Nika Kvekveskiri: Po grze Lecha Poznań widać, ile w piłce znaczy trener [WYWIAD]


Były piłkarz Lecha Poznań – Nika Kvekveskiri – odpowiedział na kilka pytań o grę w „Kolejorzu”

20 września 2024 Nika Kvekveskiri: Po grze Lecha Poznań widać, ile w piłce znaczy trener [WYWIAD]
Dawid Szafraniak

Jednym z piłkarzy, z którym Lech Poznań zakończył współpracę tego lata, jest Nika Kvekveskiri. Po podpisaniu kontraktu z węgierskim Nyiregyhaza Spartacus zgodził się odpowiedzieć na kilka pytań. Spędził w Poznaniu trzy i pół roku i przeżył z „Kolejorzem” naprawdę wiele. Opowiedział trochę o Macieju Skorży, porażce w Trnawie oraz pracy Mariusza Rumaka. Zapraszam!


Udostępnij na Udostępnij na

Rozegrałeś w Lechu Poznań 123 mecze przez trzy i pół sezonu. Który moment z tej całkiem długiej przygody będziesz wspominać najlepiej?

Bardzo trudno będzie mi zdecydować, w Lechu bowiem udało mi się przeżyć kilka naprawdę fajnych chwil. Wybiorę jednak dwa najbardziej oczywiste momenty. Mistrzostwo Polski wywalczone w 2022 roku i przygoda w Lidze Konferencji Europy w 2023 roku. Jeśli musiałbym wybrać jedną z tych dwóch chwil, chyba wybrałbym mistrzostwo. Ze względu na to, że był to sukces, na który kibice musieli czekać kilka dobrych lat. Dodatkowo dla mnie było to czwarte mistrzostwo w karierze, ale pierwsze zdobyte poza Gruzją. Dlatego to jest mój ostateczny wybór.

W Lechu pracowałeś z czterema trenerami (Dariusz Żuraw, Maciej Skorża, John van den Brom i Mariusz Rumak). Z którym z nich pracowało Ci się najlepiej i od którego nauczyłeś się najwięcej?

To mogę dodać do poprzedniej odpowiedzi. Trenerzy, z którymi pracowałem, również byli bardzo ważną częścią tych pięknych chwil, które przeżyłem z Lechem.

Maciej Skorża wprowadza do drużyny dyscyplinę oraz taktyczny automatyzm. Każdy zawodnik wie, jakie ma na boisku zadania. Dodatkowo każdy pracownik klubu ma jasno wyznaczone zadania i czuje się częścią drużyny. Współpraca z nim była bardzo przyjemna i na pewno dzięki niej wiele się o piłce nauczyłem. Z drugiej strony John van den Brom wolał bardziej romantyczny futbol, który oparty był na indywidualnych umiejętnościach i mocnych stronach zawodników.

Dwóch zupełnie różnych szkoleniowców, dwa różne podejścia do futbolu, ale z pewnością obaj nauczyli mnie bardzo dużo i będę korzystał z ich lekcji do końca mojej przygody z piłką. A nawet po zakończeniu kariery.

Przychodziłeś do Lecha zimą 2021 roku, gdy klub był w kryzysie. Odchodziłeś po sezonie, który również był rozczarowujący. Czym różniły się od siebie te kryzysy, jakie masz spostrzeżenia?

Sytuacja, gdy przychodziłem, była zupełnie inna niż w poprzednim sezonie. 2021 rok to jeszcze czas covidu i nie dało się poczuć, jak wielką drużyną jest Lech Poznań i jak fanatyczni są tutejsi kibice. Nie będę zgłębiał się w szczegóły. Po prostu boli mnie to, że musiałem w takim stylu zakończyć swoją przygodę w „Kolejorzu”. Zawiedliśmy kibiców, jak i siebie samych. Mając tyle talentu w szatni, nie powinniśmy rozegrać tak złego sezonu.

Co nie zadziałało w Lechu Mariusza Rumaka? Początek był całkiem niezły, ale potem wszystko się posypało.

Cóż, mógłbym mówić o tym godzinami i odkryć wszystkie szczegóły, ale nie chcę tego robić. Powiem tylko, że dzisiejszy Lech pokazuje, jak ważny jest trener i sztab szkoleniowy, który ma dobre pomysły na rozwój drużyny. Trener, który czuje z drużyną więź. Teraz jestem szczęśliwy, widząc, jak gra Lech Poznań.

Uważasz, że właściwy początek kryzysu w poprzednim sezonie miał miejsce po porażce ze Spartakiem Trnawa? Czy wtedy tamten projekt się zakończył i zabrakło Wam wiary w dalsze sukcesy?

Wiara w futbolu przychodzi wraz z dobrymi wynikami. Ale w Lechu nie wystarczy tylko wygrywać. Trzeba jeszcze grać dobrze w piłkę, pokazywać taktyczną dojrzałość. Jeśli wygrywasz tylko dlatego, że masz lepszych zawodników niż drużyna przeciwna, tracisz wiarę w przyszłość.

Jeśli zabrakło wiary, to na pewno były ku temu powody. Ale nie uważam, żeby kwestia wyników poniżej oczekiwań kibiców Lecha zależna była od wiary lub jej braku. To był po prostu czas na zmiany i cieszę się, że kryzys potrwał tylko jeden rok, bo obecna przyszłość Lecha jest naprawdę optymistyczna. Cieszę się, że działacze dokonali w Lechu słusznych wyborów.

Błędy zdarzają się zarówno u piłkarzy, jak i osób zarządzających. To naturalna część piłki nożnej. Najważniejsze jest to, by wyciągnąć wnioski i unikać tych błędów w przyszłości.

Czy miałeś jakieś oferty kontraktowe od innych klubów PKO Ekstraklasy? Jeśli tak, czy możesz zdradzić, jakie to były zespoły? Po zakończeniu współpracy z Lechem dosyć długo przebywałeś w Polsce – chciałeś zostać w naszym kraju?

Były pewne rozmowy, ale nie udało nam się dojść do porozumienia. Nie muszę na razie zdradzać, jakie to były kluby. Nie jest to w tej chwili potrzebne. Co do pozostania w Polsce, moje dzieci chodzą do szkoły w Poznaniu, a ja po prostu staram się robić dla nich to, co najlepsze.

Czy po zakończeniu przygody na Węgrzech rozważasz powrót do Polski? Jak oceniasz warunki do życia, gry w piłkę i treningu w naszym kraju?

Jeśli znajdzie się dla mnie coś interesującego, to rozważę powrót do Polski. Nie wiem, jaką rolę miałbym odgrywać ani kiedy to nastąpi. Polskę uważam za jeden z najbezpieczniejszych i najlepszych do życia i pracy krajów w Europie. Wspomniałem wcześniej, że moja rodzina czuje się tu bardzo dobrze. Nikt nie wie, co przyszłość przyniesie, ale na pewno Polska stała się dla mnie przez te lata drugim domem.

Jak wspominasz Euro 2024? Zagrałeś przeciw mistrzom Europy, a reprezentacja Gruzja zachwyciła fanów piłki w całej Europie. Czy w starciach przeciw takim piłkarzom widać ogromną różnicę w szybkości gry i indywidualnych umiejętnościach zawodników?

Myślę, że po grze w Polsce szybkość gry nie mogła mnie zaskoczyć, ale z całym szacunkiem, Hiszpanie to oczywiście inny poziom ogólnych piłkarskich umiejętności, mentalności oraz wizji gry. Była to dla nas niesamowita przygoda i zastrzyk motywacji. Kiedy próbujesz takich wyjątkowych rzeczy, chcesz to zrobić jeszcze raz, a potem kolejny i kolejny.

Niesamowite piłkarskie doświadczenie, ale mam nadzieję, że to był dla gruzińskiej piłki nożnej dopiero początek wielkich rzeczy.

W jednym z poprzednich wywiadów wspominałeś, że zakończyłeś kurs UEFA A. Masz już w planach kolejne szkolenia? Zdecydowałeś już, czy chcesz związać przyszłość z karierę trenerską?

Tak, mam już licencję i jestem bardzo zainteresowany trenerką. Już teraz robię notatki z pracy moich obecnych i poprzednich szkoleniowców, oglądam mecze „oczami trenera” i staram się czerpać jak najwięcej wiedzy. Nigdy nie wiesz, kiedy przyjdzie odpowiedni czas. Wiele osób mówi mi, że będę dobrym trenerem, więc nie chciałbym nikogo zawieść.

Myślę, że na pewno spróbuję w tym swoich sił. Ale jeśli stwierdzę, że nie jestem na to wystarczająco dobry, będę umiał się wycofać. Ale na pewno spróbuję w tym swoich sił.

I ostatnie pytanie. Trochę mniej istotne. W 2021 roku po strzeleniu bramki z rzutu wolnego z Lechią Gdańsk wykonałeś cieszynkę gwiazdy NBA Jamesa Hardena. Czy na nadchodzący sezon również planujesz coś w tym stylu?

To było dosyć dawno temu, ale towarzyszy mi wyjątkowe uczucie nawet teraz. Był to mój pierwszy gol dla Lecha Poznań, a na dodatek na stadionie przy Bułgarskiej, co było jeszcze bardziej emocjonujące.

Ale nie ma szans, że zrobię coś takiego. Jestem już na takie rzeczy za stary i jeśli moje dzieci nie poproszą mnie o jakąś cieszynkę, nie oczekujcie ode mnie niczego specjalnego. Ale najpierw muszę strzelić jakąś bramkę.

W takim razie życzę powodzenia w dalszej karierze – piłkarskiej, jak i trenerskiej.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze