Piłkarski światek nie zaznał zbyt wielu genialnych duetów braci. W głowach pojawia się oczywiście rodzeństwo de Boerów, Boatengów czy obecnie Hazardów, o których z roku na rok jest coraz głośniej. Niedługą listę za kilka lat będą mogli wydłużyć coraz głośniej przebijający się do futbolu – Dejan i Davor Lovrenowie. Pierwszy z nich gra w Liverpoolu, drugi (jeszcze) w Dinamie Zagrzeb. Jak długo? Wiele wskazuje na to, że jego przeprowadzka jest nieunikniona.
Ich dzieciństwo nie należało do najłatwiejszych. Rodzice wraz z Dejanem musieli uciekać przed wojną w Bośni. Młody chłopak dorastał w Monachium, gdzie przetrwał kryzysową sytuację na Bałkanach. Już po zakończeniu rozlewu krwi jego mama zaszła w ciążę – w tym mieście, w tym momencie zaczyna się właśnie historia Davora. Przyszły piłkarz nie miał nawet dwóch lat, gdy wrócili do zdemolowanej ojczyzny. Dzieciństwo starszego brata nie było łatwe – był wyśmiewany, bo nie znał dobrze chorwackiego, minęły dwa lata, nim udało mu się uzyskać dobre kontakty z kolegami. W wieku 15 lat wylądował w Dinamie Zagrzeb, dwa lata później zadebiutował w pierwszym zespole, cztery sezony później zakładał już trykot Olympique Lyon.
Braci łączy więcej, niż wielu mogło sobie nawet wyobrazić. Swoją wielką karierę zaczynali na tym samym turnieju – Nike Premier Cup, nieoficjalnym klubowym mundialu U-15 rozgrywanym na Old Trafford. Dwanaście lat temu po boiskach w stroju chorwackiej ekipy biegał Dejan. Dekadę później ten zaszczyt spotkał Davora.
Od zawsze obaj trzymali się razem. Gdy tylko wspomina się mu o bracie, na twarzy nastolatka pojawia się uśmiech: – Zawsze dawał mi dużo rad, mówił mi, jak grać, jak dawać z siebie wszystko i co najważniejsze, jak dawać coś drużynie. Kiedy coś tłumaczy, siadam i po prostu słucham – chcę być taki jak on, chcę się spełnić w futbolu. Osiągnę to tylko dzięki ciężkiej pracy. Daję z siebie wszystko i wierzę, że niedługo czeka mnie debiut w pierwszym zespole Dinama – mówił na łamach UEFA.com.
Młodszy brat na swoją okazję będzie musiał jednak jeszcze trochę poczekać – popyt na obrońców jest zawsze dużo większy niż na zawodników ofensywnych. Davor spokojnie wyczekuje swojej szansy w klubie, jednak nie ma zamiaru marnować czasu i błyszczy w reprezentacji. Młodzieżówka na ostatnich mistrzostwach świata odpadła z Mali, finalistą imprezy, już w ćwierćfinale. 17-latek nie miał jednak powodu do wstydu – wpisał się na listę strzelców, skautom pokazywał się pięciokrotnie. Nazwisko Lovren pojawiło się w niejednym notesie obserwatorów. Nic więc dziwnego, że w Zagrzebiu odebrali wiadomości z zapytaniami od takich klubów jak FC Liverpool (sprowadzeniem Davora miał być zainteresowany Juergen Klopp) oraz Celtic Glasgow.
Davor nie myśli tylko o futbolu. Mimo że wielu wróży mu wielką karierę, to w głowie ma już plany, co będzie robił jeśli kariera nie wypali po zakończeniu kariery. Jako uczeń uczęszcza do szkoły o profilu ekonomicznych – jego marzeniem są właśnie takie studia. – Nie mam dużo wolnego czasu, ale czasem udaje się wyjść w weekendy ze znajomymi do kina – mówi młodszy z braci.
Lovren jest oczywiście wielkim fanem swojego brata i podkreśla, że nie ma wymarzonego klubu, dla którego chciałby zagrać. Marzy mu się taki zespół, w którym będzie mógł występować u boku swojego brata (u boku, choć jednak nieco bardziej na szpicy). Davor podziwia także grę Lionela Messiego, jednak jego styl porównuje się najczęściej nie do Argentyńczyka, ale Edena Hazarda. Czy Chorwat pozostanie na etapie bycia porównywanym czy wyprzedzi swój „pierwowzór”? Papiery z pewnością do tego ma. Tylko czy będzie w stanie sygnować je swoim nazwiskiem…
***
Poczytaj także: