Liga angielska to najlepsza liga świata. Tutaj każdy może pokonać każdego, każde spotkanie może przynieść niesamowite emocje. Nie inaczej było dziś na King Power Stadium, gdzie Leicester zmierzyło się z Manchesterem United i po nieprawdopodobnym spotkaniu zwyciężyło 5:3!
Mecz był prawdziwym rollercoasterem, ze zwrotami akcji, ale przede wszystkim przepięknymi bramkami. Wynik dość dobrze oddaje przebieg widowiska. „Czerwone Diabły” do mniej więcej 60. minuty miały na boisku przewagę, wtedy to jednak do gry wzięli się gospodarze (w barwach, w których niestety nie oglądaliśmy po raz kolejny czekającego na debiut w EPL Marcina Wasilewskiego), którzy najpierw wykorzystali dekoncentrację prowadzących dwiema bramkami rywali, a potem zwyczajnie poszli za ciosem i bez litości rozprawili się z podopiecznymi Louisa van Gaala. Piłkarze gości po kwadransie prowadzili już 2:0 i wydawało się, że mecz wygra się sam. Szczególnie że w pierwszej połowie nieprawdopodobne zawody rozgrywał Angel Di Maria. Zresztą zobaczcie sami bramkę Argentyńczyka.
https://twitter.com/ManUtdStuff/status/513680153445027841
Niestety dla gości chwilę później odpowiedział Ulloa i stało się jasne, że gospodarze tanio skóry nie sprzedadzą. Po golu 1:3 (autorstwa Herrery, po asyście Di Marii) „Diabły” złapały chwilę oddechu, jednak straciły zupełnie koncentrację, a „Lisy” wykorzystały to bez litości. Okazuje się, że remisy, które z King Power Stadium wywiozły ekipy Evertonu i Arsenalu, są świetnymi wynikami. Nieprawdopodobny mecz rozgrywał dzisiaj James Vardy. Zawodnik gospodarzy oprócz gola zaliczył 3 (TRZY) asysty, dodatkowo wywalczył rzut karny i praktycznie w pojedynkę poprowadził swoich kolegów do zwycięstwa. Gdy w 83. minucie Blackett faulował Vardy’ego i otrzymał czerwoną kartkę, wiadome było, że United nie zdobędzie punktów na stadionie beniaminka. Niestety dla byłych mistrzów Anglii sam Di Maria i pojedyncze dobre zagrania Rooneya czy Falcao (asysta przy golu bezbarwnego van Persiego) to za mało, by realnie myśleć o powrocie na piedestał. Tydzień temu wydawało się, że drużyna z Old Trafford wraca na właściwe tory. Dzisiejszy mecz ten pogląd zweryfikował bardzo boleśnie.
Leicester City – Manchester United 5:3
13’ 0:1 Robin van Persie
16’ 0:2 Angel Di Maria
18’ 1:2 Jose Leonardo Ulloa
57’ 1:3 Ander Herrera
62’ 2:3 David Nugent
64’ 3:3 Esteban Cambiasso
79’ 4:3 Jamie Vardy
83’ 5:3 Jose Leonardo Ulloa
Nie rozumie określenia najlepsza skoro ich kluby tak słabo wypadają w europie gdzie to jest najważniejsze. Może najrównijsza ale zdecydowanie nie najlepsza.