Karl-Heinz Rummennige, Jupp Heynckes, Uwe Seeler, Gerd Mȕller, Ulf Kirsten, Miroslav Klose. Tak mogłaby wyglądać lista członków zjazdu najskuteczniejszych niemieckich piłkarzy. Byli to wspaniali piłkarze, każdy z nich w swój wypracowany sposób siał spustoszenie w szykach obrony rywali. Grać przeciwko takim zawodnikom było koszmarem każdego obrońcy i bramkarza, grać z nimi było marzeniem.
Wydawać by się mogło, że w Niemczech rodzą się same talenty piłkarskie. Być może nasi zachodni sąsiedzi nie wydawali na świat takiej liczby nowych geniuszy jak Brazylia czy Argentyna, mimo to jednak Niemcy potrafili osiągać wielkie sukcesy. Zawsze mieli świetnych bramkarzy, solidnych obrońców czy niezmordowanych pomocników oraz skutecznych napastników. Współcześnie jednak próżno szukać piłkarzy z linii ataku, którzy choć w połowie nawiązaliby do osiągnięć wymienionych wyżej królów strzelców 1. Bundesligi.
Ostatni był Meier
Od dłuższego czasu koronę dla najskuteczniejszego napastnika w lidze niemieckiej przywdziewają nieniemieccy zawodnicy. Współcześnie nie ma lepszych od Roberta Lewandowskiego oraz Pierre- Emericka Aubumeyanga. Obaj strzelają kolejne bramki, jak na zawołanie. Wcześniej również innym obcokrajowcom udawało się zostawiać w tyle niemieckich snajperów. Byli Grafite, Ailton, Luka Toni czy Klaas-Jan Huntelaar. W najnowszej historii zdecydowanie rzadziej ta sztuka udawała się Niemcom, nie ograniczając się do rdzennych Niemców. Alexander Meier to ostatni rodzynek, który był najlepszym strzelcem w ostatnich trzech latach. Piłkarz ten już po trzydziestce w sezonie 2014/2015 zdobył 19 goli. Mimo tego osiągnięcia nie zdołał nawet zadebiutować w reprezentacji swojego kraju. Szukając kolejnych snajperów, wypada patrzeć z przerażeniem, bo w Niemczech brakuje prawdziwych snajperów mających niemieckie korzenie.
Długo nic
Patrząc na najsilniejsze kluby, czyli Bayern i Borussię, nie dostrzeżemy ani jednego Niemca z linii ataku. Takich po prostu nie ma. Tak więc skutecznych zawodników trzeba szukać dalej. W Lipsku akurat wybija się jeden – Timo Werner. 21-letni zawodnik „Byków” jest wschodzącą gwiazdą ligi. Wypatrzony przez skautów RB Lepzig jest jednym z liderów w swojej drużynie. W lidze w swoich siedmiu spotkaniach zdobył pięć goli, a i dołożył do tego dwie asysty. Idąc dalej w poszukiwaniu kolejnych postrachów defensorów, można na chwilę zatrzymać się przy TSG 1899 Hoffenheim. Warto, gdyż w tym zespole systematycznie gra i Sandro Wagner, i Mark Uth. Ten drugi ma wcale nie gorsze statystyki od wspomnianego wcześniej Wernera. Tyle że potrzebował jednego spotkania więcej, by zdobyć te pięć goli. Wagner wygląda gorzej. Siedem meczów i dwa gole.
Przyzwoite statystyki ma Kevin Volland z Bayeru Leverkusen. Napastnik w dziewięciu grach trafiał do siatki pięciokrotnie. Niestety z powodu urazu licznik goli się zatrzymał, a do tego „Der Werkself” mają nowego ulubieńca – Lucasa Alario. Kolejne wyczyny łowców goli znad Renu wołają wręcz o pomstę do nieba. Simon Terodde – król strzelców 2. Bundesligi, który awansował z VfB Stuttgart ligę wyżej zatracił swoją skuteczność. Kilka miesięcy temu zaliczył 25 trafień w sezonie, teraz ledwie jedno w dziewięciu spotkaniach. Wcale nie lepiej wygląda także postawa najskuteczniejszego zawodnika sprzed dwóch sezonów, czyli wymienionego wcześniej Meiera. Jego jednak usprawiedliwia kontuzja.
Pocieszenie
Piłka nożna to sport drużynowy, tak więc samo wpatrywanie się w jedną gwiazdę nic nie daje. Ważne, że Niemcy jako drużyny sobie radzą przyzwoicie. Jedni lepiej, drudzy gorzej. Ulubieńcy z innych krajów zawsze przybywali. Czasem byli to Brazylijczycy jak Giovanne Elber, a czasem Włosi jak Luca Toni. Teraz gwiazdą jest także Polak – Robert Lewandowski. Być może w końcu i u sąsiadów wyrośnie taki geniusz w ich rodzimych rozgrywkach i golleadorem zostanie prawdziwy Niemiec z krwi i kości. Niemieckim kibicom pozostało co najwyżej spoglądanie się w Wernera, Wagnera, Utha i Vollanda, chociaż im wiele brakuje do takich zawodników jak chociażby Ulf Kirsten czy Rudi Vӧller, ale kto wie. Minie sezon, dwa i zaczną również strzelać na zawołanie, bo mistrzowie świata zdecydowanie potrzebują piłkarzy tego typu.