Rzadko się zdarza, żeby o piłkarzu, który rozegrał tylko dziewięć spotkań w ekstraklasie, było tak głośno. W ciągu trzymiesięcznego pobytu w Polsce Kvekveskiri najpierw został odrzucony przez Dariusza Żurawia, później stał się symbolem nowej kadencji Macieja Skorży, obecnie jest kuszony przez Legię, a kibice Lecha nie wyobrażają sobie, aby „Kolejorzowi” obok nosa przeszedł taki zawodnik.
Strasznie poplątane te losy Gruzina. Do Polski przychodził w sumie bez większych oczekiwań. Lech ściągnął go ot tak. Trochę w stylu „a może się przyda”. Weźmiemy go sobie na pół roku, bez żadnego ryzyka, bez żadnych deklaracji. Od lipca mamy przecież Radosława Murawskiego. Będzie więc to opcja bardzo bezpieczna. Zresztą sam Piotr Rutkowski tego nie ukrywał. Gdy Roman Kołtoń w „Prawdzie Futbolu” mówił, że do „Kolejorza” przychodzi 28-letni Gruzin, właściciel Lecha skwitował to tylko uśmiechem i potwierdził, że to opcja niskobudżetowa.
Nika Kvekveskiri – wyrzut sumienia Dariusza Żurawia
Jeśli kluby z ekstraklasy mają ściągać takich zmienników, to prosimy o więcej. Niestety, ale nie od razu wszyscy się poznali na jego umiejętnościach. Za czasów Dariusza Żurawia nie rozegrał ani jednego spotkania od 1. minuty. Jego rekord rozegranych minut za kadencji już byłego trenera Lecha wynosi 24 minuty z Cracovią. To już był schyłek ery menadżera z Wielunia. Czy widząc zawodnika 20 minut w meczu, można go oceniać i z niego zrezygnować? No nie. Absolutnie to był jeden z największych błędów Dariusza Żurawia.
Brak zaufania do Gruzina był widoczny i wręcz oczywisty. Trudno dojść do tego, czy po prostu Lechowi był niepotrzebny, bo od lipca podpisany jest Radosław Murawski. Jest to jedna z teorii. Niepodważalnym faktem jest jednak to, że nie dostał on ani jednej prawdziwej szansy od Żurawia. Zresztą bardzo wymowne było zdjęcie reprezentanta Gruzji po ogłoszeniu zwolnienia trenera. Ewidentnie coś nie grało na linii Kvekveskiri i Dariusz Żuraw. Teraz oglądając wyczyny środkowego pomocnika, trener może zgrzytać zębami i mieć wyrzuty sumienia, że nie postawił na niego.
Żołnierz Macieja Skorży
Po zaledwie 179 minutach pod batutą Dariusza Żurawia Gruzin dostał nieoczekiwaną szansę od Janusza Góry w jakże prestiżowym meczu z Legią. Rzucony na głęboką wodę, ale nie został zatopiony. Ba, pokazał, czemu ma rozegrane ponad 30 meczów w gruzińskiej reprezentacji. Spokój z piłką przy nodze, bardzo ciekawe, niekonwencjonalne podania, dobra praca w defensywie i nieprzeciętna technika. Można powiedzieć, czego chcieć więcej od środkowego pomocnika.
Nika Kvekveskiri vs Lechia:
Instat Index 306-drugi najwyższy wynik
Minuty 94'
Strzały:0
Faule: 2
Faulowany: 2
Spalone: 0
Podania: 53/59, 90%
Podania kluczowe:1/1, 100%
Pojedynki: 4/6, 67%
Pojedynki w powietrzu:1/2, 50%
Pojedynki na ziemi: 3/4, 75%
Dryblingi:0
Odbiory: 0/1
1/2— Pola Świątek (@PolaSwiatek) April 21, 2021
Do Jakuba Modera może i mu trochę brakuje, ale jest to bardzo podobny typ. Nie defensywny jak Karlstrom czy Muhar, ale też bardziej wyważony niż Dani Ramirez. Trochę można odnieść wrażenie, że wszedł w buty Pedro Tiby w najlepszej formie. W przegranym spotkaniu z Podbeskidziem zawalił trochę przy bramce, ale był za to jednym z niewielu, którzy pokazali chęć do gry. Był mózgiem w środku pola. Miał 91% celnych podań i 67% wygranych pojedynków, co jak na środkowego pomocnika jest bardzo dobrym wynikiem. Spoglądając na pozostałe mecze, widać, że popularny „Kvekve” zawsze wyróżnia się liczbą podań i co ważne, dużym procentem ich celności. Tak było z Rakowem oraz Lechią. Jak już jesteśmy przy statystykach, warto podkreślić, że we wcześniej wspomnianych spotkaniach Nika Kvekveskiri miał odpowiednio 1. i 2. wynik Instats Index w zespole.
Jeśli ktoś jest wygranym tych trzech spotkań za kadencji Macieja Skorży, to właśnie Nika Kvekveskiri. Z człowieka niepotrzebnego, wręcz nawet drugiego sortu, stał się obiektem westchnień kibiców „Kolejorza”. Co ciekawe, z Maciejem Skorżą zna się bardzo dobrze, choć nigdy razem nie współpracowali. Kilka lat temu polski trener miał ofertę prowadzenia gruzińskiej reprezentacji, a więc jako tako zapoznał się z profilem Gruzina. Na razie ich współpraca w Lechu wygląda bardzo dobrze. Problemem jest jednak kończący się kontrakt. Maciej Skorża zapowiedział już, że zostały podjęte odpowiednie kroki, aby „Kvekve” został na dłużej w Wielkopolsce.
To przy święcie. Nika Kvekveskiri w zabawie ze Zlatanem Ibrahmiovicem 😉 pic.twitter.com/0Hs0sgbsYP
— Dawid Dobrasz (@dobraszd) April 4, 2021
– Pracujemy nad tym, aby Nika został z nami w przyszłym sezonie. Pokazuje, że jest wartościowym zawodnikiem i może być dla nas ważnym elementem. Nasze wysiłki są skierowane w tym kierunku, żeby został – komentował opiekun Lecha na konferencji prasowej.
Następca Waleriana Gvilii
Lech miał klauzulę przedłużenia kontraktu, tylko że właśnie ją stracił. Warunkiem było rozegranie co najmniej 60% meczów w pierwszym składzie. To oznacza, że w sumie 30 czerwca Gruzinowi kończy się kontrakt i będzie wolnym zawodnikiem. Lech musi z nim rozmawiać jak każdy inny klub, a inni już czekają na wyłowienie takiego gracza za darmo. Do Lecha trafił dlatego, że chciał się sprawdzić w Europie. Był blisko podpisania kontraktu z węgierskim Honved. Ostatecznie jednak trafił do Poznania.
Czy jednak pozostanie w nim na dłużej, to już duże pytanie. I co najważniejsze, na razie bez odpowiedzi. Do gry weszła ponoć Legia Warszawa, która już pytała o środkowego pomocnika. W stołecznym zespole miałby zastąpić innego Gruzina, Waleriana Gvilię. Jak wiadomo z przeszłości, zazwyczaj takie walki o zawodników wygrywała właśnie Legia. Zatem bardzo prawdopodobne, że po raz kolejny odbędzie się mała wojenka w gabinetach obu klubów.
Nika Kvekveskiri niespodziewanie stał się celem transferowym Lecha. Jeśli nie udałoby się go podpisać, oznaczałoby to niezadowolenie Macieja Skorży i kibiców, którzy strasznie polubili Gruzina i nie wyobrażają sobie bez niego zespołu. Sytuacja jest zatem trochę złożona, ale też bardzo ciekawa, gdyż to jeden z ciekawszych piłkarzy ekstraklasy. Szykujmy się więc na nieoczekiwane zwroty sytuacji jak w każdym przypadku, gdy do gry o piłkarza wchodzą Lech i Legia.