Niedoceniani w poprzednim sezonie, niezbędni na początku bieżących rozgrywek: Jean-Pierre Nsame i Lamine Diaby-Fadiga


Jean-Pierre Nsame oraz Lamine Diaby-Fadiga odbyli drogę z piekła do nieba w ostatnim miesiącu

17 sierpnia 2025 Niedoceniani w poprzednim sezonie, niezbędni na początku bieżących rozgrywek: Jean-Pierre Nsame i Lamine Diaby-Fadiga
Michał Stawarz

Gdyby ktoś przed startem obecnej kampanii powiedział, że Jean-Pierre Nsame będzie fundamentalną postacią w Legii Warszawa, a Lamine Diaby-Fadiga wykaże chociaż dawkę optymistycznej formy w Rakowie Częstochowa, to wielu nie uwierzyłoby mu, a kilku zapytałoby się go, czy czuje się dobrze. Okazuje się, że odrodzenia w piłce nożnej są najpiękniejsze i dziś zarówno Kameruńczyk, jak i Francuz mogą powiedzieć, że warto było poczekać na ten lepszy moment. Zanim przejdziemy do tego, co jest fascynujące, to uporządkujmy fakty. Zapraszamy!


Udostępnij na Udostępnij na

Na pewno napastnik legionistów oraz ofensywny pomocnik „Medalików” zyskali poparcie wśród fanów obu klubów. Jak doszło do tego, że piłkarze, którzy szkolili się we Francji, musieli odcierpieć w polskiej ekstraklasie, aby zostać docenionymi chociaż na chwilę? Obie historie są ciekawe i wymagają głębszego zastanowienia. 

Miał strzelać dużo goli. Strzela, ale ze znacznym opóźnieniem

Ten gość jest niesamowity. Przyszedł do Warszawy, aby ładować gola za golem i nikt nie miał zbliżyć się do niego pod tym względem. Ci dokładni i uważni zauważyliby, że w lidze szwajcarskiej był prawdziwym królem. Ci rozsądni oraz sceptyczni sprawdziliby jego statystyki na Półwyspie Apenińskim, które wyglądały bardzo blado. Przed inauguracją sezonu 2024/2025 opinie nt. tego zawodnika były mocno podzielone. Wielu wieszczyło sukces sportowy. Niektórzy przypominali historię Eduardo, który też miał podbić Łazienkowską 3, a pożegnał się z klubem w aurze zapomnienia. 

Mowa o Jeanie-Pierre Nsame. 32-letni Kameruńczyk trochę naczekał się na prawdziwą szansę, aby wykazać się na Stadionie Wojska Polskiego w Warszawie. Goncalo Feio nie przepadał za nim, choć portugalski szkoleniowiec nie miał nic przeciwko, aby były napastnik Young Boys Berno przybył na testy medyczne do stolicy Polski. Niedawny trener „Wojskowych” zarzucił podopiecznemu, że za mało biega, tym samym przypiął mu łatkę leniwca, który nie angażuje się i nie walczy. Dość napisać, że strzelił tylko jedną bramkę w rundzie jesiennej poprzedniego sezonu najwyższej klasy rozgrywkowej (1 września 2024 r., Legia Warszawa – Motor Lublin 5:2, gol, który ustalił wynik spotkania przed własną publicznością. Co ciekawe, również Migouel Alfarela znalazł drogę do siatki). Pod koniec stycznia 2025 roku został odesłany na wypożyczenie do „ulubionej” Swiss Super League. Tam w ogóle nie błyszczał. 

Po zakończonym sezonie Goncalo Feio wybrał się do Dunkierki. W jego miejsce przyszedł Edward Iordanescu, który odmienił niedocenianego atakującego. Możliwe, że jego respekt, który udzielał się mu podczas pracy w CFR Cluj podpowiedział mu, że Nsame będzie dobrą opcją na pozycji napastnika. I tak rzeczywiście się stało! Kameruńczyk uratował wynik w Ostrawie. Następnie ukąsił Koronę Kielce, potem popisał się przeciwko Banikowi i Larnace przy Łazienkowskiej 3. Na dodatek był najlepszym legionistą na gorącym Cyprze. Jego obecna dyspozycja budzi zainteresowanie i teraz każdy obrońca, który będzie mierzył się z nim, też będzie miał oczy dookoła głowy. 

Marek Papszun zobaczył to, czego nie widział Adrian Siemieniec

Przypadek Lamine’a Diaby-Fadigi jest nietypowy, a co za tym idzie, interesujący. Jagiellonia Białystok wykorzystała okazję, aby sprowadzić Francuza, który występował w barwach Paris FC, które grało w Ligue 2. 24-latek zadebiutował w Ligue 1 (Nicea, sezon 2018/2019), jednak nie rozwinął się na tyle, aby pozostać na takim poziomie. Diaby-Fadiga rozpoczął z przytupem przygodę z ówczesnym mistrzem naszego kraju. Zanotował gola przeciwko Puszczy Niepołomice. Kiedy zaliczył trafienie z Cracovią (17 sierpnia ubiegłego roku), wydawało się, że kariera w Białymstoku potoczy się po jego myśli. Tu trafił na ścianę. Adrian Siemieniec preferował Afimico Pululu, na którego konsekwentnie stawiał, a dla francuskiego ofensywnego pomocnika zabrakło miejsca. Jesus Imaz był nie do ruszenia. Lamine był zawodnikiem z drugiego planu, w chwilach kryzysowych dla najlepszych, nagle zapominano o nim. 

W przeciwieństwie do Jeana-Pierre Nsame, nie wybrał się na wypożyczenie. Prawdopodobnie Adrian Siemieniec nie chciał wyrzucać piłkarza z drużyny, która kojarzyła się ze znakomitą atmosferą. W takim stylu dociągnął do końca rozgrywek, a potem Raków Częstochowa wykupił go za 120 tysięcy euro. W międzyczasie „Jaga” zainteresowała się Dimitrisem Rallisem i nie było o czym mówić. 

Trzyletni kontrakt z klubem spod Jasnej Góry. Mistrzem sam Marek Papszun. W programach publicystycznych odbywały się żywe dyskusje nt. przydatności byłego piłkarza Eindhoven w Rakowie Częstochowa, który od lat chwali się takim samym systemem. Wątpliwości ekspertów zostały rozwiane podczas domowego spotkania z MSK Ziliną. Diaby-Fadiga zastąpił Michaela Ameyawa na placu gry i po trzech minutach zaliczył wejście smoka. Francuz nie spoczął na laurach. Trafił przeciwko Wiśle Płock, znowu słowackiej ekipie. Przed chwilą sprawił, że zespół Izraela musiał opuścić szeregi eliminacji do Ligi Konferencji Europy. Asysta do Jonatana Brauta Brunesa jest jedynie wisienką na torcie, którego upiekł sobie sam bohater z ostatnich tygodni. 

Plany na przyszłość? Wyłącznie pozytywne

Spodziewamy się, że Jean-Pierre Nsame i Lamine Diaby-Fadiga utrzymają miejsca w podstawowych składach uznanych klubów PKO Ekstraklasy. Nie wydaje się, aby po takim piorunującym początku sezonu ze strony obu panów miało dojść do zniżki dyspozycji. Wobec strajku Brunesa i kontuzji Patryka Makucha, można mieć zaufanie do Francuza. Kameruńczyk ustabilizował pozycję w hierarchii atakujących Legii Warszawa. Marc Gual odszedł do Rio Ave, Ilya Shkurin prezentuje zmienną formę, a Mileta Rajović dopiero poznaje mechanizmy drużyny rumuńskiego trenera. Nsame jest pewniakiem, jego wpływ na grę zespołu może się podobać, konsekwencja, powtarzalność i regularność są kluczami do szczęścia. Oby to trwało jak najdłużej, właśnie tego życzymy powyższym piłkarzom. 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze