O nich będzie głośno: Syn „Zizou” następcą Ikera Casillasa?


7 stycznia 2016 O nich będzie głośno: Syn „Zizou” następcą Ikera Casillasa?
2015-05-22 19:06:45 epa04762683 France's goalkeeper Luca Zidane in action during the UEFA Euro 2015 U-17 soccer championships final match between France and Germany in Burgas, Bulgaria, 22 May 2015. EPA/-

Dzisiaj w ramach naszego cyklu przedstawiamy Wam postać wyjątkową. Dlaczego? Opracowując nasz projekt, w planach było pisanie o piłkarzach z roczników 1997 i młodszych, o których nie mieliście prawa, bądź mogliście słyszeć mało. W tym wypadku zrobimy jednak wyjątek, gdyż chłopak ten zasługuje na artykuł mimo faktu, że pewien rozgłos już zdobył. Panie i Panowie, przed Wami Luca Fernandez.


Udostępnij na Udostępnij na

Zakładam, że gdyby nie tytuł, mielibyście teraz chwilę zwątpienia. Kim jest ten Fernandez i dlaczego może być o nim tak głośno? Oczywiście fani „Królewskich” nie mieliby raczej z tym problemów. W końcu bramkarz od tego sezonu występuje w drużynie Juvenilu A (U-19), a od września wygrywa bezpośrednią rywalizację ze swoim rywalem do składu Francisco Harillo i śmiało można go uznać za golkipera nr 1 w madryckiej akademii. Ale do tego jeszcze wrócimy.

Luca Fernandez
Luca Fernandez (Twitter.com)

Być może zastanawiacie się, dlaczego nosi nazwisko Fernandez, a nie Zidane? Chodzi oczywiście o zdjęcie presji z młodego zawodnika, który pod ciężarem nacisków i zainteresowania mediów, a także, co za tym idzie, większych wymagań, jest postacią mniej medialną, chociażby od o trzy lata starszego Enzo, który po boisku biega w koszulce z nazwiskiem swojego ojca. Wybrano więc dla niego nazwisko po jego matce, która jest Hiszpanką, a on sam ma podwójne obywatelstwo. Powodowało to rzecz jasna pogłoski o wstępnym zainteresowaniu jego osobą ze strony hiszpańskiej federacji, ale on sam w 2014 roku zdecydował się grać dla reprezentacji Francji. Jak się później przekonacie – z powodzeniem.

Sam Luca przyszedł na świat tuż przed finałami mistrzostw świata w 1998 roku, jakże szczęśliwymi dla jego ojca. Już od samego dzieciństwa ciągnęło go do piłki, jednak nie zapowiadano mu takiej kariery jak jego starszemu bratu, Enzo. Poniżej możecie zobaczyć jeden ze słynniejszych filmików prezentujących całą rodzinę Zidane’ów spędzających wspólne popołudnie na grze w piłkę.

Do szkółki Realu Madryt dołączył w wieku sześciu lat. Dlaczego wybrał rolę bramkarza? Jak mówił w wywiadzie dla FIFA.com: „od zawsze ciągnęło mnie do bramki, nawet jak grałem ze swoimi braćmi i ojcem”. I rzeczywiście, na filmiku, który obejrzeliście przed chwilą, to właśnie mały Luca strzeże jednej z bramek ubrany w rękawice bramkarskie. Młody piłkarz po dołączeniu do akademii błyskawicznie przechodził przez kolejne szczeble szkolenia i choć niektórzy mogliby zasugerować, że nazwisko ojca było w jego karierze istotną wartością dodaną, on sam swoimi umiejętnościami i zaangażowaniem udowadniał, że do przypadkowych piłkarzy nie należy. Wyróżniał się przede wszystkim niesamowitym refleksem i gibkością, a w swoich interwencjach przypomina znakomitego na linii Keylora Navasa, choć on sam mówi, że jego idolem jest Manuel Neuer.

Nic więc dziwnego, że w wieku zaledwie 17 lat dołączył do drużyny Juvenilu A, w której grają obecnie piłkarze urodzeni po 1996 roku. Luca stał się więc istotnym elementem zespołu, w którym występują zawodnicy o dwa lata starsi od niego. O przypadku nie może być więc mowy. Co więcej, bramkarz przebojem wdarł się do pierwszego składu zespołu, występując w pięciu spotkaniach młodzieżowej Ligi Mistrzów. Miejsce w bramce oddał tylko na jedno spotkanie z PSG. Jego zmiennik, Francisco Harillo, zawalił jednak jedną z bramek (uderzenie z 35 metrów) i Zidane powrócił do bramki, tracąc w fazie grupowej tylko dwa gole.

Swoje wielkie możliwości potwierdzał również w reprezentacji, w której obok Bilala Boutobby jest zdecydowanie największą gwiazdą. Po decyzji o grze dla reprezentacji Francji rozegrał w niej trzy spotkania i dostał powołanie na mistrzostwa Europy do lat 17, na których został podstawowym bramkarzem. Przez cały turniej „Trójkolorowi” przeszli jak burza, tracąc tylko dwie bramki (sic!) i pokonując w finale Niemców 4:1. Luca Fernandez rozegrał wszystkie spotkania i otrzymał wyróżnienie dla najlepszego bramkarza całej imprezy.

https://www.youtube.com/watch?v=i1GK0jwkTSM

Trzeba przyznać, że uczciwie na nią zapracował. Francuzi na jedyną poważną przeszkodę natrafili w półfinale, podczas którego doszło do prawdziwego bokserskiego spięcia z mocnymi Belgami zakończonego remisem i w konsekwencji seriami „jedenastek”. W niej bohaterem został oczywiście Luca, który obronił aż trzy karne uderzane przez belgijskich piłkarzy.

To było świetne doświadczenie dla mnie. Po prostu robiłem wszystko dla dobra swojej drużyny i, jak się okazało, obroniłem trzy karne – tak właśnie o tym spotkaniu mówił niedawno Luca.

Z tego meczu zostanie zapamiętany jednak z innego faktu. Młody bramkarz przed serią „jedenastek” czuł się na tyle pewnie, że powiedział trenerowi o swojej gotowości do uderzania jednej z nich. Swoją decyzję tłumaczył tym, że „lubi być wciągnięty w grę i być w jej centrum”. Ostatecznie Luca podszedł do rzutu karnego i uderzył piłkę, podcinając ją w stylu słynnego czeskiego piłkarza Panenki (a także swojego ojca). W efekcie piłka odbiła się od poprzeczki i nie wpadła do bramki. Na jego szczęście Belgowie mylili się jednak częściej i ostatecznie Francuzi wylądowali w finale. Nie zmienia to jednak faktu, że kubeł zimnej wody został na młodego piłkarza wylany.

Po spotkaniu zapewniał również, że była to tylko i wyłącznie jego decyzja, a trener kadry Jean-Cloude Giantini potraktował go tak samo jak każdego innego gracza. Na pytanie, czy ojciec gratulował mu sukcesu, odpowiedział: – Nie rozmawiałem z ojcem za dużo na ten temat. Pogratulował mi sukcesu. Rozumiał moją decyzję o uderzeniu piłki w taki sposób i gdybym miał okazję uderzać jeszcze raz, zrobiłbym to podobnie. Nie zamierzam się zbytnio tym przejmować.

Luca Fernandez świeżo po zdobyciu złotego medalu MŚ U-17 (www.closermag.fr)
Luca Fernandez świeżo po zdobyciu złotego medalu MŚ U-17 (www.closermag.fr)

Zwycięstwo w europejskim czempionacie dało Francuzom przepustki do występu w mistrzostwach świata w Chile, na które jechali jako główny faworyt. W fazie grupowej wszystko szło po ich myśli, a Luca po dwóch występach w pierwszym składzie w trzecim spotkaniu dostał wolne od trenera. W 1/8 finału doszło jednak do niespodzianki i mimo całkowitej dominacji Francuzi odpadli po karnych z reprezentacją Kostaryki, przez co zespół kreowany na pewniaka do końcowego złota musiał obejść się smakiem.

Luca Fernandez, mimo że być może tego nie chce, podąża śladami ojca także w inny sposób. Na przełomie listopada i grudnia internet obiegły informacje o tym, że młody bramkarz zagotował się w młodzieżowych derbach Madrytu. Potraktował on jednego ze swoich rywali „z byka”, co na pierwszą myśl nasuwa oczywiście porównanie do „wyczynu” jego ojca z finału mistrzostw świata w Niemczech z 2006 roku. Jak się więc okazuje, posiadł po ojcu nie tylko talent do piłki, ale także zdecydowany charakter na boisku.

https://www.youtube.com/watch?v=kVnRw_eY9yk

Mimo 17 lat na karku dotychczasowa kariera Fernandeza jest nadzwyczaj bogata i można już rzec, że osiągnął więcej niż jego ojciec w tym wieku. Mimo to łatka syna Zidane’a może być dla niego nieco uciążliwa i kto wie, czy przez całą swoją zawodową przygodę z piłką nie będzie musiał cały czas udowadniać swojej wartości. Zwłaszcza że już teraz pojawiają się pierwsze porównania do Ikera Casillasa, a po ostatnim objęciu pierwszej drużyny przez Zidane’a seniora wielu madridistas marzy o tym, aby to właśnie jego syn w przyszłości strzegł bramki „Los Blancos”…

***
Poczytaj także:

Nowe dziecko Wengera

16-latek, który odrzucił ofertę United

Najmłodszy debiutant w historii Marsylii

Obserwuj nas na Twitterze: @onbg_cykl

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze