Paulo Sousa – ocena. Opowieści niczym z bajek tylko happy endu brak


Polska odpada z wielkiego turnieju, a my bierzemy pod lupę Paulo Sousę

24 czerwca 2021 Paulo Sousa – ocena. Opowieści niczym z bajek tylko happy endu brak
Tomasz Kudała / PressFocus

Paulo Sousa i reprezentacja Polski kompromitują się na mistrzostwach Europy 2020. Po porażce 3:2 ze Szwedami w ostatniej kolejce fazy grupowej Euro 2020 odpadamy z turnieju. To już kolejny, piąty, raz w XXI wieku, kiedy kompromitujemy się na arenie międzynarodowej. Ponownie wychodzimy na drużynę nieudaczników. Z około 38 milionowego państwa nie potrafimy wybrać grupy 26 dobrych zawodników.


Udostępnij na Udostępnij na

Nowy trener – jest. Co z tego, skoro efektów brak. Słabe wyniki zaczynają ciążyć na krótkiej kadencji Portugalczyka. Paulo Sousa zaimponował nam swoim angielskim, pięknymi słowami i opowieściami niczym z bajek.

Dziękuje za Twoje pytanie

To hasło słyszeliśmy przy każdym pytaniu kierowanym do Paulo Sousy na konferencjach prasowych. Na początku Portugalczyk zaimponował nam swoją kulturą wypowiedzi, opalenizną i bogatym CV. W swojej trenerskiej karierze prowadził kluby takie jak Fiorentina czy Girondins Bordeaux. Szybko jednak na światło dziennie wyciągnięte zostały jego wyniki we francuskim klubie, którego o mało nie spuścił do drugiej ligi. Finalnie sam podał się do dymisji.

Nieco lepiej było we Włoskiej Fiorentinie, w któej w jednym sezonie zajął piąte miejsce w ligowej tabeli. Jak na taki klub jest to niepodważalne osiągnięcie. Jednak, jak wiemy, łatwiej jest kogoś oczerniać niż docenić i właśnie na tym skupili się polscy kibice, drwiąc ze słabych wyników trenera we Francji. Gdy jednak przyszedł na pierwszą konferencję w roli selekcjonera naszej kadry, szybko oczarował Polaków. Pojawiały się różne memy i inne docinki w kierunku Paulo Sousy za słynne już „Thank you for your questions”.

Czy wolimy słuchać pięknych słówek po angielsku? Niewykluczone, ponieważ różne farmazony z ust trenera reprezentacji Polski padały i ciągle padają, a mimo to ciągle w to wierzyliśmy. Aż do dzisiejszego wieczoru. Przecież po Polsku może powiedzieć do nas każdy zwykły ekstraklasowy trener jak Jerzy Brzęczek. Po angielsku już nie. Jednak dzisiaj oblano nas kubłem zimnej wody.

Logiki brak

Dokładnie takie słowa często kierujemy do naszego trenera po zobaczeniu składu na mecz. Wielokrotnie pierwsza jedenastka była mocno eksperymentalna. Nigdy też nie była taka sama. Co mecz, to inny skład. Co mecz, to inne zestawienie w defensywie. Stabilność przyszła dopiero w pierwszym spotkaniu mistrzostw Europy. Trener postawił na trójkę: Glik, Bednarek, Bereszyński.

Jeśli wcześniej mogliśmy narzekać na zbyt częste i zbyt duże zmiany, to tym razem możemy narzekać na ich brak. Bartosz Bereszyński jest zdecydowanie najgorszym punktem naszej kadry, a mimo to cały czas wychodził w pierwszym składzie. Na sześć straconych bramek na tym turnieju przy czterech mniej lub bardziej zawinił właśnie Bereszyński. I tu nasuwa się pytanie – dlaczego nie Piątkowski czy Kędziora? Co powstrzymywało trenera przed taką rotacją?

Temat Kamila Piątkowskiego też jest bardzo ciekawą sprawą. Młody zawodnik, który od następnego sezonu będzie występował w RB Salzburg, wszystkie trzy spotkania Euro 2020 zobaczył z trybun. Paulo Sousa dwukrotnie dawał mu szansę w trakcie swojej kadencji. Młody obrońca dostał nawet blisko 60 minut w sparingu z Rosją. To jednak nie wystarczyło, aby choć raz znaleźć się na ławce rezerwowych, o występie od pierwszej minuty nie mówiąc.

https://twitter.com/misq1793/status/1407719174202351620

I dochodzimy do sedna sprawy. Na ławce nie znalazł się ani razu, mimo że w spotkaniu z Hiszpanią i Szwecją na ławce był nawet kontuzjowany Łukasz Fabiański. Jaki jest sens trzymania na ławce trzech bramkarzy, szczególnie gdy jeden z nich ma kontuzję? Dobre pytanie i już śpieszę z pomocą. Żaden. Co poszło nie tak, skoro wolimy tam trzymać piłkarza z urazem zamiast młodego i zdrowego gracza z pola?

Paulo Sousa i błędna filozofia gry

Nie jest to stwierdzenie na wyrost. Do tej pory w każdym klubie, do którego Paulo Sousa przychodził, próbował gry z trójką z tyłu. Nie za każdym razem wychodziło. Mimo to refleksja chyba nie nadeszła. Portugalczyk ma swoją wizję futbolu, ale powinien się pogodzić z faktem, że nie wszędzie da się ją zastosować. Nie można ustawiać drużyny pod formację. Powinno być zupełnie odwrotnie, to formacja powinna być dobierana pod drużynę i jej możliwości. Prawda?

Wyniki i defensywa pukają w dno od dołu

To kolejny mankament kadry Paulo Sousy. W dotychczasowych ośmiu spotkaniach pod jego wodzą wygraliśmy zaledwie JEDNO, i to z Andorą, pokonując ją 3:0. Pozostałe mecze kończyły się cztery razy remisem i trzy razy porażką. Tu winę musimy jednak przenieść na zawodników. Co może zrobić Paulo Sousa, jeśli praktycznie każda bramka, którą tracimy, wynika z błędu indywidualnego? W takiej sytuacji można tylko stać i bezradnie rozłożyć ręce albo dokonać zmiany, czego zabrakło.

Paulo Sousa – co dalej?

Patrząc w przyszłość polskiej reprezentacji, musimy spojrzeć również wstecz. Paulo Sousa został zatrudniony na kilka miesięcy przed pierwszym gwizdkiem mistrzostw Europy. Oczywiście podpisując kontrakt, wiedział, ile ma czasu i że do dyspozycji będzie miał jedynie dwa zgrupowania. Jednak nie możemy i nie powinniśmy zwalniać trenera po tak krótkim czasie, aby osiągać wyniki, potrzeba stabilizacji.

Mieliśmy momenty dobrej gry odkąd selekcjonerem jest Portugalczyk, jak mecz z Anglią czy z Hiszpanią. W spotkaniach tych było widać filozofię Sousy i zarys piłki, którą docelowo mamy prezentować. Niestety kolejny raz nie udało się i wielki turniej kończymy po trzech spotkaniach.

Jednak w naszej opinii przyszły prezes PZPN powinien zapytać zawodników o zdanie w kwestii trenera. Jeśli pracuje im się dobrze i zawodnicy widzą progres oraz szansę na dalszy rozwój, to powinniśmy zostawić Paulo Sousę do końca eliminacji do mistrzostw świata w Katarze 2022. I po ewentualnym awansie, albo braku, powinniśmy decydować. Jeśli natomiast zawodnicy nie widzą progresu i szans na dalszą współpracę, to musimy szukać szczęścia gdzieś indziej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze