Pierwsze spotkanie 28. kolejki Ekstraklasy, które zostało rozegrane w Gdyni, pomiędzy miejscową Arką a PGE GKS-em Bełchatów, padło łupem gospodarzy. Mimo porażki, kilka słów czytelnikom iGola poświecił napastnik przyjezdnych i najlepszy strzelec zespołu, Dawid Nowak.
Jesteście jedną z niewielu drużyn, która w tym sezonie nie gra już praktycznie o nic ważnego. Mimo to w każdym meczu walczycie o jak najlepszy wynik – przykładem jest choćby starcie z Cracovią. Pokazujecie tym samym, że nie macie zamiaru nikomu pomagać lub się podkładać. Nic, tylko gratulować sportowej postawy.
Jeszcze teoretycznie graliśmy o czwarte miejsce, bo jak byśmy wygrali tutaj w Gdyni, to przy dobrym układzie tabeli ostatni mecz mielibyśmy na Łazienkowskiej z Legią i to mogłoby być starcie o czwartą lokatę. Zostaje nam piątek miejsce i dwa mecze, które chcielibyśmy wygrać: z Lechią u siebie i właśnie wyjazd do stolicy.
W dzisiejszym meczu nie miałeś za dużo okazji podbramkowych. Uważasz, że było to spowodowane bacznym pilnowaniem Twoich poczynań przez obrońców Arki, czy może Wy w tym meczu postawiliście przede wszystkim na defensywę?
Wiedzieliśmy, że Arka ten mecz musi wygrać, dlatego bardziej nastawiliśmy się na kontry i chcieliśmy kilka akcji właśnie w ten sposób przeprowadzić. I było parę szans, choć nie dużo, ale swoje pod bramką stworzyliśmy i przy odrobinie szczęścia mogliśmy je zamienić na bramki. Niestety, wyszło, jak wyszło. Szybko straciliśmy bramkę i wracamy do domu z niczym.
W pierwszej połowie Arka piłkarsko była trochę lepszym zespołem. Czy coś Was zaskoczyło w grze tego zespołu, czy zagrali właśnie tak, jak tego oczekiwaliście?
Tak jak wspominałem, Arka musiała ten mecz po prostu wygrać. Wiedzieliśmy, że od razu na nas ruszą, grali też lepiej w ofensywie, czego efektem był szybki gol na 1:0. Na szczęście przy niewielu okazjach udało nam się wyrównać. W drugiej połowie zaczęliśmy grać ostrzej, częściej utrzymywać się przy piłce, niestety zabrakło nam dzisiaj trochę szczęścia i przegraliśmy.
Punkt był blisko, ale do Bełchatowa wracacie z pustymi rękami. Śmiało można stwierdzić, że dzisiaj wygrała determinacja, a przegrały umiejętności piłkarskie.
Dokładnie tak. Popełniliśmy pod koniec meczu głupie błędy i Arka zdołała sobie stworzyć bardzo groźne sytuacje – dwie już chyba w 85. minucie meczu, trzecią w doliczonym czasie gry – i ją wykorzystała. Dążyli do strzelenia tej bramki i udało im się to. Ich determinacja była dzisiaj bardzo duża i tak jak mówię – osiągnęli to, czego chcieli.
Dawid Nowak wspominał o błędach z końcówki spotkania (fot. Arka.gdynia.pl)
Patrząc na ostatnie Wasze starcia z Arką, można powiedzieć, że ta drużyna jest Waszym przekleństwem. Nie leży Wam chyba ten zespół w starciach ligowych?
Jest właśnie tak, że z niektórymi drużynami gra się ciężej i my mamy tak z Arką. Chociaż jesienią wygraliśmy u siebie 1:0, a w sezonie, w którym zdobyliśmy wicemistrzostwo, triumfowaliśmy w Gdyni 3:1. Nie zmienia to jednak faktu, że ciężko gra się nam właśnie z Arką. Czy u siebie czy na wyjeździe – zawsze stawia nam trudne warunki.
Do końca sezonu dwa mecze. Wasza sytuacja jest jasna i bezpieczna. Jakie stawiacie sobie cele na pozostałe spotkania? Walka do końca czy może myślami jesteście już na urlopach?
Tak jak mówiłem. W tych meczach chcemy zdobyć sześć punktów, na pewno stać nas na to i z pewnością będziemy o to walczyć.
Po zakończeniu sezonu Dawid Nowak na pewno będzie rozchwytywany przez czołowe polskie kluby, takie jak: Wisła Kraków, Legia Warszawa czy Lech Poznań. Czy myślisz o zmianie otoczenia i w letnim okienku transferowym zmienisz barwy klubowe?
Mam w Bełchatowie kontrakt do grudnia, więc jest taka możliwość, że go wypełnię. Zobaczymy, co się wydarzy potem. Póki co, zostały jeszcze dwie kolejki, a po lidze będę myślał, co dalej z moim kontraktem.
Z napastnikiem PGE GKS-u Bełchatów rozmawiał Dawid Kowalski.