W Bundeslidze aż roi się od świetnych piłkarzy, jednak niewielu z nich potrafiłoby z dnia na dzień zanotować taki przeskok jak bohater tego tekstu. Aby z zawodnika grającego w trzeciej lidze w ciągu kilku miesięcy wyrosnąć na gwiazdę ekstraklasy, doprawdy trzeba mieć talent. Zwłaszcza jeśli ma się dopiero 19 lat.
6 sierpnia trzecioligowy Jahn Regensburg pokonał na własnym stadionie rezerwy VfB Stuttgart 2:0. W bramce gości stał nieznany szerszej publiczności niejaki Bernd Leno. 19-latek nikogo w tym meczu nie zachwycił, nie zaprezentował się jakoś nadzwyczajnie i co najważniejsze, nie uchronił swojego zespołu przed porażką. Jednak było to jego ostatnie spotkanie na tym poziomie rozgrywek – osiem dni później Leno zadebiutował w Bundeslidze. Tyle że nie w barwach ukochanego VfB, z którym związany był od najmłodszych lat, lecz Bayeru Leverkusen.
Jeszcze niedawno nikt w Leverkusen o Berndzie nie słyszał. W 2010 roku pewniakiem w bramce „Aptekarzy” był etatowy reprezentant Niemiec, Rene Adler. Nie dość, że był gwiazdą czołowego zespołu Bundesligi, to jeszcze stawiał na niego Joachim Loew, który jasno stwierdził, że to właśnie w jego osobie widzi bramkarza numer jeden niemieckiej kadry. I gdy Adler był już gotowy do wylotu na mistrzostwa świata do RPA, doznał koszmarnej kontuzji, która wykluczyła go z gry na najbliższe trzy miesiące. Na mundial oczywiście nie poleciał i za pośrednictwem telewizji patrzył, jak jego koledzy zdobywają brązowy medal mistrzostw świata, a jego miejsce zajmuje Manuel Neuer. Już w trakcie imprezy stało się jasne, że dla Adlera nie ma powrotu do wyjściowego składu reprezentacji naszych zachodnich sąsiadów – Neuer grał wręcz niesamowicie, zadziwiając cały piłkarski światek. Jednak bramkarz Bayeru miał motywację do powrotu – w końcu ciągle był numerem jeden w klubie, tam nikt go nie zastąpił. I gdy już wrócił do zdrowia, to przez cały sezon 2010/2011 spisywał się bardzo dobrze, zagrał w 32 ligowych spotkaniach na 34 możliwe i pomógł klubowi zająć drugie miejsce w tabeli.
Gdy wszystko zaczynało wracać na dobrą drogę, stało się coś okropnego – Adler znowu doznał poważnej kontuzji, tyle że tym razem stało się to tuż przed sezonem, a nie po nim. „Aptekarze” na gwałt zaczęli więc rozglądać się za zastępcą dla pechowego bramkarza i nos jednego ze skautów skierował go do rezerw VfB Stuttgart. Tam znalazł Bernda Leno, którego polecił trenerowi, a ten działaczom. Ci ostatni czym prędzej wypożyczyli go do końca roku kalendarzowego, płacąc klubowi z południa Niemiec nieco ponad pół miliona euro. Leno dołączył więc do nowej drużyny jako ktoś, kto ma na krótko rozwiązać problem z obsadzeniem bramki, a gdy już do zdrowia wróci Adler, bez rozgłosu wrócić do swojego macierzystego klubu. Plany działaczom „Aptekarzy” pokrzyżował jednak sam bramkarz, który od pierwszego meczu w bluzie Bayeru zaimponował kibicom. Już w debiucie na 19-latka czekało niełatwe zadanie – musiał zatrzymać napastników Werderu z zabójczo skutecznym Claudio Pizarro na czele. Niemożliwe jednak się udało, lecz już za chwilę czekały kolejne, wymagające spotkania. W następnej kolejce Bayer grał w Stuttgarcie przeciwko miejscowemu VfB, a jako że umowa tego nie zabraniała, Robin Dutt znowu postawił na młodego Niemca. I znowu się nie zawiódł – drugie zwycięstwo z rzędu, z drugim czystym kontem. Potem przyszedł mecz z mistrzowską Borussią, w którym bohater tego tekstu po raz kolejny pokazał klasę, nie dając się pokonać żadnemu przeciwnikowi.
W kolejnych meczach bywało różnie, raz lepiej (spotkania z Hoffenheim, Freiburgiem), raz gorzej (pojedynki z Bayernem Monachium i 1.FC Koeln), jednak Leno na wszystkich wywarł bardzo pozytywne wrażenie. Jego refleks, skuteczność w pojedynkach jeden na jeden i duży, jak na tak młodego zawodnika, spokój imponowały zarówno kibicom, jak i sztabowi szkoleniowemu Bayeru. Już pod koniec października działacze klubu ogłosili, że będą starali się sprowadzić młodego bramkarza na stałe. Takie doniesienia wyśmiali włodarze VfB, według których miejsce nastolatka było w rodzinnym mieście i klubie, którego jest wychowankiem.
– Bardzo dobrze czuje się w Bayerze i chciałbym zostać w tym klubie. Czuję duże wsparcie ze strony trenera, kibiców i zarządu, to naprawdę świetne uczucie – sprawę jasno postawił sam zainteresowany, który takimi słowami określił to, gdzie widzi swoją przyszłość. Wtórował mu trener Dutt: – Bernd jest do naszego klubu zaledwie wypożyczony, ale byłbym zachwycony, gdyby okazało się, ze może zostać u nas na dłużej.
Negocjacje trwały bardzo długo, aż w końcu na kilka dni przed końcem roku okazało się, że oba kluby doszły do porozumienia. Bramkarz dostał pozwolenie na zmianę klubu, jeśli jego nowy zespół zapłaci osiem milionów euro. Działacze Bayeru nie wahali się nawet chwili i z prędkością światła wysłali do Stuttgartu przelew na taką właśnie kwotę. Gdy stało się jasne, że klub z Leverkusen ma nowego bramkarza, na oświadczenie w mediach zdecydował się Rudi Voeller, dyrektor sportowy „Aptekarzy”.
– Muszę przyznać, że nie zaczniemy nowego sezonu zarówno z Berndem Leno, jak i Rene Adlerem. Niestety, jeden z nich będzie musiał odejść i oczywiste jest który. Serdecznie współczujemy Adlerowi z powodu tego, co spotykało go w ostatnim czasie. To prawdziwy pech, gdy z powodu kontuzji nie gra się na mistrzostwach świata, a gdy już wszystko wydaje się wracać do normy, znowu wypada się z gry na kilka miesięcy. Całe szczęście, że Rene jest jeszcze młodym piłkarzem i ma przed sobą, co najmniej 10 lat gry w piłkę – powiedział w rozmowie z niemieckim dziennikiem „Bild” Voeller. Warto dodać, że kontrakt Adlera wygasa wraz z końcem sezonu, więc w czerwcu będzie on wolnym piłkarzem.
W ciągu kilku miesięcy 19-letni chłopak grający do tej pory w trzeciej lidze nie tylko został piłkarzem wicemistrza Niemiec, ale i wskoczył do wyjściowego składu. Gdy już się tam na dobre zadomowił, okazało się, że wyrzucił z tego zespołu jego ikonę, wychowanka i podstawowego przez ostatnie kilka lat bramkarza. Musicie przyznać, że takie rzeczy nie zdarzają się często.
Gratulację dla młodego Leno bardzo utalentowanego ,
szkoda że zdjął on z pozycji podstawowego
bramkarza Adlera , ponieważ uważam że Adler jest
bardziej doświadczony... Ale brawo dla młodej
gwiazdy pięknie strzeże bramki Leverkusen :) No
niestety i Adler musi się pogodzić z rolą
zmiennika : ( Osobiście wolę Rene Adlera ale to nie
ja decyduję :) Na jego miejscu przeszedłbym do
innego klubu a z jego talentem szybko by znalazł
dobrą ofertę ... BVB !!!
A gdzie jest Alaba??
Tak, to zdecydowanie Bernd Leno, ale Lewandowski też
zasłużył sobie na tę nagrodę, jednakowoż
różnica między obydwoma panami to LIGA
MISTRZÓW.
Ale Lewy ma jeszcze czas do najwyższych futbolowych
nagród, co jak co
ale Bernd Leno jest świetnym bramkarzem i sobie na
tę nagrodę zasłużył
Przychodził w związku z kontuzją Adlera, a teraz
sytuacja się zmieniła. Miał grać aż do końca
kontuzji Adlera, a potem niech usiądzie na ławie
ale pokazał swoją klase
Zrobił duży postęp. Zobaczymy czy wygryzie ze
składu Adlera?!