Szkolenie młodzieży w Polsce od lat budzi zastrzeżenia. System piłkarskiego kształcenia młodych adeptów futbolu w naszym kraju uważa się za fundament klęsk naszej reprezentacji oraz drużyn klubowych. Bolesne jest to tym bardziej, że talentów w naszym kraju jest pełno. Jednym z nich jest Michał Szewczyk, który jest jedną z największych nadziei małopolskiego futbolu.
Futbol, czyli to u nas rodzinne
Na świat Michał przyszedł 17 października 1992 roku. Trudno szacować, czy od dziecka trenowałby piłkę nożną, gdyby nie jego ojciec – Mieczysław. Lepszego mentora w drodze do wielkiej kariery Michał nie mógł sobie wymarzyć – tata to wybitny piłkarz Ruchu Chorzów, dla którego w ciągu 11 lat rozegrał 265 spotkań, strzelając w nich 36 bramek. Jego największy sukces to mistrzostwo Polski w sezonie 1989/1990. W Pucharze Europy w 1990 r. „Niebieskich” wyeliminowała już w pierwszym dwumeczu CSKA Sofia, która zdobyła łącznie sześć bramek przy dwóch zespołu ze Śląska. Godne odnotowania jest to, że autorem jednej z nich był właśnie Szewczyk.
Michał ma też starszego brata, Kamila, który jeszcze trzy lata temu biegał po boiskach Młodej Ekstraklasy w koszulce Odry Wodzisław Śląski. Podobnie jak jego rodzic był pomocnikiem. W trakcie 22 występów nie zdołał się na tyle wypromować, by utrzymać się w czołowych polskich ligach. W kolejnym sezonie reprezentował LKS Czaniec, a przed startem tegorocznej rundy jesiennej opuścił Skawę Wadowice.
Przez Spytkowice do Małopolski
Pierwszym klubem Michała Szewczyka była Astra Spytkowice. Licząca około 4000 mieszkańców wieś znacznie bardziej znana była z datowanego na XVI wiek zamku niż z piłki nożnej – miejscowy klub od lat gra bowiem w wadowickiej A-klasie.
– Michał jako żaczek był zarejestrowany w Astrze Spytkowice, która grywała mecze także z Zatorzanką. Już wtedy Szewczyk był najlepszy i strzelał nam tych bramek naprawdę dużo – wspomina Wit Kasia, który jest związany z Zatorzanką Zator.
Po pewnym czasie Szewczyk zasilił zespół juniorów Skawy Wadowice, by w przerwie zimowej trafić do grającej wówczas w I lidze juniorów starszych Zatorzanki Zator.
Zator – tu się wszystko zaczęło
Wydawałoby się, że przejście do Zatora było dla Michała sportowym awansem, gdyż wówczas zespół z ul. Parkowej był murowanym kandydatem do awansu do Małopolskiej Ligi Juniorów. Okazuje się jednak, że Szewczyk miał spore problemy z własną karierą.
– W Skawie wylądował, będąc trampkarzem. Tam jednak trener ustawiał go na pozycji, która go w ogóle do niego nie pasowała – jako stopera. Michał po pewnym czasie zrezygnował i miał nawet półtoraroczną przerwę w grze. Ojciec Szewczyka zaproponował nam jego usługi. Michał przyszedł na trening i już niedługo jechaliśmy do Wadowic załatwiać potrzebne formalności – mówił o perypetiach Szewczyka pan Wit.
Zatorzanka, czyli klub, do którego sprowadzono Szewczyka, podobnie jak Astra, gra w A-klasie, ale oświęcimskiej. Młody napastnik był świadom jednak, że juniorzy starsi klubu z ul. Parkowej liczą się w walce o awans do Małopolskiej Ligi Juniorów, gdzie rywalami są młodzi piłkarze m.in. Wisły, Cracovii i Sandecji. Cennej szansy młodzi zatorzanie nie zmarnowali – w rundzie jesiennej tylko raz zremisowali, wygrywając wszystkie pozostałe spotkania! W 26 meczach prowadzona przez Marcina Folgę (również byłego gracza Ruchu Chorzów) drużyna zdobyła 70 punktów, strzelając 102 bramki, tym samym notując historyczny awans do Małopolskiej Ligi Juniorów Starszych.
– Od razu okazało się, że piłka go szuka w polu karnym. Nie miał jednak decydującego wpływu na awans, gdyż już wtedy, kiedy przyszedł, przewaga zatorzan nad resztą stawki była ogromna. Wtedy jednak najskuteczniejszym w drużynie był inny zawodnik, który wówczas kończył wiek juniora. Warto dodać, że wówczas o sile zespołu stanowili zawodnicy z rocznika ’90, jednak pomimo tego, dwa lata młodszy Szewczyk strzelał już sporo bramek! – tak rundę wiosenną historycznego sezonu Zatorzanki wspomina prezes klubu.
Kibiców futbolu w Ziemi Oświęcimskiej ciekawiła postawa debiutantów na najwyższym szczeblu regionalnym jeśli chodzi o rozgrywki młodzieżowe. Tymczasem już w pierwszym spotkaniu o tym, że lekceważyć beniaminka nie wolno, przekonała się Skawinka Skawina, która poległa w Zatorze aż 5:2. O sile zespołu przekonała się też… Wisła Kraków, która przegrała z Zatorzanką 3:2. Działaczom „Białej Gwiazdy” w pamięci na pewno utkwił Michał Szewczyk, który zdobył dwie bramki, walnie przyczyniając się do zwycięstwa gospodarzy.
Sezon 2009/2010 był dla młodego napastnika przełomowy. Niewiele było spotkań, w których nie można było go zaliczyć do wyróżniających się graczy. Jego licznik strzelecki zatrzymał się na 32 trafieniach – trzy bramki wbił w dwóch spotkaniach z „Pasami”, zaliczał też hat-tricki w pojedynkach z Poroninem, Krakusem Nowa Huta i Dunajcem Nowy Sącz. Jego Zatorzanka zajęła 10. miejsce w siedemnastozespołowej stawce, zdobywając 40 punktów. Aby oddać niesamowite osiągnięcie nastoletniego snajpera trzeba dopowiedzieć, że reszta zespołu zdobyła 25 trafień w całym sezonie, co oznacza, że sam Szewczyk strzelił ponad połowę bramek Zatorzanki w tym sezonie!
– Michał był bardzo sympatycznym, grzecznym i bezkonfliktowym chłopakiem, dość poukładanym – nigdy nie było z nim żadnego kłopotu. Jako zawodnik wykazywał się pracowitością, musiał być bardzo chory, żeby nie przyjść na trening – słowa naszego rozmówcy potwierdzają tylko wielki charakter grającego dzisiaj w zespole Młodej Ekstraklasy Wisły Szewczyka.
Na podbój Młodej Ekstraklasy
W Małopolsce Szewczyk robił furorę. Efektownie reprezentował kadrę regionu w różnych turniejach. W X Międzynarodowym Młodzieżowym Turnieju Miast im. Konrada Kamińskiego Szewczyk walnie przyczynił się do zwycięstwa swojego zespołu, zdobywając sześć bramek, które dały mu tytuł króla strzelców rozgrywek ex aequo z kolegą z zespołu – Mariuszem Stokłosą.
– Szewczyk najpierw jeździł do Chorzowa, ze względu na sentymenty ojca, który jest jednym z najwybitniejszych piłkarzy „Niebieskich”. Był tam tydzień i dostał też powołanie do kadry Małopolski, w której już kilka razy grał. Było o nim głośno, bo gdziekolwiek pojechał z reprezentacją regionu, zawsze zdobywał bramki. Po jego powrocie ze zgrupowania sam kilka dni później dziwiłem się, że zaczyna jeździć do Krakowa. Jednak dość długo trwało, zanim ostatecznie przeszedł do „Białej Gwiazdy” – mówił o kulisach transferu młodego napastnika Zatorzanki do Wisły Kraków pan Wit.
Przełomowa dla sprawy transferu była końcówka lipca. Szewczyk zadebiutował w nowym zespole, jeszcze jako testowany zawodnik zdobył hat-tricka w spotkaniu towarzyskim z piątoligowym Orłem Piaski Wielkie! Takiego talentu działacze Wisły nie mogli wypuścić z rąk. Jak się okazało już dwa, trzy miesiące później, inwestycja ta zaczyna się zwracać. Wprawdzie były napastnik Zatorzanki niemal zawsze wchodzi z ławki, jednak zdołał już zdobyć trzy bramki Z nim w składzie (stan na 7 listopada), Wisła jeszcze zremisowała tylko jedno z ośmiu spotkań, pozostałe wygrywając!
Zator kuźnią piłkarskich talentów
Michał Szewczyk jest bardzo dobrym przykładem tego, że na brak piłkarskich talentów nasz kraj nie narzeka. Szczególne powody do radości może mieć zwłaszcza, liczący prawie pięć tysięcy mieszkańców, Zator. Mieszkańcy tego miasta mają bowiem drużynę juniorów, w której narodził się wielki talent Michała Szewczyka. Samego zawodnika scharakteryzował Marcin Folga, trener juniorów starszych Zatorzanki Zator.
– Niewątpliwie osiemnastomiesięczna przerwa w graniu miała na niego duży wpływ. Jednak wystarczyło trochę treningów i zaległości zostały zniwelowane. Tym bardziej, że Michał wówczas bardzo dobrze wiedział czego chce, co pokazywało jego zaangażowanie w treningi. Od pierwszych dni naszej współpracy widać, że talent do piłki odziedziczył po ojcu. Z czasem ujawniło się, że strzelać bramki to on potrafi. Pomimo niedużego wzrostu za czasów gry w juniorach Zatorzanki Michał bardzo wysoko skakał do głowy i tą częścią ciała także zdobywał bramki. Ma wiele cech charakterystycznych dla snajpera, tak jak dobre zastawianie piłki ciałem. Moim zdaniem o wybicie się w zespole Młodej Ekstraklasy Wisły może być mu bardzo trudno, jednak już za kilka lat powinniśmy go oglądać na boiskach najwyższych klas rozgrywkowych – wspomina Folga.
Jego wychowankowie coraz głośniej pukają do drzwi szczebla krajowego. W rozmowie telefonicznej dla iGola opiekun zespołu wyznał, że kolejni młodzi zawodnicy, czyli Radosław Kuzia i Patryk Pindel, bardzo dobrze poczynają sobie w kadrze Małopolski, w której sam Szewczyk również był wiodącą postacią. Miejmy nadzieję, że tak jak snajper zespołu ME wicemistrza Polski, inni wyróżniający się zawodnicy też zostaną dostrzeżeni i dostaną swoje pięć minut.
Mam nadzieję,że Wisła będzie miała dużo
pociechy z tego utalentowanego zawodnika.
najlepszy pierwszy filmik-ku...czerwona,ja pier...;)