W inaugurującym 34. kolejkę meczu Atletico podejmowało u siebie Elche. Gospodarze wygrali 2:0, ale na pierwszego gola musieli czekać aż do 72. minuty. Drugą bramkę „Los Rojiblancos” zdobyli natomiast dopiero w doliczonym czasie gry, po kontrowersyjnym rzucie karnym.
Dla Atletico spotkanie z Elche było kolejnym, ważnym krokiem do osiągnięcia mistrzostwa. Podopieczni Simeone tracą obecnie do drugiego Realu trzy punkty i cały czas muszą się mieć na baczności. Zajmujące 15. miejsce Elche również miało o co walczyć, bo od strefy spadkowej dzielą ich zaledwie cztery „oczka”.
„Los Rojiblancos” od początku spotkania grali z nastawieniem bardzo ofensywnym, co w przypadku takiego rywala nie mogło dziwić. Od pierwszych minut w składzie Atletico znalazł się Diego Costa. Na szczęście jego ostatni uraz nie okazał się poważny i Brazylijczyk znowu może grać na pełnych obrotach, co pokazał już w pierwszych minutach gry.
Podopieczni Simeone zgodnie z przewidywaniami dominowali na boisku, ciągle napierając na rywala. Kiedy jednak Elche znajdowało się pod bramką Atletico było bardzo groźne. W 25. minucie gry zagotowało się w polu karnym Thibauta Courtoisa. Najpierw niebezpiecznie z dystansu uderzał Javi Marquez, a później piłka była bliska wpadnięcia do bramki po wrzutce z rożnego. W każdej z tych sytuacji świetnie jednak spisywał się golkiper gospodarzy, dzięki któremu Atletico nadal miało czyste konto.
W drugiej połowie obraz gry nie uległ większej zmianie, ale Atletico nadal nie mogło strzelić bramki. Nie pomógł im w tym nawet wywalczony rzut karny. W 48. minucie Raul Garcia został sfaulowany w „szesnastce” przez Sapunaru, ale „jedenastki” nie wykorzystał David Villa. Słaby strzał Hiszpana wybronił Manu Herrera.
Na słabą postawę swoich zawodników błyskawicznie zareagował Diego Simeone. W 61. minucie gry szkoleniowiec Atletico przeprowadził już trzy zmiany. Boisko opuścili Adrian, Koke i David Villa, któremu w tym spotkaniu nie wychodziło praktycznie nic.
Elche dzielnie się broniło, ale wraz z upływem minut coraz częściej musiało ratować się faulami. Owocowało to żółtymi kartkami i napiętą atmosferą na boisku. Wynik wciąż był jednak niekorzystny dla gospodarzy.
Wysiłki gości zostały zniweczone dopiero w 72. minucie spotkania. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego Miranda posłał piłkę głową do siatki Herrery i Atletico mogło cieszyć się z prowadzenia. Gospodarze do końca kontrolowali już przebieg spotkania, ale drugiego gola zdobyli dopiero w doliczonym czasie gry. Costa upadł w „szesnastce” rywala, ale czy był faulowany, można mieć poważne wątpliwości. Niemniej jednak sędzia wskazał na „wapno”, a Costa pewnie wykorzystał rzut karny.
tak było ( ͡° ͜ʖ ͡°)
Co za Cep pisal ten artykul?
"Obecnie pilkarze Simeone traca do realu 3ptk..."???