O tym, jak Australia pokazała światu, że umie grać w piłkę. Wspomnienie zespołu z 2006 roku


Jakim zespołem była Australia, która zagrała w 1/8 finału 16 lat temu?

3 grudnia 2022 O tym, jak Australia pokazała światu, że umie grać w piłkę. Wspomnienie zespołu z 2006 roku

Piękna gra, wielkie emocje i pożegnanie z turniejem w dramatycznych okolicznościach. Tak w dużym skrócie można opisać przygodę "Socceroos" na mistrzostwach świata w 2006 roku. Zespół, który Guus Hiddink zabrał ze sobą do Niemiec, pełen był zawodników z europejskich drużyn. Australia pierwszy raz wyszła wtedy z grupy i zagrała w 1/8 finału. Przed spotkaniem "Socceroos" z Argentyną przypominamy tamtą drużynę.


Udostępnij na Udostępnij na

Reprezentacja Australii rozgrywa obecnie szósty mundial w swojej historii. Pierwszy występ przypadł na 1974 rok, ale nie był udany dla „Socceroos”, którzy zdobyli zaledwie jeden punkt i nie strzelili bramki. Kolejny awans na mistrzostwa świata udało im się wywalczyć dopiero 32 lata później i od tamtego czasu już regularnie grają na tej imprezie. Jednak w tym roku dopiero po raz drugi udało im się wyjść z grupy. Poprzedni raz, kiedy Australia grała w 1/8 finału, miał miejsce w 2006 roku. Jak wyglądały tamte mistrzostwa w wykonaniu „Socceroos”?

Trener z Europy i przełomowy awans

Na początku 2005 roku australijska federacja piłkarska podjęła decyzję o opuszczeniu piłkarskiej federacji Oceanii na rzecz jej azjatyckiego odpowiednika. Taki ruch miał na celu ułatwić Australii awanse do finałów mistrzostw świata. Jako drużyna występująca w strefie Oceanii Australia pomimo wygranej w swojej grupie eliminacyjnej musiała rozgrywać baraż z piątą drużyną eliminacji w strefie Ameryki Południowej, która okazywała się zbyt silna dla niedoświadczonych na arenie międzynarodowej „Socceroos”. Właśnie dlatego Australia, która wiele razy zajmowała pierwsze miejsce w kwalifikacjach na swoim kontynencie, tylko raz grała na mundialu.

W tym samym roku prezes australijskiej federacji, a zarazem drugi najbogatszy Australijczyk postanowił odmienić los „Socceroos”. Frank Lowy postanowił zatrudnić na stanowisko selekcjonera Australii Holendra – Guusa Hiddinka. Utytułowany trener łączył pracę w reprezentacji z prowadzeniem PSV Eindhoven, ale wprowadził Australię po raz pierwszy od wielu lat na mundial.

Droga ta wiodła najpierw przez pewnie wygrane ostatnie dla Australii eliminacje w Oceanii. Prawdziwe wyzwanie miał stanowić baraż przeciwko Urugwajowi. Australia po raz czwarty z rzędu podchodziła do meczu o awans. Po latach nieobecności na mistrzostwach świata w Australii marzono o wejściu na salony i dołączeniu do liczących się w światowym futbolu reprezentacji.

W pierwszym meczu Australia pomimo dobrej gry przegrała z Urugwajem. Porażka była minimalna, bo tylko 0:1, więc nadzieja na awans była w kraju ogromna. Do rewanżu Australia przystąpiła pewna siebie i głodna sukcesu. W regulaminowym czasie gry zdołała zwyciężyć 1:0 i doprowadziła do serii „jedenastek”, której bohaterem został bramkarz „Socceroos” – Mark Schwarzer, który obronił dwa rzuty karne i wprowadził Australię na pierwszy od 32 lat mundial.

Australia i jej „złote pokolenie”

Prawdopodobnie każda reprezentacja na świecie ma drużynę nazywaną „złotym pokoleniem”. Zespół Australii, który pojechał do Niemiec na mistrzostwa świata, był pełen piłkarzy grających w Premier League, dlatego to właśnie jemu przypisuje się to miano. Trzeba przyznać, że była to naprawdę silna drużyna, w której szeregach grali tacy piłkarze jak Tim Cahill, wspomniany już wcześniej Mark Schwarzer, Mark Viduka, Brett Emerton, Stan Lazaridis czy Craig Moore. To na tych zwodnikach opierał się tamten zespół oraz jego sukcesy.

Tim Cahill to legenda Evertonu oraz reprezentacji Australii, w której dzierży rekord liczby bramek. Strzelił ich 50 w swoich 108 występach. Wystąpił na czterech mundialach, a podczas mistrzostw w Niemczech był kluczowym zawodnikiem. Z kolei Mark Schwarzer jest rekordzistą pod względem występów w kadrze. Zagrał w niej 110 razy. Swoją markę w Anglii zbudował w Middlesbrough, w którym wystąpił aż 367 razy podczas swojego 11-letniego pobytu w tym klubie. Mark Viduka również grał w Middlesbrough, ale największą karierę zrobił w Leeds. Wcześniej grał też w Celticu Glasgow, w którym zdobył koronę króla strzelców ligi szkockiej. Tak prezentowała się jedenastka, która zagrała w spotkaniu 1/8 finału przeciwko Włochom:

Osiągnięcia kolejnych piłkarzy tamtej drużyny można by było wymieniać godzinami. Australia w 2006 roku miała naprawdę silny skład, ale pomimo to zajmowała dopiero 49. miejsce w rankingu FIFA. Przed mistrzostwami w Niemczech wśród Australijczyków panowała euforia spowodowana powrotem na wielką imprezę. Cały kraj czuł, że powoli zaczyna dołączać do reszty świata bawiącej się futbolem. Australia osiągała sukcesy w wielu innych dyscyplinach, ale piłka nożna nie była sportem liczącym się w Australii.

 

 Australia zapadła w pamięć kibicom

Pierwszemu spotkaniu „Socceroos” na mundialu w Niemczech towarzyszył trzydziestostopniowy upał. Australia mierzyła się z Japonią, którą zdominowała, ale nie potrafiła wyjść na prowadzenie. Pierwszego i dość szczęśliwego gola zdobył zespół z Azji i wiele wskazywało na to, że to właśnie Japonia zdobędzie trzy punkty. Swoje prowadzenie utrzymywała aż do 84. minuty, w której wprowadzony z ławki Tim Cahill doprowadził do wyrównania. Australia poczuła krew i ruszyła do ataku. W 89. minucie pięknym strzałem z daleka popisał się strzelec pierwszego gola – Tim Cahill, i wyprowadził swój zespół na prowadzenie. „Socceroos” się nie zatrzymywali i w drugiej minucie doliczonego czasu gry John Aloisi strzelił trzecią bramkę.

Pierwszy gol oraz pierwsze zwycięstwo Australii na mundialu stało się faktem. Dla żyjących przez lata z dala od wielkiej piłki Australijczyków to było coś wielkiego i stanowiącego ogromny sukces. Kolejnym wyzwaniem było spotkanie przeciwko ówczesnym mistrzom świata – Brazylijczykom. To był wielki test dla „Socceroos”, którzy po raz pierwszy mierzyli się z tak silnym rywalem. Australia rozegrała dobre spotkanie, w którym miała swoje okazje. Jednak jedna z najlepszych drużyn na świecie okazała się dla niej zbyt wymagającym przeciwnikiem. Mecz zakończył się wynikiem 2:0 dla „Canarinhos”.

O wyjście z grupy Australia miała zagrać z Chorwacją, która miała w swoim składzie wielu bardzo dobrych zawodników. Dla australijskiej piłki to było wyjątkowe spotkanie, w którym zespół Guusa Hiddinka miał napisać piękną historię. Wszystko zaczęło się od wyjścia Chorwacji na prowadzenie dzięki bramce, którą strzelił Darijo Srna. Australijczykom udało się wyrównać do przerwy za sprawą rzutu karnego wykorzystanego przez Craiga Moore’a. Mecz był godny starcia decydującego o awansie do fazy pucharowej. W drugiej jego części byliśmy świadkami kolejnych fantastycznych piłkarskich emocji. Chorwacja znów objęła prowadzenie, ale „Socceroos” po raz drugi doprowadzili do wyrównania. Australia pisała dalszy ciąg swojej pięknej historii, zachwycając kibiców swoją grą.

Zwieńczeniem tej fantastycznej przygody było spotkanie rozegrane 26 czerwca w Kaiserslautern. Australia w 1/8 finału mierzyła się z późniejszymi zwycięzcami mistrzostw świata – Włochami. Obydwie drużyny zaczęły mecz od pewnych ataków, które jednak nie skutkowały zdobyczami bramkowymi. Na początku drugiej połowy czerwoną kartkę obejrzał Materazzi. Inicjatywę przejęli „Socceroos”, którzy mieli okazję do wyjścia na prowadzenie, ale nie zdobyli bramki. Wszystko zmierzało już do dogrywki, ale w ostatniej akcji meczu w polu karnym Australii przewrócił się Fabio Grosso, a sędzia podyktował rzut karny dla Włochów. „Jedenastkę” na bramkę pewnie zamienił Francesco Totti i zakończył tym samym piękną przygodę „Socceroos” na mundialu w Niemczech.

Pomimo to piłkarze otrzymali od swoich kibiców zasłużone brawa. Australia pokazała światu, że potrafi grać ładnie w piłkę i przestała być tylko ciekawostką z dalekiej Oceanii. To był przełomowy moment w historii australijskiej piłki nożnej, który umocnił pozycję tego sportu w państwie, w którym ta dyscyplina była dotychczas raczej na marginesie. Od tamtego mundialu Australijczycy nie opuścili żadnych mistrzostw świata, co zawdzięczają w dużej mierze udziałowi w eliminacjach strefy azjatyckiej, ale nie świętowali na nich większych sukcesów. Aż do mistrzostw w Katarze, kiedy po raz drugi w historii wyszli z grupy.

Jaki zespół oglądamy w tym roku?

Już dzisiaj Australia zagra po raz drugi w 1/8 finału mistrzostw świata. Mundial w Katarze nie rozpoczął się dla niej najlepiej, bo od wysokiej porażki z Francją. Wydawało się, że będzie to kolejna impreza, na której Australia jest, ale nic więcej ugrać nie potrafi. Ostatnie zwycięstwo na mundialu „Socceroos” odnieśli 12 lat temu w RPA, więc głównym celem zespołu Grahama Arnolda była po prostu jakaś wygrana. Żaden ekspert raczej nie odważyłby się typować Australii do wyjścia z grupy. W końcu jej najsilniejsi zawodnicy są już w podeszłym wieku i swoje najlepsze lata mają za sobą.

W jej składzie na bramce oglądamy najdrożej wycenianego piłkarza drużyny Arnolda – Mathewa Ryana, który jest obecnie jedynie zastępcą Kamila Grabary w FC Kopenhaga. A przecież Polak na mundial pojechał tylko dzięki kontuzji Bartłomieja Drągowskiego. Kolejnym ważnym ogniwem w tej układance jest 32-letni Aaron Mooy, grający w Celticu Glasgow. Poza tymi doświadczonymi zawodnikami w składzie Australii trudno szukać graczy, którzy przewinęli się przez silne kluby i stanowili w nich ważne elementy.

Pomimo to Graham Arnold zbudował drużynę, która zdołała osiągnąć najlepszy wynik punktowy na mistrzostwach świataw historii Australii, a zarazem wyjść z grupy. – Wieczorem nie będzie żadnego świętowania. Teraz jest czas na odpoczynek i sen, bez mediów społecznościowych i zbędnych dodatkowych emocji – mówił australijski szkoleniowiec po wygranej z Danią. Być może w takim właśnie nastawieniu zespołu kryją się powody tego sukcesu.

Australia zagra dzisiaj z Argentyną, która będzie w tym meczu zdecydowanym faworytem. Nie oszukujmy się, „Socceroos” są przed tym spotkaniem skazywani na pożarcie i raczej nie zdziwi nas wysoka wygrana drużyny z Ameryki Południowej. Ale kto wie, może Australia sprawi sensację, wyrzucając Messiego i spółkę z turnieju.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze