Nigeria okazała się skuteczniejsza od Polaków i odniosła we Wrocławiu cenne zwycięstwo. O tryumfie gości zadecydowały przede wszystkim zdyscyplinowanie taktyczne i jakość zawodników ofensywnych. Choć w postawie polskiej reprezentacji można znaleźć kilka pozytywnych aspektów, to ogólny obraz spotkania nie napawał optymizmem.
Wynik nie jest najważniejszy
Rzecz jasna w futbolu na każdym szczeblu zwycięstwo daje ogromną satysfakcję, jednak spotkania towarzyskie przed wielkimi imprezami mają to do siebie, że najczęściej służą do odpowiedzi na kilka ważnych pytań. Potyczka z Nigerią przybliżyła nas do przykrego wniosku – formacja 1–3–4–2–1 w wykonaniu Polaków wciąż nie funkcjonuje tak, jak powinna.
Wynik 0:1 nie jest najgorszą wiadomością po piątkowym spotkaniu, ponieważ gdyby sędzia podejmował nieco inne decyzje, rezultat mógłby wyglądać zupełnie inaczej. Największym kłopotem polskiej reprezentacji jest nieumiejętność wykreowania dogodnych okazji do strzału.
Niewiele lepiej prezentuje się sytuacja w środku pola, w którym to zaczynają się problemy z rozprowadzeniem piłki. Wciąż najsilniejszą bronią zespołu Nawałki są kontry i stałe fragmenty gry.
Podatna na pomyłki obrona
Trzyosobowy blok defensywny pozwala Polakom na zyskanie przewagi fizycznej i liczebnej w polu karnym. Trio Piszczek – Glik – Kamiński popełniło jednak sporo indywidualnych pomyłek. Obrońcy słabo radzili sobie w bezpośrednich starciach z nieszablonowymi atakującymi Nigerii i prokurowali groźne rzuty wolne.
O ile występ środkowych obrońców – choć z błędami – można uznać za solidny, to niepokoić może postawa obronna Frankowskiego i Kurzawy. Obaj zawodnicy z ekstraklasy w ustawieniu 1–3–4–2–1 mają również istotne obowiązki obronne, z których dziś nie wywiązywali się najlepiej.
Doskonałym tego przykładem jest zachowanie Kurzawy przy wywalczonym przez Mosesa karnym. Zawodnik Górnika – pomimo wsparcia Góralskiego – broni bardzo pasywnie i pozwala Nigeryjczykowi na wejście w pole karne. Warto jednak przypomnieć, że całą akcję sprokurował prostym błędem Kamiński.
Rajd Mosesa można było bardzo łatwo powstrzymać. Najpierw zbyt pasywnie zachował się Kurzawa, zaś Góralski dał się minąć w dziecinny sposób. Kamiński – mając wsparcie kolegów ze środka obrony – powinien zmusić Mosesa do zejścia na lewą nogę. Gracz Stuttgartu zostawił wiele wolnej przestrzeni i umożliwił Nigeryjczykowi wejście w wolne pole.
Kamińskiemu byłoby znacznie łatwiej, gdyby nieco bliżej niego stał Kamil Glik, który w tej akcji nie krył absolutnie nikogo.
Jeszcze przed stratą bramki podobne błędy miały miejsce przy wyjściu z obrony po stałym fragmencie gry. Na powyższej ilustracji Piszczek łamie linię spalonego, zaś Kurzawa i Krychowiak są ponownie zbyt pasywni. Przed polem karnym jest również wolna strefa, którą powinien zamknąć Góralski.
Kulejące rozegranie piłki
Swoje najlepsze okazje w meczu Polacy stwarzali po stałych fragmentach gry. W innym przypadku tylko dwukrotnie zespołowi Nawałki udało się przedrzeć przez szyki obronne gości. W obu przypadkach kluczowe było zagranie z pierwszej piłki Zielińskiego.
Mało aktywny w grze gracz Napoli nie jest nowością dla kibiców kadry. Występował dzisiaj bliżej napastnika, choć w klubie najlepiej czuje się na pozycji numer 8. Zieliński mógłby zagwarantować drużynie odpowiednią arytmię gry, jednak by to zrobić, musi występować w centralnej części boiska.
Najgroźniejsze akcje Polaków zaczynały się po grze z pierwszej piłki Zielińskiego. Pomocnik Napoli nie może jednak zadowolić się dwoma udanymi zagraniami w meczu i musi stać się znacznie regularniejszym graczem.
Podobnych walorów nie gwarantują Krychowiak, Linetty czy Góralski. Wymieniona trójka słabo czuje się w rozegraniu i znacznie lepiej prezentuje się w przeszkadzaniu rywalom. Gdy jednak przeciwnicy dysponują tak silnym środkiem pola jak Nigeria, to w centrum boiska niezwykle przydatny jest regista.
Co gorsza, brak kreatywnego środka pola oznacza, że za rozprowadzanie akcji często zabierają się defensorzy, którzy również mają z tym spory problem. W efekcie Polacy bardzo często zaczynali swoje akcje od długiego podania do Lewandowskiego, który musiał mierzyć się z dwoma rosłymi obrońcami.
Brak odpowiednich zawodników
Formacja 1–3–4–2–1 wymaga przede wszystkim wybieganych wahadłowych, silnego i dobrze czującego się z piłką przy nodze środka pola i dwóch kreatywnych ofensywnych pomocników. Nawałka powinien poważnie się zastanowić, czy aby na pewno Polska kadra dysponuje zawodnikami, którzy gwarantują sukces w takim systemie.
Niezależnie od doboru składu wspomniany powyżej system zabiera Polakom wiele atutów, lecz co najgorsze sprawia, że nie potrafimy odpowiednio reagować na boiskową sytuację. Jest to efektem powtarzalności na murawie, która w tym przypadku nie należy do pozytywnych cech, gdyż całkowicie odbiera kadrze element zaskoczenia, dzięki któremu dziś zwyciężyła Nigeria.
Obiecujący występ graczy z ekstraklasy
Wiele uwagi poświęcono dzisiaj Frankowskiemu oraz Kurzawie, a więc zawodnikom, którzy wciąż muszą walczyć o bilet do Rosji. Zarówno jeden, jak i drugi pokazali się z niezłej strony, eksponując swoje walory. W przypadku Frankowskiego było to przyśpieszenie, zaś Kurzawa imponował stałym fragmentem gry.
Obaj zawodnicy mieli również swoje problemy, prezentując się dość przeciętnie pod względem gry defensywnej. Nieco wątpliwości może również wzbudzać ich przygotowanie fizyczne, momentami znacznie odstawali od reprezentantów Nigerii.
Niemniej zarówno Kurzawa, jak i Frankowski wciąż liczą się w walce o wyjazd na mundial. Ich postawa była znacznie lepsza niż dyspozycja Kownackiego czy Kamińskiego, a więc graczy z lig zagranicznych, którzy zaprezentowali się dość przeciętnie.
Polacy, nic się nie stało
Wnioski po spotkaniu z Nigerią nie są szczególnie pozytywne, lecz tak naprawdę pojawiają się one od dłuższego czasu. Kadra Nawałki ma swoje atuty, ale w dużej mierze jest wciąż uzależniona od formy Roberta Lewandowskiego. Gdy gracz Bayernu ma gorszy dzień, cały zespół gra poniżej oczekiwań.
Niezależnie od wyniku i stylu gry Nawałka ma wciąż sporo czasu na wyciągnięcie wniosków, których z pewnością po dzisiejszym meczu nie zabraknie. Kadra nie radzi sobie w grze trójką defensorów i trudno oczekiwać, by w najbliższym czasie miało się to zmienić.
Testy z formacją nie są jednak stratą czasu. Nawet jeśli podczas mundialu Polacy wrócą do formacji z dwójką napastników, to w pewnych fazach meczu umiejętność wykorzystania znajomości innego ustawienia może okazać się niezwykle istotna.
Ostatnie spotkania reprezentacji pokazują jednak, że to stałe fragmenty gry i możliwość kontrataku są największymi atutami Polaków. By jednak skutecznie wykorzystywać swoje walory podczas starć turniejowych, potrzebujemy skrzydłowych w dobrej formie. Obecnie ich brak, zatem trudno dziwić się Nawałce, że poszukiwał innego ustawienia.