„Obraz rozmazany tak jak Fangor” – Warta Poznań gra lepiej, niż punktuje


Warta Poznań z nowymi zawodnikami nie prezentuje się źle. Wszystko wskazuje na to, że "Zieloni" zaraz zaczną punktować

10 sierpnia 2022 „Obraz rozmazany tak jak Fangor” – Warta Poznań gra lepiej, niż punktuje
Dawid Szafraniak

Warta Poznań zdążyła już zebrać baty od Wisły Płock, przegrać z Pogonią i postawić się Rakowowi, a jedyne punkty zdobyła w Legnicy. Praktycznie wszyscy spisali ją już na heroiczną walkę o utrzymanie. „Zieloni” być może nie punktują, ale i tak wygląda to wszystko lepiej niż u progu poprzednich sezonów. Widok na następne kolejki jest zdecydowanie optymistyczny. Nie tylko dlatego, że Warta zadzwoniła do starych znajomych i powiedziała „wpadajcie, jesteście nam potrzebni”.


Udostępnij na Udostępnij na

Jeszcze przed początkiem sezonu w wywiadzie dla Canal+ Dawid Szulczek mówił, że będzie to trudny sezon dla Warty, ale każdy następny będzie równie trudny. Taka jest rzeczywistość. „Duma Wildy” za każdym razem będzie typowana do spadku. O dziwo, w tym sezonie większość ekspertów pomijała zespół Dawida Szulczka w tych zestawieniach. Jednak gdy zobaczyliśmy skład na mecz inauguracyjny z Rakowem, wiedzieliśmy, że będą ciężary. To nie miało prawa się udać, a prawie się udało, bo Warta postawiła się wicemistrzowi Polski.

W każdym razie Warta Poznań będzie uwikłana w walkę o utrzymanie. Jest to po prostu nieuniknione. Być może w pewnym momencie będzie można spokojnie spojrzeć w tył, tak jak w poprzednich sezonach, ale nie szykowalibyśmy się na jakąś walkę o puchary czy środek tabeli. Pomimo że od awansu do PKO Ekstraklasy punktują lepiej od takich drużyn jak Śląsk Wrocław, Zagłębie Lubin i Jagiellonia Białystok, „Zieloni”, mimo dobrych wyników, wciąż mają mniejsze możliwości od tych klubów.

Odwieczne problemy w ofensywie

Odkąd Warta Poznań awansowała do PKO Ekstraklasy, jej największym problemem jest ofensywa. W defensywie można od razu zakładać, że będzie solidnie. Nie będziemy ukrywać, że jest to najmocniejsza strona tego zespołu, choć w tym sezonie kuleje. Zdarzają się błędy, nie udało się jeszcze zachować czystego konta. Tak jak w poprzednich sezonach „Zieloni” wygrywali mecze obroną, tak teraz z Pogonią przegrali właśnie przez błędy w defensywie.

Aczkolwiek, jeśli Robert Ivanov zostanie, to Dawid Szulczek poukłada te puzzle. Złapią trochę więcej pewności i będzie grała gitara. Za to gdy zobaczyliśmy ofensywę w meczu z Rakowem, przeżegnaliśmy się. Milan Corryn na „dziewiątce”, Kiełb wchodzący do środka pola, niejeden trener by się załamał. Corryn zaliczył dobry mecz w PKO Ekstraklasie i to z Górnikiem Łęczna. Górnika w ekstraklasie już nie ma, on cały czas tam gra. Jak to możliwe, bo ze spokojem mógłby mieć na nazwisko Hamulić jak napastnik Stali Mielec.

Problemem była kontuzja Adama Zrelaka, ale też to, że Warta czekała z transferami zdecydowanie za długo. Tam nie było kim grać. Podobnie jak w spotkaniu z Wisłą Płock. Próbował Miłosz Szczepański, ale tam po prostu nie było kim straszyć. Jakóbowski z Corrynem raczej nie dadzą utrzymania Dawidowi Szulczkowi. Zresztą wymowne jest to, że w dwóch pierwszych kolejkach oddali zaledwie dwa strzały celne i nie strzelili żadnej bramki. Wrócił Zrelak, rozpoczęło się strzelanie.

Starzy znajomi zamiast autokaru obcokrajowców

80% drużyn, które notują tak słabe pierwsze dwie kolejki i dostają u siebie 0:4 w lufę z Wisłą Płock, zaczyna panikować. Biegną po nowych zawodników jak Usain Bolt na 100 metrów. Często są to ludzie z łapanki, bo przecież niczego odkrywczego nie wymyślisz w tydzień. Warta Poznań potrzebowała błyskawicznych wzmocnień, ale podążyła inną drogą.

Piotr Barłóg zobaczył listę klubowych kontaktów. Spojrzał i zauważył, że ten nie gra, ten nie gra, a nam niedawno dali utrzymanie, sprawdzili się u nas. Spróbujemy tchnąć w nich trochę powietrza. Tym sposobem przyszli Miguel Luis z rezerw Rakowa i Maciej Żurawski, który dostawał mało minut w Pogoni. Obaj przecież byli kluczowymi graczami Warty. Mecz z Pogonią pokazał już, że chyba ponownie staną się ważnymi punktami zespołu Dawida Szulczka.

Grodzisk to miejsce, w którym potrafią wypalić piłkarze nieoczywiści. W Częstochowie i Szczecinie nie dali im szansy, ale oni już raz ponieśli Wartę do utrzymania. Czemu mają tego nie zrobić ponownie? Uważamy, że sięgnięcie po znane sobie nazwiska jest o niebo lepsze niż wysłanie autokaru na Słowację.

Warta Poznań tylko z napastnikami może się utrzymać

Ktoś kiedyś dobrze powiedział, że dwie najważniejsze pozycje w piłce nożnej to napastnik i bramkarz. Warcie w pierwszych kolejkach było cholernie trudno grać bez napastnika. Czekano na tego Adama Zrelaka, który przecież jeszcze niedawno przegrywał rywalizację z Mateuszem Kuzimskim. Przyznajemy jednak, że Dawid Szulczek odkopał go. Słowak zaczął strzelać i w tym momencie trudno sobie wyobrazić „Zielonych” bez niego. Zresztą widzieliśmy to w meczu z Wisłą i Rakowem.

Warta Poznań szarżowała, szarżowała aż… przeszarżowała

Dawid Szulczek otrzymał również przyspieszony prezent gwiazdkowy w postaci Enisa Destana. 20-letni Turek jak tylko zaaklimatyzuje się w Polsce, będzie ładował bramki jak Burak Yilmaz w Lille podczas sezonu mistrzowskiego. Silny, odważny, z dobrymi warunkami fizycznymi. Dante Stipica już odczuł, że Destan lekki nie jest. Jak dobierze się ze Zrelakiem, to naprawdę mogą tworzyć duet skutecznych napastników.

A przecież posiadanie skutecznego napastnika to 50% sukcesu. Przyjście Szulczka odblokowało Zrelaka, który pod jego wodzą zdobył już dziewięć bramek. Po meczu z Wisłą Płock wszyscy myśleli, że to już ostatnie tango Warty w PKO Ekstraklasie, ale oni znów udowodnili, że podeszli rozsądnie do sprawy. Grają lepiej, niż punktują i jesteśmy przekonani, że wkrótce swoim wyrachowaniem zaczną piąć się w tabeli. „Zieloni” jak zwykle z dala od nieba i fleszy budują ciekawy zespół.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze