Odstrzeleni przez Mourinho błyszczą w Premier League


17 grudnia 2015 Odstrzeleni przez Mourinho błyszczą w Premier League

Chelsea okupuje obecnie 16. miejsce w ligowej tabeli, a gra wygląda tak, jakby nikomu nie chciało się grać. Bohaterzy poprzedniego sezonu z Hazardem, Fabregasem i Costą na czele są cieniami piłkarzy, których grę podziwialiśmy w zwycięskiej dla londyńczyków kampanii 2014/2015. W tym samym momencie zawodnicy, w których Mourinho nie uwierzył, podbijają Premier League...


Udostępnij na Udostępnij na

Jose Mourinho trudny charakter ma. Stwierdzenie to jest niezaprzeczalne i wie o tym każdy fan piłki nożnej na świecie. Portugalczyk, mimo że jest geniuszem (co jest równie prawdziwe jak pierwsze zdanie), popełnił w swojej karierze kilka rażących błędów. Dzisiaj skupmy się na tych, które można bezpośrednio odnieść do sytuacji ligowej „The Blues”.

Chodzi konkretnie o czterech piłkarzy, w których przydatność dla zespołu szkoleniowiec zwątpił i pozwolił im odejść. Nazwiska są wszystkim znane: Cech, Mata, De Bruyne i Lukaku. Zacznijmy od pewnej statystyki: wymienieni powyżej zawodnicy z pola w obecnym sezonie Premier League trafiali do siatki 20 razy. Do tego dołożyli 14 asyst, a więc mieli bezpośredni udział przy 34 golach swoich zespołów. To niemal dwa razy więcej, niż zdobyła cała drużyna Chelsea (18 bramek). Przenieśmy się w drugie pole karne: czeski golkiper w barwach Arsenalu zagrał dotychczas we wszystkich szesnastu spotkaniach angielskiej ekstraklasy, puścił w nich 13 bramek i zachował siedem czystych kont. Dla porównania Chelsea wpuściła dwa razy więcej, a czyste konto zachowała czterokrotnie… ale tylko wtedy, gdy w bramce stał Asmir Begović. Courtois, na rzecz którego Cech odszedł z „The Blues”, w sześciu meczach wpuścił osiem bramek, ani razu nie zagrał na zero z tyłu.

Dość statystyk – przynajmniej tych najistotniejszych. Jeszcze rok temu, kiedy podopieczni Mourinho pokonywali rywali jednego po drugim, pisanie tego tekstu nie miałoby żadnego sensu. Prócz Cecha, który siedział wtedy na ławce w niebieskiej części Londynu, wszyscy trzej gracze niechciani przez Mourinho grali w swoich klubach pierwsze skrzypce; Lukaku w Evertonie zaczął rozkręcać się na dobre, De Bruyne w Wolfsburgu pracował na miano najlepszego gracza Bundesligi, a Mata był najjaśniejszym punktem ofensywy Manchesteru United. Co jednak z tego, skoro Costa, Fabregas i Hazard, czyli boiskowi odpowiednicy odpalonych przez Portugalczyka zawodników, grali najlepszy sezon w karierze?

Costa, Hazard i Fabregas nie gwarantują dziś zwycięstw ekipie Mourinh (fot. chelseaseason.com)
Costa, Hazard i Fabregas nie gwarantują dziś zwycięstw ekipie Mourinh (fot. chelseaseason.com)

Ale forma trzech muszkieterów z Londynu skończyła się wraz z ostatnim gwizdkiem minionej kampanii. Od tego czasu De Bruyne zdążył zostać sprzedany do Manchesteru City, którego jest dziś bez wątpienia najlepszym piłkarzem. A może i całej ligi, wyłączając oczywiście Vardy’ego i Mahreza. W zestawieniu powinien znaleźć się również Lukaku, który ma już na koncie 12 trafień i wydaje się być najpoważniejszym kandydatem do walki z napastnikiem Leicester o koronę króla strzelców. Od Maty natomiast zaczyna się ustalanie składu United, którego zresztą jest najlepszym strzelcem w Premier League.

Pieniądze i talia zgranych kart Mourinho

Dlaczego „Mou” ich sprzedał? Dziwnie w kontekście Chelsea zabrzmi zwrot „dla kasy”… ale nie można zaprzeczyć, że była ona jednym z głównych powodów. Za całą czwórkę do klubowych kas wpłynęło, bagatela, 114 mln euro. Znając jednak nazwisko właściciela klubu, nie możemy traktować kwestii pieniężnej jako głównej pobudki do sprzedaży zawodników.

Juan Mata i Petr Cech w wygranym finale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium (fot. forum.chelseatalk.net)
Juan Mata i Petr Cech w wygranym finale Ligi Mistrzów z Bayernem Monachium (fot. forum.chelseatalk.net)

Sytuacja każdego wyglądała inaczej i o ile oddanie Lukaku czy De Bruyne’a można tłumaczyć kwestią niedostrzeżenia talentu graczy, o tyle sprawa Maty i Cecha to zupełnie inna para kaloszy.

Juan Mata był wybierany na najlepszego piłkarza Chelsea w sezonach 2011/2012 oraz 2012/2013 – dokładnie w tych, w których klub wygrał Ligę Mistrzów i Ligę Europy, a także Puchar Anglii. Żadnym nadużyciem nie było wtedy nazywanie go jednym z najlepszych piłkarzy na globie; był prawdziwym mózgiem drużyny, a jego grę podziwiali (jak się okazało z wyjątkiem Mourinho) wszyscy. W tamtym okresie przywdziewał koszulkę londyńczyków 118 razy (w ciągu dwóch lat!), udało mu się zdobyć aż 32 bramki, dołożył do tego – uwaga – 55 asyst. Jeśli nie ma się na nazwisko Messi lub Ronaldo, można zanotować lepsze statystyki?

W lecie 2013 roku Mourinho zamienił Madryt na Londyn, a Hiszpan praktycznie z miejsca stracił szansę na grę w podstawowej jedenastce. Pod wodzą nowego menedżera grał udało mu się wytrzymać zaledwie pół roku, w styczniu odszedł do Manchesteru United, gdzie od razu stał się jedną z najważniejszych postaci. Kibice Chelsea wręcz łapali się za głowy po ujrzeniu Maty ściskającego rekę Davida Moyesa w Carrington. Zbyt słaby na grę w „The Blues”? Udowodnił, że nie, najdobitniej jak tylko można. Po prostu nie pasował Mourinho.

Petr Cech zaś to żywa legenda klubu ze Stamford Bridge, która musiała ustąpić młodości. Ale czy było warto? Czech stracił miejsce w bramce na rzecz Thibauta Courtois, Belga, który świetnie radził sobie podczas trzyletniego wypożyczenia do Atletico Madryt. I tutaj pojawia się problem: obowiązujące przepisy stanowią, że nie można jednorazowo wypożyczyć piłkarza na dłuższy okres czasu. W związku z powyższym rosły golkiper musiał wrócić do Londynu, a Cech stał się jedną z ofiar nowoczesnego konsumpcjonizmu; coraz częściej wyrzucamy rzeczy nie dlatego, że są popsute, lecz tylko dlatego, że pojawiły się nowsze.

De Bruyne i Lukaku, gwiazdy reprezentacji Belgii (fot. prothom-alo.com)
De Bruyne i Lukaku, gwiazdy reprezentacji Belgii (fot. prothom-alo.com)

Lukaku i De Bruyne nigdy zaś nie dostali u Mourinho szansy. Pierwszy został przez Portugalczyka natychmiastowo wypożyczony do Evertonu, który po roku zdecydował się wyłożyć na Belga rekordowe 35 milionów euro, a zawodnik zdążył jak dotąd odwdzięczyć się 51 bramkami i ani myśli przestać strzelać. Drugi zaś spędził pod skrzydłami byłego szkoleniowca Realu pół roku, podczas którego zagrał przez zaledwie 425 minut (z tego 267 w Pucharze Ligi Angielskiej). Od swojego transferu z Chelsea, a więc od stycznia 2014 roku, zdążył strzelić 29 goli i aż 45 razy asystować przy trafieniach kolegów.

Mourinho nigdy nie miał nosa do młodych. Co więcej, rzadko daje im pierwszoplanowe role w zespole. Portugalczyk woli robić transfery, często zresztą decydując się na kupno piłkarzy, których dobrze zna z poprzednich klubów. Przykłady dwóch Belgów pokazują, jak wiele można stracić przez takie postępowanie – a przecież od momentu sprzedaży obydwu (a także Juana Maty) „The Special One” wygrał tylko jedno mistrzostwo kraju i Puchar Ligi Angielskiej. W tym sezonie nie zanosi się na to, aby powiększył swój dorobek, a każdy z czterech niechcianych przez niego graczy liczy się w walce o najwyższe laury drużynowe bądź indywidualne. Może zamiast stawiania na zgraną pakę (która nic w obecnych rozgrywkach nie pokazuje) oraz styczniowego szału transferowego warto postawić na młodzież (Loftus-Cheek, Rahman Baba) oraz tych, którym jak dotąd się nie udało (Remy, Begović)? Kwestia do przemyślenia dla szkoleniowca… o ile za parę miesięcy nadal będzie trenował Chelsea.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze