Bez wątpienia ciąży na nim presja nazwiska, a mimo wszystko sam rzetelnie i konsekwentnie pracuje na swój sukces. Timothy Weah, syn słynnego George Weaha, udowadnia światu, że po ojcu odziedziczył nie tylko nazwisko, ale też umiejętności piłkarskie. Do głównych atutów młodego piłkarza należą szybkość, fizyczność oraz nienaganne umiejętności techniczne.
Można powiedzieć, że w rodzinie Weah piłka nożna jest zapisana w kodach DNA. Starszy brat Timothy’ego również jest profesjonalnym piłkarzem, a ojcem młodego Amerykanina jest George Weah – jedyny Afrykańczyk w historii sięgający po Złotą Piłkę. W dodatku warto wspomnieć o tym, że obecnie ojciec młodego Timothy’ego jest prezydentem Liberii. W związku z tym, na młodym Timothym Weahu ciąży olbrzymia presja nazwiska, z którą 19-latek radzi sobie całkiem nieźle, co udowadnia na boisku.
To motywuje mnie do cięższej pracy, ponieważ więcej się ode mnie wymaga.Timothy Weah o presji nazwiska
Pierwsza styczność z piłką
Brooklyn, Nowy Jork – to tu 22 lutego 2000 roku na świat przyszedł Timothy Weah, syn znanego całemu piłkarskiemu światu George’a Weaha. W zasadzie, gdy tylko nauczył się stawiać pierwsze kroki, od razu zaczął trenować piłkę nożną. Pierwsze kontakty z piłką nożną w życiu młodego Timothy’ego miały miejsce w dzielnicy Queens, w niewielkim klubie – Rosedale Soccer Club. Nie zagościł tam jednak na długo, gdyż jego rodzina przeprowadziła się wówczas w najbliższym czasie na Florydę, a po trzech latach ponownie wróciła do Nowego Jorku.
W związku z ciągłą zmianą miejsca zamieszkania młody Timothy szlifował swój talent w dwóch innych akademiach – West Pines United FC, na Florydzie oraz Blau Weiss Gottschee, w Nowym Jorku. Były to również mniejsze, mało znane drużyny, a talent młodego Weaha rozwijał się w błyskawicznym tempie. Wobec tego przyszedł czas na kolejną zmianę otoczenia, aczkolwiek tym razem na coś „większego”. Padło na New York Red Bulls, w której Weah występował tylko przez rok.
Soccer zamieniony na football
Timothy Weah postanowił z czasem zamienić soccer na football, a więc kontynuować swój rozwój na terenie Starego Kontynentu. W wywiadzie z 2016 roku dla „Les Titis Du PSG” powiedział, iż decyzja o przeprowadzce do Europy umotywowana jest przede wszystkim różnicą poziomu piłki nożnej, który jest tu zdecydowanie wyższy niż w rodzimej Ameryce. Próbując swoich sił, przechodził testy w różnych klubach (m.in w Chelsea Londyn), natomiast finalnie, w wieku 14 lat, udało mu się zakotwiczyć w jednym z europejskich gigantów – Paris Saint-Germain. Tym samym poszedł w ślady swojego ojca, który również grał przy Parc des Princes.
Weah dołączył do zespołu U-17, a zatem występował z zawodnikami trzy lata starszymi od siebie. To jednak wcale nie przeszkadzało młodemu Amerykaninowi, a nawet dawało mu kopa. Dobre występy zaowocowały tym, że zawodnika przeniesiono z czasem do drużyny U-19.
W juniorskim zespole U-19 po raz kolejny musiał występować u boku starszych kolegów, gdyż miał wtedy 16 lat. Mimo to Weah doskonale sobie radził i był wyróżniająca się postacią. Dowodem na to był jego debiut w pierwszym oficjalnym występie w ramach UEFA Youth League. Wówczas spotkanie przeciwko Ludogorets’owi Razgrad zakończyło się wynikiem 8:1 dla zespołu paryżan, a młody Weah zdołał ustrzelić hat-tricka.
Pierwszy profesjonalny kontrakt
Przechodząc przez szczeble młodzieżówki, Timothy podpisał przed sezonem 2017/2018 swój pierwszy profesjonalny kontrakt, z Paris Saint-Germain. Wraz z momentem wejścia w świat profesjonalnej piłki, syn zdobywcy Złotej Piłki z 1995 r., nie krył zadowolenia. Ponadto od tego czasu zaczął występować w drużynie rezerw, przez co coraz głośniej pukał do drzwi pierwszego zespołu.
Jestem bardzo dumny, że mogę kontynuować tą przygodę. Nie mogę się doczekać dnia, w którym wystąpię w pierwszej drużynie.Timothy Weah po podpisaniu kontraktu
W końcu młodemu Amerykaninowi udało się dopiąć swego i wystąpić w pierwszym zespole Paris Saint-Germain niespełna dwa tygodnie po ukończeniu osiemnastego roku życia. Podczas swojego dotychczasowego pobytu w Paryżu udało mu się nawet wpisać trzykrotnie umieścić piłkę w siatce w barwach „Les Parisiens”.
Mimo to w dalszym ciągu głównym placem gry dla Weaha była drużyna rezerwowa oraz sporadycznie młodzieżówka U-19. Oczywistym było, że młody Timothy nie będzie regularnie występował w pierwszej drużynie PSG, w której pierwsze skrzypce grają tacy zawodnicy jak m.in. Neymar, Cavani czy Mbappé. Najlepszym rozwiązaniem w tej sytuacji wydawało się wypożyczenie – zarówno dla paryskiego klubu, jak i samego piłkarza.
Przystanek Glasgow
Nowym etapem w karierze Weaha okazał się Celtic Glasgow – klub, który od lat uważany jest za najmocniejszą ekipę w Szkocji. Propozycja wypożyczenia pojawiła się już przed początkiem kampanii rozgrywkowej 2018/2019. Wtedy jednak młody Timothy odmówił udania się na wypożyczenie, gdyż w dalszym ciągu próbował przebić się na stałe do pierwszej drużyny paryżan.
Okres swojego półrocznego pobytu w Szkocji zawodnik rozpoczął wraz z zimowym okienkiem transferowym minionego sezonu. Wówczas Celtic rywalizował z ekipą Rangers o prym w tabeli ligowej oraz występował w Lidze Europy. Jak się później okazało, był to idealny krok dla rozwoju wychowanka francuskiego klubu.
Epizod w Glasgow okazał się bardzo udany dla „Timo”, który został wręcz pokochany przez kibiców „The Hoops”. Mimo że zazwyczaj nie zaczynał spotkań w podstawowej jedenastce, dał się poznać jako młody chłopak o naprawdę dużym potencjale. Fani z czasem zaczęli nazywać go superrezerwowym, gdyż wchodząc z ławki, zawsze robił dużą różnicę na boisku. Przy Celtic Park powstała nawet przyśpiewka na cześć młodego „Timo”: „Boom, Boom, Boom, let me hear you say Weah”.
Sam zawodnik wielokrotnie podkreślał, że przygoda w Szkocji okazała się dla niego czymś wspaniałym. Timothy w jednym z wywiadów powiedział, że szkocka liga i charakterystyczna dla niej gra fizyczna pomogła mu dojrzeć piłkarsko. Ponadto często wypowiadał się bardzo pozytywnie na temat atmosfery, która towarzyszyła mu podczas pobytu na Wyspach Brytyjskich.
https://www.instagram.com/p/BsWJxmMgOmT/
Reprezentacja
Wybór kraju, który będzie reprezentował Timothy Weah, nie należał do najprostszych. Młody zawodnik cztery możliwości. Mógł występować w barwach Liberii (narodowość ojca), Jamajki (narodowość matki), USA (obywatelstwo) lub Francji (drugie obywatelstwo). Wybór padł na Stany Zjednoczone, w których utalentowany gracz się urodził i zarazem wychowywał przez pierwsze 14 lat życia.
Syn obecnego prezydenta Liberii ma już za sobą liczne występy w reprezentacji USA – poczynając od zespołu U-15, aż do dorosłej reprezentacji. W seniorskiej kadrze udało mu się zadebiutować dokładnie miesiąc i pięć dni po osiemnastych urodzinach, natomiast do tej pory występował w niej tylko w meczach towarzyskich. W dorosłej drużynie udało mu się nawet strzelić bramkę.
Ostatnio mieliśmy okazję zobaczyć Weaha na mistrzostwach świata do lat 20, które były rozgrywane w Polsce. Gołym okiem można było zauważyć, że był głównym motorem napędowym większości akcji Amerykanów. Obok m.in. Sebastiana Soto był jedną z bardziej wyróżniających się postaci drużyny, która z turniejem pożegnała się w ćwierćfinale, przegrywając 1:2 z Ekwadorem.
Timothy Weah przez wielu w Stanach Zjednoczonych uważany jest za symbol nowego pokolenia soccera. Amerykanie pokładają nadzieję w tym, że reprezentacja USA w końcu zacznie pukać coraz śmielej do drzwi światowej czołówki w tej dyscyplinie sportu, a młody Weah, obok Christiana Pulisica, będzie ważnym elementem tej układanki.
https://www.instagram.com/p/BxTUZD4AQ6J/
Przyszłość poza Paryżem?
Pozostaje sobie zadać pytanie – jak będzie wyglądała przyszłość reprezentanta USA? Czy zostanie w Paris-Saint Germain? Można się spodziewać, że w zespole prowadzonym przez Tomasa Tuchela nie będzie odgrywał pierwszoplanowej roli. Naszprycowane gwiazdami PSG raczej nie zapewni Weahowi wystarczającej liczby minut spędzonych na murawie, a przecież to będzie się najbardziej liczyć dla młodego gracza. Z drugiej strony jednak, grzechem byłoby sprzedawać perspektywicznego zawodnika już teraz, gdyż za parę lat jego wartość rynkowa prawdopodobnie kilkakrotnie większa. Pozostaje zatem przyglądać się sytuacji – być może Timothy Weah po raz kolejny uda się na wypożyczenie.