul Malinowskiego na Kowalczyku. Poszkodowany postanowił sam wymierzyć sprawiedliwość i było 1:0. W 61. minucie goście odrobili stratę jednej bramki i było 1:1. Jak się jednak okazało był to dopiero przedsmak emocji. W 77. minucie gola na 2:1 zdobył Panka. Cztery minuty później było już 3:1, a to za sprawą przepięknego uderzenia z rzutu wolnego Tomasza Lisowskiego. Odra postanowiła walczyć do końca i w 84. minucie zdobyła kontaktową bramkę. Chwilę później było już jednak 4:2, po trafieniu Kuklisa. Na koniec, w 88. minucie do bramki Widzewa trafił jeszcze Jan Woś, ale ostatecznie gospodarze wygrali 4:3.

Wiało nudą…

Bez rewelacji wypadła inauguracja rundy wiosennej na stadionie w Krakowie przy ul. Kałuży, gdzie miejscowa Cracovia grała z Polonią Bytom. Po nudnym widowisku padł wynik 1:1. Prowadzenie w 21. minucie objęły „Pasy”. Samobójcze trafienie zaliczył bowiem Tomasz Owczarek. Goście z Bytomia wyrównali w 57. minucie za sprawą trafienia Janusza Wolańskiego. Do końca meczu nic szczególnego się już nie wydarzyło i oba zespoły musiały zadowolić się podziałem punktów.

W Sosnowcu bez bramek

Na znacznie lepszy mecz liczono w Sosnowcu, gdzie Zagłębie podejmowało Ruch Chorzów. Początek meczu należał do chorzowian, którzy już w 8. minucie mogli objąć prowadzenie. Po ładnej akcji Ruchu w słupek uderzył Ćwieląg. Ten sam piłkarz w 19. minucie stanął „oko w oko” z golkiperem Zagłębia ale strzelił prosto w niego. W drugiej połowie obraz gry uległ zmianie, i to gospodarze grali bardziej ofensywnie. Sosnowiczanie nie zdołali jednak pokonać Roberta Mioduszewskiego i dlatego spotkanie zakończyło się bezbramkowym remisem.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze