Niespełna 10 lat temu GKS Bełchatów zaskoczył wszystkich, zdobywając wicemistrzostwo kraju. W tym samym sezonie klub zameldował się w finale Pucharu Ekstraklasy. „Brunatni” byli wtedy na ustach całej piłkarskiej Polski. Niestety, przez ostatnie lata pozycja bełchatowian zmieniła się diametralnie i w przyszłym sezonie grać będą oni w 2. lidze. Warto przyjrzeć się, jak wyglądało te dziesięć lat, które zakończyły się bolesną degradacją. A był to okres przypominający sinusoidę.
Mocne wejście
Po sezonie 2004/2005 zespół z Bełchatowa po raz pierwszy w XXI wieku awansował do najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Pierwszy sezon nie był w wykonaniu „Brunatnych” szczególnie udany, ponieważ zajęli w nim 10. miejsce, było to jednak tylko zmylenie przeciwnika. I udało się to, gdyż w kolejnej kampanii bełchatowscy piłkarze byli prawdziwą rewelacją rozgrywek. Zostali wtedy mistrzami jesieni i wydawało się, że są pewniakami do mistrzowskiego tytułu. Na mecie sezonu musieli jednak uznać wyższość Zagłębia Lubin, ale sezon zakończony na drugim miejscu i tak był ogromnym sukcesem GKS-u.
Apetyty rosły, wyników nie było
W trzech kolejnych sezonach klub z Bełchatowa prezentował się przyzwoicie, ale nie był w stanie zawiązać do najlepszych czasów. Trzy kampanie po występie w eliminacjach do Pucharu UEFA „Brunatni” kończyli odpowiednio na dziewiątej oraz dwukrotnie na piątej pozycji. Nie były to wyniki złe, ale apetyty były na coś więcej niż ligowa przeciętność.
Nikt jednak nie przypuszczał wtedy, że każdy kolejny ekstraklasowy sezon będzie kończył się dla bełchatowian walką o utrzymanie. Od 2010 roku drużyna finiszowała na coraz niższym miejscu, a w kampanii 2011/2012 zajęła pozycję tuż nad strefą spadkową.
Co się odwlecze?
To nie uciecze. Porzekadło to sprawdziło się w przypadku GKS-u w kontekście utrzymania w ekstraklasie. Sześć lat po wicemistrzostwie kraju, bełchatowianie spadli z ligi w sposób haniebny. Poza czterema kolejkami drużyna z Bełchatowa cały sezon spędziła jako czerwona latarnia rozgrywek. Trudno przypomnieć sobie bardziej zasłużoną degradację z najwyższej klasy rozgrywkowej w Polsce. Jednym z gorszych meczów tamtego sezonu był ten z Polonią Warszawa. Skrót potyczki poniżej:
Szybki powrót…
Spadek z ekstraklasy był jednak dla zespołu GKS-u jak oczyszczenie, bowiem bez najmniejszego problemu i zwłoki uzyskał promocję o klasę wyżej. Prawie przez cały sezon zajmował miejsce w czubie tabeli, by na koniec ostatecznie wygrać pierwszoligowe zmagania. Warto wspomnieć, że w owym sezonie wystrzelił talent Michała Maka. Brat bliźniak Mateusza, obecnie gracz Lechii Gdańsk, długo szukał formy, ale jego 15 goli w sezonie walnie przyczyniło się do przywrócenia ekstraklasy w Bełchatowie.
… i znowu spadek…
Niestety, rola beniaminka w kolejnym sezonie nie była dla bełchatowian szczęśliwa. Po obiecującej rundzie jesiennej, w której po 15. kolejkach zajmowali oni 4. miejsce, na wiosnę zaczęło się powolne opadanie w ligowej hierarchii. I tak, wskutek słabej dyspozycji na koniec sezonu, GKS Bełchatów zmuszony był towarzyszyć bydgoskiemu Zawiszy w podróży do 1. ligi.
… i jeszcze raz
Po degradacji wszyscy sympatycy „Brunatnych” spodziewali się, że historia zatoczy koło i ich ulubieńcy szybko powrócą do elity. Niestety, po mocno szarpanym sezonie, wiemy już, że Bełchatów w nadchodzącym roku gościć będzie drugoligowych rywali. GKS Bełchatów meczem u siebie z Bytovią Bytów pożegna się z 1. ligą.
Dziesięć lat sinusoidy, na której bełchatowianie zaznali wspaniałych sukcesów, zakończyło się bolesnym upadkiem. Aż trudno uwierzyć, że drużyna, która tak niedawno reprezentowała Polskę na arenie międzynarodowej, teraz zmuszona będzie grać na trzecim szczeblu krajowych rozgrywek. Czy to koniec wielkiej piłki w Bełchatowie? Miejmy nadzieję, że nie.