Niemieckie warzenie: Przestój transferowy w Monachium


Dlaczego Bayern zwlekał z kupnem nowych piłkarzy?

3 września 2018 Niemieckie warzenie: Przestój transferowy w Monachium

We wrześniu zaczyna się rok szkolny, a w Niemczech pod koniec tego miesiąca zaczyna się słynny na cały świat Oktoberfest. Dla iGola też będzie to ważny miesiąc, bo ruszamy z nowym cyklem felietonów o niemieckiej piłce. Skoro Niemcy tak bardzo lubią piwo, co jest oczywiście normą nie tylko na stadionach bundesligowych, to my będziemy warzyć co tydzień najciekawsze tematy zza naszej zachodniej granicy. Na pierwszy ogień Bayern Monachium i zastój transferowy. Jaki plan mają mistrzowie Niemiec? Czy to będzie sezon przejściowy?


Udostępnij na Udostępnij na

Wiemy dobrze jakie są oczekiwania fanów Bayernu Monachium. Od kiedy w 2013 roku Jupp Heynckess zdobył potrójną koronę, to mistrzostwo Niemiec czy puchar Niemiec zaczął smakować zupełnie inaczej. Warto odnotować, że wtedy „Bawarczycy” sięgnęli po swoje drugie europejskie trofeum, od kiedy najważniejsze europejskie rozgrywki przemieniono na Ligę Mistrzów. Mimo to, w stolicy Bawarii pojawił się głód Champions League.

Potem zaczęła się seria niepowodzeń na międzynarodowym podwórku. Oczywiście rodzime rozgrywki zostały niemal całkowicie zdominowane przez Bayern. Zdarzały się tylko wyjątki w postaci porażek w DFB Pokal. Mistrzowska patera kurzy się od 2013 roku w gablocie na Allianz Arena i nie zapowiada się, żeby ją ktoś na dłużej stamtąd zabrał. Ostatni raz „Bawarczycy” byli zmuszeni do przebudowy składu w okresie świetności Borussii Dortmund. Teraz na rodzimym podwórku nie ma takiego rywala, który mógłby mocniej wstrząsnąć drużyną z Monachium. Ale pojawia się chęć sprostania oczekiwaniom własnym i kibiców. Jeżeli Bayern chce się wciąż legitymować mianem czołowego klubu w Europie to musi wrócić na szczyt, a do tego potrzebne są ruchy transferowy. Na razie mistrz Niemiec postępuje inaczej.

Komu, komu, bo idę do domu

Również tym co się dzieje w Monachium zaczęły się niepokoić media w Niemczech. Bayern w zakończonym okienku transferowym pozyskał za darmo Leona Goretzkę, z wypożyczenia z Hoffenheim wrócił Serge Gnabry (kończy leczenie po kontuzji) oraz zakupiono Alphonso Daviesa. Tylko Kanadyjczyk pojawi się w ekipie mistrza Niemiec dopiero w styczniu. Oczywiście należy dodać, że mamy nowego trenera „Bawarczyków” – Niko Kovacia. Były szkoleniowiec Eintrachtu we Frankfurcie miał dość szeroki skład, a jego drużyna grała tylko w rozgrywkach rodzimych. W nowym klubie przede wszystkim przetrzepał szatnie, bo o powyższych ruchach transferowych raczej Chorwat za bardzo nie decydował.

Ze stolicą Bawarii pożegnali się Douglas Costa (wykupiony przez Juventus po okresie wypożyczenia), Arturo Vidal, Sebastian Rudy, Juan Bernat, a bardzo bliski transferu do PSG był jeszcze Jerome Boateng. Przez to pojawiają się braki na niektórych pozycjach. Aktualnie „Bawarczycy” mają tylko jednego nominalnego lewego obrońcę, jednego nominalnego defensywnego pomocnika, a na skrzydłach cały czas wystawiani są Arjen Robben i Franck Ribery. Z całym szacunkiem do tego co Holender i Francuz zrobili dla Bayernu, to nie są już tak efektowni piłkarze jak jeszcze kilka lat temu. Spadają im wyraźnie statystyki wygranych dryblingów, nie są już w stanie dać drużynie tyle co dawniej, są podatni na kontuzje nie są również postacie nie do zastąpienia. Z resztą ten sezon ma być dla nich prawdopodobnie pożegnaniem z mistrzem Niemiec.

Oczywiście dalej do tych zawodników nie dociera, że wieku nie da się oszukać. Ten sezon ma być dla nich ostatnim w czerwonych koszulkach, bo pałeczkę przejmą Kingsley Coman i Serge Gnabry. Problem w tym, że oni też lubią łapać urazy. I tu dochodzimy też do innego problemu. Bayern od tego słynnego trypletu w okolicach kwietnia ma problemy z urazami czołowych piłkarzy. W tym sezonie może być podobnie, a co robić kiedy ucinamy długość ławki rezerwowych? Szukamy graczom nowych pozycji. Wcale się nie zdziwię, jak Bayern zacznie grać w kilku meczach np. trójką w obronie. Na środku pomocy zobaczymy Joshuę Kimmicha, czy też zacznie się kombinowaniem z pozycją Javiego Martineza. U Kovacia jest to możliwe. Ale Chorwat mógł dostać także inne ważniejsze zadanie na ten sezon.

Na rok przed rewolucją

Uli Hoeness i Karl-Heinz Rummenigge z pewnością monitorują co się dzieje u ligowych rywali. Być może włodarze Bayernu dali specjalną misję Niko Kovaciowi. W czasie obecnego sezonu ma się mocno przyjrzeć piłkarzom Bayernu i ocenić, kto powinien opuścić Monachium. Część została już wykonywana, bo z „Bawarczykami” pożegnało się kilku piłkarzy. Na monachijskie konto klubu wpłynęło ze sprzedaży graczy prawie 90 mln euro. Mistrz Niemiec też lubi się chwalić swoimi przychodami oraz tym, że nie posiada długów. Dlaczego więc nie ruszyli z ofensywą latem? Może chcieli wypracować wspólny plan z nowym trenerem. Bayern zwykle słynął z przemyślanych kroków transferowych.

Nawet mimo uszczuplenia składu mało kto sądzi, że „Bawarczycy” mogą stracić mistrzostwo. Prawdopodobnie będzie trudniej o nie, ale na ten moment potencjalni kandydaci do obalenia mistrza zawodzą. Jeżeli sprzątaczki Bayernu mają ścierać kurz z czegoś więcej niż tylko kolejnych mistrzowskich pater, to konieczne jest sięgnięcie głębiej do portfela. Przypominamy, że najwięcej do tej pory mistrz Niemiec zapłacił 41,5 mln euro za Corentina Tolisso. Dla czołowych hiszpańskich, angielskich czy włoskich ekip to nie są jakieś nieosiągalne wydatki. Albo Hoeness i spółka po sezonie wydadzą grubszy grosz albo Bayern na dłużej zniknie z okolic półfinałowych Ligi Mistrzów. Znacznie trudniej będzie też zatrzymać w Monachium Roberta Lewandowskiego, o którego tak włodarze mistrza Niemiec walczyli tego lata.

Fanom Bayernu zaleciłbym dużo cierpliwości w tym sezonie, zwłaszcza w Lidze Mistrzów. Na szczęście losowanie było dość łaskawe, bo Benfica, Ajax i AEK teoretycznie nie powinny sprawiać wielu problemów. Może właśnie też o to chodzi, żeby trochę „sztucznie” obniżyć oczekiwania. To ma być sezon przejściowy, po którym pojawią się nowe głośne nazwiska w Monachium. Latem 2019 roku „Bawarczycy” zaszaleją na rynku transferowym. Znowu sprawią radość fanom FCB i poleją się hektolitry piwa. A jeśli nie będzie transferów, to w przyszłym roku spotkamy się na Oktoberfeście. Bo skoro nie na nowych piłkarzy, to pewnie kasa poleci na bawarskie święto.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze