Zawodnik PSG, Stephane Sessegnon, był bliski przenosin do Sunderlandu, ale na transfer nie zgodziło się Paris Saint-Germain. Obrażony reprezentant Beninu od pewnego czasu nie pojawia się na treningach na Camp des Loges.
– Trener mnie obraził. W takiej sytuacji nie mogę dłużej grać dla PSG – te słowa wstrząsnęły całym Paryżem. Fani klubu byli w szoku. Ich ulubieniec, który sezon temu był najważniejszym punktem zespołu, miałby go teraz opuścić? Cała sytuacja rozpoczęła się w drugiej połowie grudnia, kiedy to Sessegnon żalił się w wywiadzie na Kombouare’a. Kilka dni później do francuskich mediów trafiły wspomniane wyżej słowa.
Przeprowadzka 26-latka wydawała się przesądzona. Zawodnikiem bardzo poważnie zainteresował się angielski Sunderland. Sessegnon był nawet na Wyspach, aby załatwić ostateczne szczegóły umowy. Nagle nastąpił niespodziewany zwrot w akcji, PSG odmówiło transferu Afrykanina.
– Jestem bardzo zadowolony z mojego zespołu. Powiedziałem, że nikt nie odejdzie. I mam nadzieję, że tak się właśnie stanie. Jednak, gdyby ktoś chciał rozwiązać kontrakt, odpowiedź i tak byłaby negatywna – zapowiadał Kombouare. Widać, że nie rzuca on słów na wiatr.
Zdeterminowany pomocnik postanowił w ramach protestu nie pojawiać się na treningach i innych spotkaniach zespołu.
Głos zabrał nawet prezydent Paris Saint-Germain, Robin Leproux.
– Nie ma mowy o transferze. Najważniejsze, by Stephane powrócił do zespołu i brał udział w naszych treningach. On pozostaje częścią tego klubu i będzie występować tu do końca sezonu – oznajmił Leproux.