Opolska drużyna przeżyła w poprzednim sezonie prawdziwe trzęsienie ziemi. Kuriozalne oświadczenie klubu, zwolnienie Mariusza Rumaka i zaciekła walka o utrzymanie. Ostatecznie Odra Opole zdołała uniknąć degradacji. Teraz najbliższe miesiące mają być znacznie spokojniejsze. Podopieczni Dietmara Brehmera zaskoczyli obserwatorów Fortuna 1. Ligi i po pięciu kolejkach plasują się na wysokim piątym miejscu w tabeli.
W sierpniu 2019 roku Odra Opole znalazła się w centrum uwagi piłkarskich serwisów w Polsce. Klub nie był zadowolony z wyników osiąganych przez Mariusza Rumaka i jego zespół – dwa punkty na koncie po sześciu meczach. Jednak kolejne informacje publikowane przez Odrę były co najmniej dziwne. Klub wydał oświadczenie, w którym dał szkoleniowcowi ultimatum. Wygrana z Radomiakiem i cztery oczka w dwóch kolejnych meczach albo Mariusz Rumak żegna się z posadą. Starcie z radomską drużyną zakończyło się bezbramkowym remisem. Finał mógł być tylko jeden – znalezienie nowego trenera. Do końca roku był nim Piotr Plewnia, który nie posiadał licencji UEFA Pro. W 2020 roku zatrudniono Dietmara Brehmera, dotychczasowego asystenta Kosty Runjaicia.
Waleczna ekipa Brehmera
Jeszcze w poprzednim sezonie Odra Opole zdołała urwać punkty wyżej notowanym rywalom. Przekonały się o tym Radomiak Radom, Stal Mielec, Warta Poznań. Choć Podbeskidzie Bielsko-Biała wygrało z „Oderką” 4:3, to obecny beniaminek PKO Ekstraklasy musiał nieco się namęczyć, żeby wywalczyć komplet oczek. Drużyna Dietmara Brehmera wyróżniała się przede wszystkim walecznością. Zawodnicy starali się jak najszybciej odbierać piłkę rywalom. co można było zobaczyć właśnie w starciu ze Stalą Mielec. Nawet Arkadiusz Piech momentami pokazywał się w defensywie. Sebastian Bonecki głównie był odpowiedzialny za odbiór piłki, ale nie ograniczał się tylko do tego. Z kolei Mateusz Czyżycki często brał udział w akcjach ofensywnych.
Zmiana trenera wyraźnie się opłaciła. Biorąc pod uwagę tabelę tylko z rundy wiosennej, Odra Opole zajęła wysokie szóste miejsce i zgromadziła 22 punkty w 14 meczach. W tym zestawieniu niżej od „Oderki” znaleźli się między innymi Radomiak Radom czy Miedź Legnica, czyli ekipy, które grały w barażach o awans do ekstraklasy. Jednak cały ubiegły sezon trudno oceniać pozytywnie, przede wszystkim ze względu na zamieszanie w trakcie rundy jesiennej.
Odra Opole idzie krok dalej
Przed obecnym sezonem klub opuścił między innymi Mateusz Czyżycki, ale władze Odry sprowadziły w jego miejsce Dawida Korta z Miedzi Legnica. Poczynione transfery nie wpłynęły negatywnie na grę opolskiego klubu. Mało tego Kort jest najlepszym strzelcem w drużynie z trzema golami. Wciąż drużyna kładzie nacisk na intensywności w odbiorze piłki i próbie wyprowadzenia skutecznego ataku. Jednak nie chodzi tu o jak najszybsze wyjście z akcją, zawodnicy dają sobie trochę czasu i skupiają się na dokładności podań i szukaniu wolnych przestrzeni na boisku. Efekt jest bardzo dobry, Odra Opole zanotowała najlepszy start od sezonu 2016/2017, czyli jeszcze z czasów, gdy grała w 2. lidze.
Dietmar Brehmer i jego podopieczni zwracają uwagę głównie na wynik końcowy. Dlatego w pewnym sensie część spotkań może nie porywała postronnych kibiców. Tak wyglądało na przykład spotkanie z GKS-em Bełchatów. Odra przejęła inicjatywę w środkowej części boiska, ale nie była w stanie tego wykorzystać. W niektórych momentach ratowała ją dobra postawa Kacpra Rosy i Mateusza Kamińskiego. Pozycja bramkarza jest bardzo silnie obsadzona. Mateusz Kuchta prezentował solidny poziom jeszcze podczas swojego poprzedniego pobytu w Opolu, a w obwodzie oprócz Rosy jest Tobiasz Weinzettel. Choć nie brakowało pojedynczych błędów w obronie Odry (przy sytuacji Patryka Makucha), to udało się dowieźć wygraną 1:0 – po trafieniu Krzysztofa Janusa z rzutu wolnego.
O co może walczyć „Oderka”
Zatrudnienie Mariusza Rumaka w maju 2018 roku było jasnym sygnałem. Odra Opole zamierza walczyć o coś więcej niż spokojny byt na zapleczu ekstraklasy. Może świadczyć o tym długość umowy z nowym szkoleniowcem – kontrakt miał obowiązywać trzy lata. Oprócz tego w drużynie pojawił się nowy dyrektor sportowy, Dariusz Motała. Za nowy projekt miał być odpowiedzialny Rumak, człowiek z zewnątrz, który z bardzo bliska obserwował funkcjonowanie Lecha Poznań. Odra właśnie aspirowała do miana takiego klubu, głównie w sferze organizacyjnej (oczywiście przy zachowaniu wszelkich proporcji).
Wspominał o tym szkoleniowiec Odry podczas swojej pożegnalnej konferencji prasowej po meczu z Radomiakiem Radom: – Czasami w życiu trenera tak jest, że trzeba na wynik poczekać. Kiedy dowiedziałem się o ultimatum klubu, to jedynie się uśmiechnąłem. Jeżeli umawiamy się na projekt, to zróbmy go do końca. Zabrakło nam cierpliwości i szczęścia w niektórych spotkaniach. Spotkałem wielu ludzi dobrej woli w Opolu. Kibicowali nam. Przed meczem, stojąc w samochodzie na światłach, zaczepił mnie taksówkarz, który życzył mi powodzenia. Mówił, że to, co tu się dzieje, to jest skandal.
Po tym bardzo burzliwym okresie w szeregach Odry zapanował spokój. Drużyna gra konsekwentnie i przede wszystkim skutecznie. Dietmar Brehmer po swojemu poukładał zespół, a teraz zbiera tego owoce. Klub już w rundzie wiosennej ubiegłego sezonu pokazał, że trzeba z nim się liczyć. Teraz wszedł bardzo dobrze w nową kampanię i pozostaje obserwować, co „Oderka” może osiągnąć, jeśli jej forma nie ulegnie pogorszeniu.