To już tradycja, że Manchester United w każdych rozgrywkach jest traktowany jako faworyt do laurów. Jednak Liga Mistrzów rzadko leżała „Czerwonym Diabłom” i jak na razie zdobywali oni to trofeum zaledwie dwukrotnie. Nie jest to zły wynik, ale należy pamiętać, że wcześniejszy Puchar Europy został wygrany przez MU zaledwie raz. W obecnym sezonie już bez Ronaldo, z Rooneyem wyraźnie bez formy, z planującym emeryturę Van der Sarem, już bez jednej ze swoich legend – Gary'ego Neville'a – Manchester United wydaje się słaby jak nigdy.
A jednak – w lidze przegrali dotychczas zaledwie raz. Czy to zwyczajnie kwestia nacisku na sędziów wywieranego przez sir Aleksa Fergusona, jak nieraz sugerowano? A może po prostu działa tu efekt synergii, tak bardzo potrzebny każdemu piłkarskiemu menedżerowi?
Od lat Ferguson jest wierny obronie z czwórką w linii, a cały zespół ustawia albo w formacji 4-4-2, albo 4-5-1. W tym sezonie częściej stosowany jest ten pierwszy wariant, ze względu na spore możliwości manewru, jeśli chodzi o napastników. Trzeba też otwarcie przyznać, że transfery braci da Silva zaczynają się spłacać, Rafael już jest bardzo obiecującym prawym obrońcą, umiejętnie włączającym się do każdej akcji po prawej stronie i coraz uważniejszym w defensywie. Biorąc pod uwagę, że po lewej od lat gra bardzo dynamiczny Evra, ataki skrzydłami są zawsze groźną bronią MU. Przy czym zrównoważona filozofia Fergusona zapewnia bocznym obrońcom wsparcie pomocników.
Nawet walijski weteran Ryan Giggs nie ma taryfy ulgowej i pracuje na całej długości boiska. Swego czasu Manchester United pokonał w LM Barcelonę, a udało się to dzięki wyłączeniu z gry Leo Messiego, którego pod opiekę wzięli wtedy Patrice Evra i Park Ji Sung. W tym sezonie częściej po lewej stronie pomocy gra Ryan Giggs, ale wariant z Parkiem jest całkiem możliwy, choć raczej w dalszych etapach LM. Środek pomocy najczęściej zajmują Michael Carrick i Darren Fletcher. Ten duet pomocników znakomicie się uzupełnia. Carrick jest bardziej statyczny, nigdy nie angażuje się na 100% w ataki, znakomicie asekuruje obronę, potrafi też dobrze rozegrać piłkę. Z jego formą nie zawsze jest najlepiej, ale można liczyć na solidną robotę w jego wykonaniu.
Fletcher jest dynamiczny, bardzo dużo biega, często asekuruje Naniego, który ma większą dowolność w kreowaniu akcji, do tego zdarzają mu się przebłyski geniuszu. Po prawej stronie prawie zawsze gra Nani, który – co trzeba przyznać – w tym sezonie wykonał spory krok do przodu i jest już zawodnikiem z najwyższej półki, choć może jeszcze nie klasy światowej. Jego dynamika, drybling i obunożność to spore atuty.
Jak najczęściej grają „Czerwone Diabły” w tym ustawieniu? Bardzo dużo zależy od kreatywności bocznych pomocników, czyli zwykle Giggsa i Naniego. Jeśli po lewej stronie gra Park, ciężar gry biorą na siebie również cofający się Rooney i Berbatow. Współpraca tej dwójki również jest kluczowa – żaden z nich nie jest typowym egzekutorem – ale mają niezaprzeczalne zalety i są dość wszechstronni. Ich współpraca z bocznymi pomocnikami oraz Fletcherem często owocuje golami.
Dość typowym zagraniem jest rozciąganie obrony przez napastników, przy czym Nani próbuje schodzić do środka i uderzać zza pola karnego. „Czerwone Diabły” również często bazują na kontratakach, zwłaszcza gdy na boisku jest tercet szybkich zawodników Nani – Park – Rooney. Koreańczyk najczęściej bierze udział w atakach, stwarzając przewagę liczebną. Rzadko zapisuje się w protokołach sędziowskich, ale jego obecność pod polem karnym jest zawsze niezbędna. Rooney i Berbatow najczęściej szukają sobie miejsca poza polem karnym, ale o ile Bułgar najczęściej wycofuje się dość głęboko, o tyle Rooney zwykle ucieka do skrzydeł.
Przy wariancie z jednym napastnikiem jego rolę najczęściej pełni Rooney. Ma wtedy znacznie mniej zadań ofensywnych, ale odpowiada za to, w którym kierunku potoczy się akcja po odzyskaniu piłki. Obecne ustawienie różni się dość mocno od tego, które Ferguson preferował, gdy w składzie był jeszcze Ruud van Nistelrooy. Wtedy za jego plecami grali Rooney lub Scholes, zatem był to raczej wariant 4-4-1-1. Obecnie jest to 4-5-1 z trójką środkowych pomocników, co pozwala na większe angażowanie się w ataki zarówno skrzydłowym, jak i bocznym obrońcom.
Właśnie z tego powodu to w tej formacji świetnie odnajduje się Paul Scholes, który może znacznie częściej kierować swoje długie piłki pod boczne linie. Do tego ustawienia również lepiej nadaje się Anderson, ale z nieco innego powodu. Trójka pomocników w środku pola oznacza, że albo po krótkim rozegraniu piłki Manchester United ma przewagę liczebną, albo któryś ze środkowych obrońców rywali wychodzi dalej, tworząc lukę w defensywie. Anderson często lubi wbiegać na wolne pole lub też posyłać tam długą piłkę na dobieg. Choć nie stał się rozgrywającym tej klasy co Kaka, to jednak jego dynamika i podania znacznie poszerzają wachlarz możliwych wariantów ofensywnych.
Sir Alex Ferguson może całkiem sporo ugrać w obecnej edycji Ligi Mistrzów, jeśli tylko nie popełni błędów taktycznych. Biorąc pod uwagę same personalia, nawet dojście do półfinału może zostać uznane przez media za spory sukces. Z drugiej strony, tacy piłkarze jak Vidić, Rooney czy Giggs to urodzeni zwycięzcy. Być może pokuszą się o sprawienie sporej niespodzianki? Bo z pewnością taką byłoby pokonanie tuzów z Kastylii czy Katalonii, które w tym sezonie najczęściej przyciągają uwagę kibiców.
Autor: Dawid Jankowiak / Taktycznie.blogspot.com
raczej berbatov nie zagra w finale a hernandez
w finale zagra Rooney , Chicarito na skrzydlach
Park i Valencia ...
Manchaster do bojuBarca do gnoju