Julen Lopetegui vs. Diego Pablo Simeone – pojedynek dwóch niezwykle charyzmatycznych szkoleniowców. Hiszpanowi przygoda z Realem Madryt zdecydowanie się nie udała, co innego Simeone w Atletico. Lopetegui po przyjściu do Sevilli znakomicie poukladał zespół i walczy o podium ligowej tabeli. Atletico tej tabeli przewodzi, choć ostatnio zdecydowanie oddalało się od tytułu mistrza Hiszpanii. Mimo wszystko do tego meczu "Atleti" podchodziło z przewagą zaledwie trzech punktów nad Realem Madryt. Jednocześnie wyjazd na Pizjuan rozpoczynał ostatnie metry wyścigu o zwycięstwo w lidze.
Wyścigu, w którym wciąż biorą udział tak naprawdę trzy ekipy – Barcelona, Real i Atletico Madryt. Każde potknięcie może skutkować utratą nadziei na dobry końcowy rezultat. W swoich szeregach oba zespoły mają przynajmniej kilku piłkarzy, których można określić gwiazdami. Kounde, Ocampos, Papu Gomez czy En-Nesyri to pierwsze nazwiska, które przychodzą na myśl, zerkając w stronę Sevilli. Jest przecież jeszcze fenomenalny Bono na bramce czy Rakitić w drugiej linii. Atletico z kolei opiera swoją grę głównie na Oblaku, Llorente, Koke czy Suarezie. Pojedynek En-Nesyriego z Suarezem zapowiadał się na ozdobę tego meczu. Podobnie jak walka bramkarzy o zachowanie czystego konta. Mnóstwo jakości w obu zespołach. Trzeba to było tylko przełożyć na boisko.
👥 ALINEACIÓN
💪🏼 ¡Ya conocemos nuestro once titular para el #SevillaFCAtleti!
🙌🏻 ¡𝗣𝗔𝗥·𝗧𝗜·𝗗𝗔·𝗭𝗢!🔴⚪ #AúpaAtleti pic.twitter.com/HfSqPaZkb6
— Atlético de Madrid (@Atleti) April 4, 2021
Co by było, gdyby nie Oblak?
Słoweński bramkarz już w 5. minucie potwierdził przedmeczowe oczekiwania. Kapitalnie obronił strzał z dystansu Suso. Chwilę później musiał stanąć twarzą w twarz z Ocamposem przy strzale z 11 metrów. Słoweniec nie dał się pokonać nawet z rzutu karnego. Fenomenalnie wyczuł intencje strzelającego i uchronił Atletico przed utratą pierwszego gola. GRANDE portero. Drugi mecz z rzędu w lidze z obronionym rzutem karnym. Kapitalne pierwsze dziesięć minut w Sevilli, zarówno gospodarzy, jak i Oblaka.
DON JAN OBLAAAAAK
— Kuba Karpiński (@kuba_karpinski) April 4, 2021
Oblak nie poprzestał na dwóch interwencjach. Ocampos ewidentnie chciał się zrehabilitować, ale kilkanaście minut później na posterunku znowu był Słoweniec. Bramkarz Atletico pewnie obronił strzał po ziemi w krótki róg w wykonaniu Ocamposa. Bono miał najwięcej pracy, gdy właściwie sam ją sobie sprawił. Konkretnie przy nieudanej próbie złapania piłki lecącej w pole karne po rzucie rożnym. Do 30. minuty Atletico nie zrobiło właściwie nic. Duża w tym zasługa Sevilli, która właściwie nie dawała żadnych nadziei na lepsze „jutro”. Gdyby nie Jan Oblak…
Piłkarze Atletico z pewnością odetchnęli z ulgą, gdy Gil Manzano odgwizdał koniec pierwszej połowy. Prawdopodobnie była to najgorsza pierwsza połowa w ich wykonaniu, być może na równi z tą z pierwszego meczu z Realem Madryt. Sevilli brakowało wyraźnie dobrego napastnika, takim nie był na pewno de Jong, na ławce wciąż czekał kot z Maroka – En-Nesyri.
Suarez miał 9 kontaktów z piłką w I połowie, co najwięcej mówi o grze Atleti.#LaZabawa pic.twitter.com/7yWcOJyZx5
— Marcin Gazda (@marcin_gazda) April 4, 2021
Nudny początek drugiej partii
Nieprawdopodobne rzeczy wydarzyły się pięć minut po rozpoczęciu drugiej połowy. Sevilla miała rzut rożny, ale nie to jest tym novum. Jan Oblak popełnił błąd. Słoweniec minął się z piłką w polu karnym, ale Sevilla nie potrafiła tego wykorzystać. Rezultat na tablicy wyników bez zmian. Zmiana nastąpiła natomiast w występie Suareza, ale raczej niezbyt pozytywna. Urugwajczyk po słownej przepychance z Acuñą ukarany został żółtą kartką. O tyle to istotne, że wyklucza ona napastnika „Los Rojiblancos” ze spotkania z Betisem.
Hiszpańskojęzyczny feeling
Acuña podrażniony słowną przepychanką z Suarezem postanowił tę skomasowaną energię wykorzystać w polu karnym Atletico. Doskonała akcja na jeden kontakt w wykonaniu Sevilli. Wrzutka Jesusa Navasa idealnie na głowę Argentyńczyka, ten tylko spojrzał i uderzył wedle piłkarskiego porzekadła „tam, skąd przyszła”. Piłka zatrzepotała w siatce. Oblak zupełnie bez szans, piłkarze Sevilli mogli spokojnie powiedzieć „w końcu”.
Atletico 38 punktów roztrwonione.
— Marcin Serocki (@Marcin_Serocki) April 4, 2021
Także Llorente uznał widocznie, że nie będzie potrzebny w starciu z Betisem. W związku z tym postanowił podyskutować z arbitrem. Jak to się kończy w Hiszpanii? Najczęściej żółtą kartką. Tak też było w tym przypadku. Llorente dołączył do Suareza. Atletico w tym meczu straciło dwóch kluczowych zawodników na spotkanie z Betisem. Simeone z pewnością jest z tego powodu niezwykle szczęśliwy.
Atlético 0:1 z Sevillą (80'). Atleti gra słabiutko, 0:1 to najniższy wymiar kary. Za tydzień wyjazd na Betis, który u siebie wygrał 5 z 6 meczów, a Llorente i Suárez zawieszeni. W LaLiga jego przewaga już praktycznie nie istnieje, jeśli Barça wygra wszystko – zostanie mistrzem.
— Jakub Kręcidło (@J_Krecidlo) April 4, 2021
Swój moment miał także Bono. Bohaterem Atletico mógł dziś zostać Oblak i był tego bardzo blisko. Na ustach wszystkich w Sevilli po tym meczu będą Acuña, Navas czy Jordan, ale także Bono. Marokańczyk w 91. minucie kapitalnie zatrzymał Angela Correę i utrzymał Sevillę przy życiu.
***
Powiedzieć po tym meczu, że liga żyje na nowo, to jak nic nie powiedzieć. La Liga będzie prawdopodobnie kipieć emocjami do końca. Zwycięstwo Sevilli to wynik, o którym marzył każdy bezstronny widz. Marzyli też na pewno o nim zarówno w Barcelonie, jak i „białej” części Madrytu. W tym spotkaniu lepsza bez wątpienia była Sevilla. Tutaj nie ma o czym dyskutować. Pokazuje to właściwie każda statystyka, ale także ocena okiem. Atletico podobnie jak w jesiennych derbach Madrytu rozegrało fatalną pierwszą połowę i lepszą drugą, ale na nic się to zdało. Wynik końcowy taki sam jak na Di Stefano. „Atleti” schodzi z boiska pokonane i zdruzgotane. El Clasico będzie meczem o mistrzostwo?