Z Niemcami zawsze należy liczyć się do końca


Niemcy–Szwecja 2:1

23 czerwca 2018 Z Niemcami zawsze należy liczyć się do końca

Druga grupowa kolejka. Dla Niemców mecz o wszystko, w którym musieli wygrać – Szwedzi tylko mogli. Gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, Toni Kroos pięknie przymierzył z rzutu wolnego, wprowadzając w ekstazę kibiców „Die Mannschaft”.


Udostępnij na Udostępnij na

Dla aktualnych jeszcze mistrzów świata drugi mecz grupowy był tym z serii „o wszystko”. Po porażce z Meksykiem, by liczyć się jeszcze na tym turnieju, musieli wygrać, ale Szwedzi nigdy dotąd nie byli dla nich łatwym rywalem. Na 22 rozegrane do tej pory mecze nasi zachodzi sąsiedzi wygrali tylko dziesięć razy, a licząc ostatnie trzy spotkania, ta sztuka udała im się tylko raz.

Szwedzi przystępowali do starcia z Niemcami w roli faworyta, a sam trener reprezentacji wyrażał się o dzisiejszych adwersarzach w samych superlatywach, wierząc jednak w możliwości własnych podopiecznych.

Spotkanie w Soczi miało też polskie akcenty – nie z racji tego, że mieszka tam nasza reprezentacja – lecz dlatego, że sędziowało go nasze eksportowe trio z Szymonem Marciniakiem na czele.

Niemiecki Blitzkrieg

Od pierwszej minuty i gwizdka Marciniaka Reus i spółka rzucili się na bezradnych początkowo reprezentantów „Trzech Koron”, zamykając ich w okolicach pola karnego. Zawodnicy Loewa byli agresywni i nastawieni bardzo ofensywnie, chcieli zmazać plamę z pierwszego spotkania i porażki z Meksykiem.

Do 10. minuty wymienili aż 122 podania i prowadzili grę, jednak bramka strzeżona przez Olsena wydawała się zaczarowana – nic nie chciało do niej wpaść.

Wynik spotkania mogli otworzyć Draxler i Werner, ale nic nie wynikło z tego zamieszania. W 12. minucie do głosu doszli zawodnicy. Wydawało się, że w polu karnym faulowany był Berg, ale Marciniak nie zdecydował się wskazać na wapno.

Co się odwlecze, to nie uciecze. Gdy gracze ze Szwecji zaczęli wyprowadzać swoje skuteczne kontrataki, jeden z nich przyniósł efekt w postaci bramki Toivonene. Mimo 75-procentowego posiadania piłki, Niemcy schodzili do szatni, przegrywając.

Reus, czerwona kartka Boatenga i bramka w ostatnich sekundach

Druga połowa rozpoczęła się w dokładnie takim samym stylu, tyle tylko, że Niemcy postanowili być bardziej skuteczni. Zaraz po wznowieniu do remisu doprowadził Marco Reus – była to pierwsza ich bramka w tym turnieju – a aby ją w końcu zdobyć, ekipa Loewa potrzebowała dokładnie 34 strzałów.

Podający Mario Gones zanotował asystę po swoim pierwszym kontakcie z piłką po wejściu na boisko.

„Die Mannschaft” nie zamierzała poprzestać na jednej bramce i remisie, ale Szwedom oddać należy, że dzielnie się bronili, dzięki czemu niemieckie ataki nie kończyły się kolejnymi bramkami.

W 82. minucie drugą żółtą kartkę ujrzał nierozważnie grający Boateng i w konsekwencji musiał opuścić boisko. Nie zmieniło to obrazu gry, bo w dalszym ciągu to niemieccy piłkarze atakowali częściej. W samej końcówce meczu piłka, po kapitalnym woleju Brandta, trafiła w słupek i gdy wydawało się, że spotkanie zakończy się remisem, dosłownie w ostatnich sekundach rzut wolny na bramkę zamienił Toni Kroos.

Wybuch radości! W końcu się udało! Choć scenariusz tego meczu podobny był do pierwszego, z Meksykiem, to tym razem niemiecka maszyna pokazała, że trzeba poważnie traktować ją do samego końca.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze