Słowacja będzie naszym pierwszym rywalem na Euro 2020. Podczas okresu przygotowawczego do mistrzostw Europy Słowacy rozegrali dwa mecze towarzyskie. Obydwa zakończyły się remisami. Z Bułgarami spodziewano się więcej, ale remis z Austriakami jest przyzwoitym wynikiem. W tych sparingach dostało swoją szansę wielu zawodników, a my mogliśmy częściowo poznać taktykę naszych najbliższych przeciwników. Czy jest się czego bać?
Słowacja wywalczyła awans do mistrzostw Europy dzięki barażom. W nich pokonała Irlandię (0:0, k. 4:2) oraz Irlandię Północną (2:1 po dogr.). Ostatni rok to dość nierówna forma Słowaków. W Lidze Narodów zajęli ostatnie miejsce i spadli do dywizji C. W rozpoczętych na początku tego roku eliminacjach do mistrzostw świata zaczęli od dwóch remisów z Cyprem i Maltą, aby potem niespodziewanie wygrać z Rosją. Podopieczni Stefana Tarkovicia mają duże wahania formy. Ten selekcjoner swoją pracę rozpoczął od baraży o Euro 2020. Na razie mógł się cieszyć tylko z sukcesu w nich. W pozostałych przypadkach nie może być zadowolony. Ostatnie sparingi przyniosły dużo odpowiedzi co do obranej taktyki. Teoretycznie Polacy nie powinni obawiać się reprezentacji Słowacji, ale nie możemy jej lekceważyć.
Slovensko ide na EURO2020#slovenskisokoli #euro2020 #playoff #NorthernIreland pic.twitter.com/R9rEQFOzUG
— SFZ (official) (@sfzofficial) November 13, 2020
Sparingi pokazały, nad czym trzeba jeszcze pracować
Zgrupowanie przed Euro 2020 naszego pierwszego rywala miało miejsce w Austrii. Słowacja rozegrała tam dwa mecze towarzyskie. Pierwszym rywalem była Bułgaria, z którą zmierzyła się 1 czerwca. W tym spotkaniu trener Tarković skorzystał głównie z rezerwowych zawodników. Na papierze „Sokoły” były ustawione w formacji 1-4-2-3-1. W rzeczywistości wyglądało to nieco inaczej, a zmiany ustawienia zależały od wydarzeń na boisku. Dopóki Słowacy nie przegrywali, starali się bronić wysokim pressingiem lub ustawiać się głębiej i zapraszać rywala na swoją połowę. W ataku starali się rozgrywać piłkę od tyłu od środkowych obrońców, a główną linią ataków były skrzydła. Po stracie gola nieco trzeba było zmienić założenia i część akcji ofensywnych było kierowanych przez środek pola. Mecz zakończył się remisem 1:1.
6 czerwca Słowacja zagrała z Austrią. W tym spotkaniu zobaczyliśmy już większość podstawowego składu. W tym meczu reprezentacja Słowacji skupiła się głównie na obronie i wyczekiwaniu na momenty kontry. Jeszcze dodatkowo przy głębszym rozgrywaniu Austriaków próbowała wysokim pressingiem wymusić błędy. „Sokoły” miały dwie bardzo groźne sytuacje bramkowe, ale górą był bramkarz rywali. Z kolei Austria pokazała, jak można poradzić sobie z rywalem blokującym przedpole i starającym się grać agresywniej w defensywie. Mecz zakończył się bezbramkowym remisem.
Głównym założeniem Stefana Tarkovicia było poćwiczenie gry w obronie oraz przejścia do kontr. Dodatkowo przy bardziej pasywnym przeciwniku próbowano akcji z rozprowadzeniem piłki od stoperów. Skrzydła były najbardziej eksploatowane w atakach, a napastnicy bardziej wyczekiwali na błędy rywali, niż otrzymywali piłki od partnerów. Nie ma co ukrywać, że to właśnie Słowacy są najsłabszą ekipą w naszej grupie na Euro. Ma też tę świadomość selekcjoner, który wykorzystał te mecze pod kątem zbliżających się mistrzostw i prawdopodobnego scenariusza gry jego zespołu. Więcej na temat taktyki w kolejnych akapitach.
Gra w ofensywie
W obu meczach Słowacja zagrała podobnie pod względem taktycznym w ofensywie. Słowacy chcieli przećwiczyć grę skrzydłami, gdzie najczęściej do gry kombinacyjnej podchodził ofensywny środkowy pomocnik. Laszlo Benes lub Ondrej Duda starali się wchodzić do tych sektorów, w których była piłka. W pierwszym sparingu przeciwko Bułgarii plany zostały częściowo pokrzyżowane przez stratę gola już w 9. minucie. Dopiero po 20 minutach meczu Bułgaria oddała pole do gry i Tarković musiał zrobić małe roszady taktyczne, aby zespół lepiej funkcjonował w ataku.
Zadania zawodników
Zadania bocznych obrońców w ofensywie były takie same w obu meczach. Tym częściej włączającym się do ataków był Peter Pekarik, który wykorzystywał zbiegnięcia do środka Lukasa Haraslina. Jeżeli było wolne pole, to szukał podań w pole karne. Gdy obrona była zagęszczona, to bardziej starał się łamać akcję na przedpole. Jakub Holubek i Tomas Hubocan to byli zawodnicy mniej wchodzący do ofensywy. Bardziej skupieni na grze na wysokości środkowej linii. Pierwszy z nich wypadł przeciętnie w meczu z Bułgarią i nie znalazł się w ostatecznej kadrze na Euro. Drugi nie jest nominalnym lewym obrońcą, co możemy spróbować wykorzystać.
Środkowi pomocnicy grali nieco inaczej w obu spotkaniach. Stanislav Lobotka był zawodnikiem podchodzącym do swoich obrońców po piłkę. Piłkarzowi Napoli było niezwykle trudno ją zabrać, a nawet przeciwnik będący blisko nie stanowił dla niego wielkiej przeszkody. Matus Bero był skierowany bardziej do ofensywy. Ale kiedy to Słowacja musiała atakować, zamieniał się pozycjami z Laszlo Benesem i Vladimirem Weissem. Przez te wymiany pomocnika Vitesse było widać dość mało przy grze z piłką. Jakub Hromada i Juraj Kucka grali bardzo podobnie do siebie. Częściej po piłki od obrońców schodził ten pierwszy, ale przy podłączaniu się do ofensywy obaj mieli podobne zadania. Wchodzili w okolice 25. metra i stamtąd pomagali swoim kolegom.
Haraslin w obu meczach grał tak samo. Szukał szybkich rajdów do linii końcowej boiska lub schodził do środka. Wtedy akcję kończył strzałem lub wymianą podań z wbiegającym Pekarikiem. Weiss był piłkarzem częściej schodzącym do środka pola. Wysokie umiejętności techniczne pozwalały mu na dobrą kontrolę piłki i odpowiednie napędzanie akcji. Robert Mak grał bardziej przy linii, rzadziej łamiąc akcje na przedpole. Duda był zawodnikiem trochę skrytym, ale podłączającym się do gry w bocznych sektorach. Benes przez to, że Słowacy przegrywali, musiał częściej starać się grać jeden na jeden i próbować strzelać. Efektem tego była bramka na 1:1 z Bułgarią.
🎥🇸🇰 László Bénes jogou 90 minutos e marcou um gol contra a Bulgária.
Confira:
pic.twitter.com/FoVr58cQKl— Fohlen Brasil (@FohlenBrasil) June 1, 2021
Napastnicy w obu przypadkach byli bardziej pasywni i więcej biegali za piłką niż z nią przy nodze. Jako pierwsi wykonywali pressingi, ale w akcjach ofensywnych bardziej byli do gry „na ścianę” niż jakichś indywidualnych akcji. Jedynie Michal Duris był zawodnikiem częściej schodzącym do tyłu po piłkę i starającym się strzelać z dystansu. Miał też świetną okazję w meczu z Austrią, kiedy przechwycił futbolówkę po błędzie obrony rywala. Niestety w polu karnym nie zachował zimnej krwi i nie wykorzystał sytuacji sam na sam.
Wyprowadzenie piłki spod własnej bramki
Kiedy Słowacja chciała zagrać na spokojnie od własnej bramki, to ustawienie zespołu zmieniało się na 1-3-4-3. Wtedy do środkowych obrońców schodził jeden z pomocników, skrajni obrońcy wychodzili wyżej, a skrzydłowi ustawiali się w linii z napastnikiem. Ten element gry jest jeszcze do przećwiczenia, bo jeżeli nawiązywał się wysoki pressing rywali, to często obrońcy zaczynali panikować i wyrzucali piłkę przed siebie. Dobrze czuł się w tej formacji Lobotka, który był zawodnikiem rozpoczynającym akcje ofensywne. Kiedy już podejdą wyżej, to wracają do podstawowego ustawienia.
Gra w defensywie
Więcej o obronie Słowacji mógł nam powiedzieć mecz z Austrią. W spotkaniu z Bułgarią Słowacy mieli bardzo trudny początek gry. Chyba mocno wdały się im we znaki treningi przygotowane przez selekcjonera. Dopiero po 20 minutach byli w stanie otrząsnąć się i zacząć grać zgodnie z oczekiwaniami trenera. Ale zanim do tego doszło, to zdążyli stracić bramkę. W pozostałych 80 minutach to „Sokoły” kreowały więcej akcji i efektywniej wykorzystywały posiadanie piłki. W meczu z Austrią już było widać więcej pomysłów na grę w defensywie. Tak to wyglądało przy podstawowym ustawieniu.
Zadania zawodników
Przy tym standardowym ustawieniu zadania piłkarzy w obronie były bardzo podobne. Defensywni pomocnicy mieli za zadanie asekurować boczne sektory, z których atakowali boczni obrońcy, i nie zdążali z powrotem na pozycję. Do pomocy skrajnym defensorom schodzili skrzydłowi lub dołączał tam jeden ze środkowych pomocników. Napastnicy cofali się w okolice połowy, ale rzadziej brali udział w bronieniu. Obok napastnika, ale nieco niżej ustawiali się Weiss lub Duda. Któryś z nich po przechwycie mógł otrzymać piłkę i dzięki swoim umiejętnościom technicznym mógł się obrócić i zacząć kontratak „Sokołów”.
W obronie Słowacja bardziej starała się zagęścić pole przed swoim polem karnym, chcąc wyrzucić rywala na boki. Założeniem było, że stoperzy będą zgarniać wszystkie górne piłki lecące na pole karne. Zarówno w meczu z Austrią, jak i Bułgarią stoperzy mieli z tym dużo problemów. Wiele piłek dochodziło do celów, a często słowackim bramkarzom z pomocą przychodziły niecelność przeciwnika lub obramowanie bramki.
Środek pola nie jest zaporą nie do przejścia. Austriacy kilkukrotnie pokazali, że i w zamurowanym przedpolu da się rozmontować Słowaków. Do tego konieczna jest szybka gra na jeden kontakt. Kończy się ona strzałem na bramkę lub faulem piłkarzy Słowacji. „Sokoły” nie patyczkują się w obronie i jeżeli rywal zaczyna sobie pozwalać na za dużo, to starają się atakować agresywniej.
Po stracie piłki są momenty, gdy podopieczni Tarkovicia nie chcą od razu przechodzić do głębokiej defensywy. Wtedy zaczyna się wysoki i agresywny pressing. Cały zespół podchodzi wyżej z ryzykiem zostawienia długiej przestrzeni dla rywala. Taki nagły i agresywny atak na głęboko rozgrywającego przeciwnika przynosił Słowakom kilka korzyści. W meczu z Austrią już w 2. minucie potrafili w ten sposób przenieść się z akcją na pole karne rywala. Strzał Haraslina został wybroniony przez bramkarza. Podobny zabieg miał miejsce w drugiej połowie, kiedy Duris przejął piłkę i miał świetną okazję do zdobycia bramki.
Taki pressing to jednak jest broń obusieczna. Słowacy też mają z nim dużo problemów. Jeżeli rywal zaczyna ich naciskać i pojawi się strata, to często obrońcy nie nadążają za odbudową ustawienia i pojawiają się okazje dla rywali. Tak stracili gola z Bułgarią, gdy Denis Vavro stracił piłkę w łatwy sposób na lewej stronie, a Bułgarzy przeprowadzili szybki atak wyprowadzający ich na prowadzenie.
Zmiana ustawienia przy głębokiej obronie
W spotkaniu z Austrią przy odpuszczeniu pressingu zespół Stefana Tarkovicia ustawiał się w formacji 1-4-4-2. W nim Duris i Duda byli najwyżej ustawionymi piłkarzami starającymi się przeszkadzać w rozgrywaniu rywalowi w środku pola. Skrzydłowi wracają do pomocy i zagęszczają środek pola lub przesuwają się do asekuracji do bocznych sektorów boiska.
W tej formacji Słowacy dalej mieli problemy z wrzutkami z bocznych stref boiska. Przed meczem mogło wydawać się, że obecność Milana Skriniara wpłynie na lepszą postawę obrony. Jednak on sam też nie zgarniał wszystkich piłek. Lepiej walka w powietrzu wychodziła jemu i kolegom przy wrzutkach z piłek stojących. W momencie napędzania akcji i dynamicznych wrzutek nie było już takiego czyszczenia dośrodkowań.
Słowacji nie wolno lekceważyć
Jeżeli chodzi o taktykę, to powinna ona wyglądać podobnie w meczu z naszą reprezentacją. Raczej nie będzie większych zmian, ale Słowacy mają cały czas nad czym pracować. Mają duże problemy z wysokim pressingiem rywali i odbudowywaniem ustawienia po stratach na własnej połowie. Problematyczne są także dośrodkowania z bocznych sektorów, które powodują sporo zagrożenia.
Słowacja nie ma klasowego napastnika, dlatego najczęściej jest zdana na umiejętności techniczne ofensywnych pomocników i skrzydłowych. To jest jej główna broń, na którą musimy uważać. Wysoki pressing też przynosił korzyści „Sokołom”, więc musimy wystrzegać się błędów w wyprowadzaniu piłki od tyłu. Głowna fala ataków idzie przez prawą stronę, gdzie do Haraslina dołącza Pekarik. Na akcje kombinacyjne między tymi zawodnikami musimy bardzo uważać.
„Sokoły” starają się głównie operować piłką na murawie. Szukają akcji trójkowych na jeden kontakt, podań w uliczkę w pole karne i ewentualnie przy odrobinie wolnego miejsca próbują strzałów z okolicy 20. metra. Jeżeli przeciwnik stara się zamykać którąś z bocznych stref, to dopiero wtedy Słowacy szukają przerzucenia gry na drugą stronę boiska przez długi wrzutki.
Trudno powiedzieć, co Stefan Tarković szykuje w kwestii stałych fragmentów gry. W dwóch meczach sparingowych nie było zbyt dużo rzutów wolnych czy rożnych rozgrywanych przez Słowaków. Jak już się pojawiały, to najczęściej kończyły się na wrzutce w środek pola karnego. Pewnie więcej w tej kwestii będzie trenowane do pierwszego meczu mistrzostw. Na to Słowacja miała więcej czasu od nas, bo ostatni mecz rozegrała w niedzielę.
Prawdopodobny skład Słowacji na mecz z Polską:
Dubravka – Hubocan, Skriniar, Satka, Pekarik – Lobotka, Kucka – Weiss, Duda, Haraslin – Duris