Reprezentacje Niemiec i Hiszpanii to w tym momencie dwie najsilniejsze drużyny narodowe na świecie – to chyba nie ulega żadnej wątpliwości. Finaliści ostatnich mistrzostw Europy zapewne stworzyliby też parę finałową mistrzostw świata, które odbyły się w zeszłym roku, gdyby nie trafili na siebie w półfinale. Za rok, podczas polsko-ukraińskiego turnieju, raczej na pewno czeka nas powtórka z rozrywki i zobaczymy pojedynek naszych zachodnich sąsiadów z zespołem z Półwyspu Iberyjskiego. Kto tym razem okaże się lepszy? Hiszpanie potwierdzą swoją klasę, czy Niemcy w końcu się im zrewanżują?
Drużyny Hiszpanii i Niemiec prezentują zdecydowanie najlepszy futbol ze wszystkich reprezentacji piłkarskich na świecie. Obydwie grają ładnie dla oka, skutecznie w obronie i z finezją w ataku. Mają zawodników, którzy jednym zagraniem potrafią przesądzić o wyniku spotkania, a na co dzień bronią barw najsilniejszych drużyn na świecie – FC Barcelona, Realu Madryt czy Bayernu Monachium.
A na końcu i tak wygrywają…

Niemcy. Kiedyś mówiło się, że piłka nożna to taki sport, w który grają wszyscy, a na końcu i tak wygrywają Niemcy. I mimo że wtedy nasi zachodni sąsiedzi grali futbol niezwykle toporny, pełen brutalnych fauli i na zasadzie jedno długie podanie, a potem kto pierwszy ten lepszy – przynosiło to efekty. Rzeczywiście wygrywali kolejne mecze, trofea, gromadzili sukcesy i przechodzili do historii światowego futbolu. Teraz, mimo pięknej gry, wielu szybkich podań z pierwszej piłki, niezwykłych akcji i wspaniałych bramek brakuje im tego czegoś. Na ostatnich pięciu turniejach (MŚ 2002, 2006 i 2010 oraz Euro 2004 i 2008) dwa razy zajmowali drugie i dwa razy trzecie miejsce. Tylko na mistrzostwach Europy w Portugalii nie awansowali do fazy medalowej. Wynik doprawdy godny pozazdroszczenia, ale mimo wszystko na nich samych nie robi chyba większego wrażenia. Wydaje mi się, że tak ambitni i utalentowani zawodnicy mają dość bycia tymi drugimi. Bo dla prawdziwego zwycięzcy przegrana zaczyna się od niższego stopnia na podium. I dla kraju, który w przeszłości trzykrotnie zdobywał mistrzostwo świata i tyle samo razy mistrzostwo Europy, bycie zaledwie drugim nie może być uznane za sukces.
Dwie porażki z rzędu z tym samym rywalem i to na tak wysokim poziomie na pewno zrobiły swoje. Chęć udowodnienia swojej wartości, tego, że stać ich na bycie najlepszymi, musi sięgać zenitu. Zwłaszcza że obecna generacja niemieckich zawodników wszem i wobec nazywana jest złotą. Do drużyny wchodzą tacy piłkarze jak Schmelzer, Goetze, Bender, Reus czy Schuerrle. Młodzi, bardzo perspektywiczni, niezwykle przebojowi i tacy „nieniemieccy”. Charakteryzuje ich dokładnie to, czego brakowało Niemcom przez te wszystkie lata – zmysł do gry kombinacyjnej i wspaniała technika. Jeśli dodamy do tego zadziorność, skuteczność i pracowitość, to wychodzi nam obraz drużyny niemal idealnej. A i tak ci wymienieni są jedynie rezerwowymi, którzy powoli wkraczają do pierwszej drużyny. Pierwsze skrzypce grają w niej przecież Schweinsteiger, Gomez, Hummels, Lahm, Oezil – czyli kolejni „nieniemieccy” zawodnicy. Jeżeli Miroslav Klose, weteran tej drużyny, twierdzi, że obecna reprezentacja Niemiec jest najsilniejszą, w jakiej grał, to musi coś znaczyć i przez grzeczność nie wypada polemizować.
Grają jak nigdy, wygrywają jak zawsze
Od czterech lat kpiące wcześniej powiedzenie o Hiszpanach brzmi właśnie w ten sposób. Przez długie lata wyśmiewani, nazywani nieudacznikami i tymi, którym nigdy nic nie wychodzi. Zawsze grali pięknie, konstruowali niepowtarzalne akcje, a swym talentem porywali kibiców. Jednak coś było po prostu nie tak. Brakowało wyników, nawet tych średnich. Przez lata Hiszpanie nie potrafili wyjść z grupy wielkiego turnieju albo odpadali już po pierwszym meczu fazy play-off. Stawiano przed nimi wysokie cele, a oni jak na złość grali coraz gorzej. Aż w końcu wzięli się za siebie, udowodnili, że rola wiecznie przegranych wcale im nie pasuje. I wyszli z założenia, że jeśli już coś robić, to robić to w naprawdę wielkim stylu. Zachwycając cały świat, zostali mistrzami Europy w 2008 roku, a w 2010 potwierdzili umiejętności, zdobywając pierwszy w historii tytuł mistrzów świata. Od tamtej pory są nieosiągalni dla żadnej innej drużyny, a w meczach o punkty przegrali zaledwie dwa razy – z USA na Pucharze Konfederacji w 2009 roku i 12 miesięcy później ze Szwajcarią w RPA. Były to jednak wypadki przy pracy, które nie zaważyły na grze i morale zespołu.
Casillas, Ramos, Puyol, Xavi Iniesta, Villa – kręgosłup tej reprezentacji złożony w całości z piłkarzy Barcelony i Realu. W ekipie Hiszpanów mamy stabilność, brakuje nam jednak obecnego u Niemców „powiewu świeżości”. Ciągle jeszcze młodzi przecież Busquets, Fabregas, Mata czy Pique są jednak już niezwykle doświadczeni, żeby nie powiedzieć „zgrani”. Doświadczenie bierze górę nad młodzieńczą butą i szaleństwem, a w pewnym stopniu te są nawet tłumione. Ci piłkarze osiągnęli z reprezentacją wszystko, wygrywając kolejne mecze i trofea. Istnienie więc poważne zagrożenie, że pomimo młodego wieku, zabraknie im motywacji. Jedynymi prawdziwie nowymi w kadrze zawodnikami są Thiago Alcantara i Jordi Alba, ale minie jeszcze sporo czasu, zanim zaczną odgrywać w niej pierwszoplanowe role.
Błyskawiczny awans
Obydwie drużyny wygrały wszystkie swoje mecze eliminacyjne do Euro 2012. Nieco trudniejsze zadanie mieli Niemcy, którzy trafili do silniejszej i przede wszystkim liczniejszej grupy (w grupie A było sześć zespołów, a w grupie H, w której walczyli Hiszpanie, zaledwie pięć). Nie zmienia to jednak faktu, że to jedyne zespoły, które odniosły komplety zwycięstw i zarazem jako pierwsze awansowały do przyszłorocznego turnieju. Bez porażek eliminacje zakończyły jeszcze drużyny Anglii i Włoch, a jedną przegraną w ostatnim spotkaniu, przy pewnym już awansie, zanotowała Holandia. To pomiędzy nimi powinna rozegrać się walka o trzecie miejsce na Euro.
Zdaje się to niemożliwe, ale naprawdę trafiliśmy na taki czas, w którym możemy oglądać dwie grające na piekielnie wysokim poziomie drużyny narodowe. I dziękujmy niebiosom, że dane jest nam podziwiać ich mecze, akcje, bramki. Głodni sukcesów Niemcy i ci przejedzeni nimi Hiszpanie. Można się spierać, która z reprezentacji jest w tym momencie lepsza. O to, kto będzie następnym mistrzem Europy i kto zapisze się w historii światowej piłki. Obie drużyny wydają się nie mieć sobie równych i zarówno według bukmacherów, jak i kibiców, to mecz między tymi zespołami zdecyduje o mistrzostwie Europy. Wygra je ten, kto wyjdzie zwycięsko z tego starcia. I nieważne, czy będzie to ćwierćfinał, półfinał czy finał turnieju – nikt inny ich już nie powstrzyma.
a HOLANDIA frajerzy
Mistrzem i tak bedzie Hiszpania pewnie a Holandia to
nie frajerzy!!!!!!!!!
ja myślę że Holandia pokonała by Niemców.
Powiem krótko i zwięźle kto jest mistrzem i kto
zostanie mistrzem: Hiszpania.
Nie hodzi mi że holandia, to frajerzy w stonę
redaktorów
Viva Oranje i tyle w temacie
niemcy są niezwyciężeni i oni wygrają nic dodać
nic ująć hiszpania to ...... szkoda słów xd