Niemieckie bombowce wylądowały! Piękny mundial za nami…


14 lipca 2014 Niemieckie bombowce wylądowały! Piękny mundial za nami…

O rany… już po mistrzostwach? To koniec? Nie będzie już meczu o 18, a później o 21? Nie zobaczymy już pięknych goli, niespodzianek, wpadek, skandali? Mówi się, że wszystko, co dobre, szybko się kończy, zatem… koniec.


Udostępnij na Udostępnij na

Mundial nigdy nie trwał dłużej, niż było to przewidziane w kalendarzu FIFA, ale chyba dawno w historii mistrzostw świata nie było takiego żalu po ostatnim gwizdku, że to już koniec turnieju w Brazylii. Oczywiście – jedni są rozczarowani niemieckim triumfem, drudzy wręcz przeciwnie, ale wszyscy zgodnie możemy powiedzieć, że ten turniej był naprawdę kapitalny. Jeśli finały w RPA zapamiętaliśmy ze względu na wuwuzele, to Brazylia zapadnie w pamięć każdemu ze względu na coś innego. A było wszystko: kontuzje, piękna gra, kibice, nietypowe sytuacje i ogólnie rzecz biorąc, zawsze było o czym napisać tekst – a to w naszych (pismaków) kategoriach ważna kwestia i klasyfikuje ten turniej bardzo wysoko.

Puchar na wyciągnięcie ręki…

Jeśli ktoś na sali jest rozgoryczony, ponieważ nasi sąsiedzi przyjadą do kraju z nowym złotym cackiem, to powiadam, że przy wszystkich żalach, złościach, germanofobiach, wszelkich innych dziwnych słowach – można spojrzeć na tę sytuacje w sposób bardzo prosty. Puchar świata będzie przecież cholernie blisko Polski. Jak śpiewał Monty Python: „Always look on the bright side”. Po co się dławić żółcią nienawiści do naszych sąsiadów? Zamiast szamać tenże specyfik – spójrzmy za płot i dostrzeżmy w końcu, co oni robią, a właściwie, jak oni to robią, że w ciągu kilku lat potrafili tak diametralnie przeformatować swój system piłkarski, który generuje teraz sukcesy w postaci pucharu mistrzostw świata, Ligi Mistrzów. Oczywiście daleki jestem od polecania przekopiowywania mechanizmów niemieckich, ale inspiracja to dobre słowo do tego, jak można określić ewentualne działania.

germany (1)
Germany

Skąd się w końcu wziął sukces Niemców? Dla mnie, urodzonego jakiś czas temu, ta drużyna kojarzyła się z ekipą, która zawsze za bardzo chciała i nie za wiele wobec tego mogła. Tym razem piłkarze Loewa podeszli do tej imprezy jakoś bez spiny. To był oczywiście ważny dla nich turniej i cholernie słabo by wyglądali w kraju, jeśli odpadliby np. w ćwierćfinale, ale ja jednak nie zauważałem problemu polegającego na tym, że Niemcy byli przesadnie napompowani. Ciągle maszyna niemiecka była ustawiona stabilnie – dobrze. Bez szału, pod koniec hamulce poszły w cholerę. Finał to finał i każdy mógł wygrać, ale na przestrzeni tych wielu tygodni (a może tych wielu lat) muszę powiedzieć, że Niemcom należy się ta wygrana jak psu buda.

Messi najlepszy?

Emocje w świecie piłki nożnej wywołał także wybór Messiego na piłkarza turnieju. Muszę powiedzieć, że jestem rozczarowany, ponieważ Argentyńczyk miewał co prawda przebłyski geniuszu, strzelając w ostatnich minutach, ale najlepszym piłkarzem turnieju nie był, no nie ma mowy! Nie chciałbym wskazywać innego zawodnika, ponieważ z tym to akurat jest jak z pewną tylną częścią ludzkiego ciała – każdy ma swoją. Jeden powie, że James Rodriguez, drugi – Robben, a trzeci jeszcze ktoś inny. I pewnie kilku zawodników spokojnie mogłoby otrzymać tę nagrodę. Mam wrażenie, że wskazanie na Messiego było rozpatrywane w kategoriach: jest na miejscu, jest na świeżo po meczu, no i jest… Messim.

Brazuca_Golden_Awards_Winner_Messi_2x1_02 (1)
Brazuca Golden Awards Winner Messi

Plantacja talentów

Wrócę na chwilę jeszcze do samego finału, w którym decydującego gola trafił Mario Goetze. To prawdziwie symboliczne trafienie i odpowiedź na pytanie, co też ci Niemcy zrobili. No co? Szkolenie, szkolenie i jeszcze raz młodzież. I kto trafił najważniejszą bramkę? Jeden z najbardziej dorodnych owoców tego systemu odnowy niemieckiej piłki.

Jestem bardzo ciekawy, jak rozwinie się ta machina futbolu niemieckiego, ponieważ wiele wskazuje na to, że tam wszystko funkcjonuje jak należy. Czy wszyscy zaczną naśladować naszych zachodnich sąsiadów? Wszak Niemcy przestali grać brudny futbol, nieprzyjemny (choć często skuteczny) dla oka. Do wybiegania doszła finezja i dynamika – to wszystko ogląda się bardzo dobrze. Apeluję już nie od dziś, żeby przyglądać się im często i tak długo, jak to tylko możliwe. Powiadam – nie kopiujmy, nie przeszczepiajmy gotowych schematów, ale dostosowujmy do naszych realiów. Pewnie szybko mistrzostwa świata i Bayernu z Borussią mieć nie będziemy, ale nie od razu Rzym zbudowano. Idźmy w jakimś kierunku, to gdzieś zajdziemy. Jak na razie zauważam raczej… cofanie się (ten kierunek nas nie interesuje!).

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze