Dzisiejszy dzień w polskich mediach sportowych został zdominowany przez prezentację programu o nazwie Narodowy Model Gry. Niewątpliwie w założeniu jego twórców przeżywamy właśnie przełomowy moment dla naszej piłki nożnej. Warto spojrzeć na to, co dziś usłyszeliśmy z ust Marcina Dorny, który przedstawiał założenia programowe.
W ocenie tego, co dziś zostało zaprezentowane, można pójść po linii najmniejszego oporu i przyłączyć się do oklasków, które brzmiały podczas prezentacji i tych wyrażonych w artykułach, które powstały zaraz po jej zakończeniu. Jednak czasem warto dać sobie kilka godzin, poukładać argumenty w głowie i dopiero wtedy przekuć je w słowa.
Narodowy Model Gry – książka czy zmiana myślenia?
Narodowy Model Gry to podręcznik, choć jego twórcy upierają się, że jest to tylko wskazówka, a nie gotowy schemat. Jeśli więc jego celem nie jest pełna unifikacja metod szkolenia w Polsce, to dlaczego nazywamy go narodowym? Po co ogłaszamy go z pompą i mówimy o mozolnej pracy, licznych konsultacjach i tysiącach poświęconych godzin?
Dziś razem z Adasiem kibicujemy naszym reprezentantom U-17. pic.twitter.com/cdO17hMfS2
— Leszek Bartnicki (@lbartnicki) March 30, 2016
Podręczników trenerskich, opisów ćwiczeń, schematów i taktyk jest mnóstwo. Żadnym więc novum jest prezentacja kolejnego. Nawet najbardziej wybitnego. Twórcy Narodowego Modelu Gry podkreślają, że ich twór opiera się na wiedzy pozyskanej w wielu europejskich federacjach piłkarskich i jest próbą przeszczepienia na polski grunt doświadczeń tych, którzy z problemem szkolenia zmagali się wcześniej.
Samo opublikowanie Narodowego Modelu Gry będzie niestety tylko wydarzeniem medialnym i za kilka lat będziemy je wspominać z uśmiechem pobłażania na ustach, jeśli na tym poprzestaniemy. Ujednolicenie metod szkoleniowych przyniesie efekt tylko wtedy, gdy będziemy w stanie przekonać trenerów grup młodzieżowych do korzystania z podręcznika. Nie wystarczy, że zastosujemy go w Akademiach Młodych Orłów, trzeba jeszcze wymóc na pozostałych uczestnikach szkolenie tymi samymi metodami. Tu powstaje problem. Dlaczego przykładowy Lech Poznań, który chwalony był podczas dzisiejszej prezentacji za pracę z młodzieżą, miałby zrezygnować z własnych rozwiązań i rzucić się na Narodowy Model Gry?
"Spodziewamy się, że NMG znajdzie zastosowanie raczej niżej.Tam, gdzie brakuje kasy, możliwości,czasem pomysłu, ale gdzie nie brakuje chęci"
— Bartłomiej Janeczek (@b_janeczek) March 30, 2016
Często powołujemy się na doświadczenia belgijskie. Warto jednak pamiętać, że tam ogólnokrajowy system szkolenia polegał na odgórnym narzuceniu metod szkoleniowych wszystkim klubom w kraju. Oczywiście my możemy pójść inną drogą, wierzyć, że rozesłanie do klubów podręcznika załatwi sprawę. Możemy liczyć na to, że szkolenia dla trenerów będą się teraz opierać na Narodowym Modelu Gry, więc program siłą rzeczy zostanie wdrożony w życie. Pytanie, czy stać nas na czekanie, aż kolejne pokolenia szkoleniowców wprowadzą go do polskich zespołów?
Może warto pomyśleć, co zrobić, by to, co dziś zobaczyliśmy, nie pozostało tomem kurzącym się na półce prezesa klubu. Jakich metod użyć? To już ból głowy PZPN-u.
Pro Junior System – czy warto szkolić młodzież?
Druga część prezentacji poświęcona została programowi Pro Junior System, który ma być wsparciem dla klubów szkolących młodzież. Pojawiła się przed oczami marchewka dla prezesów. Trzeba przyznać, że bardzo soczysta. Szczególnie dla drużyn z zaplecza ekstraklasy i tych z drugiej ligi. PZPN przeznaczył dla zespołów z trzech najwyższych klas rozgrywkowych 10 milionów złotych. Co najciekawsze, 45 procent z tych pieniędzy będzie przeznaczone dla klubów z I ligi, 3,5 miliona złotych dla klubów z II ligi, a tylko 30 procent dla klubów ekstraklasy. Czapki z głów przed twórcami tego programu. Nareszcie powstaje sensowna motywacja dla właścicieli i prezesów wielu drużyn, by wymagania licencyjne dotyczące pracy z młodzieżą potraktować poważnie.
Szkoda, że w naszym kraju temat szkolenia jest tak często bagatelizowany. Zbyt często jesteśmy świadkami sytuacji, o których podczas prezentacji opowiadał Zbigniew Boniek – klub jest od osiągania wyników, a nie szkolenia młodzieży. Spójrzmy, jak w tej dziedzinie uciekły nam kluby nie tylko belgijskie, serbskie czy chorwackie, ale także czeskie czy słowackie. Wiele lat dominacji w lidze Wisły Kraków nie skutkowało zbudowaniem dobrej akademii piłkarskiej. Widzimy, że także w Warszawie droga do prawdziwego szkolenia młodzieży jest trudna i wyboista.
Coś pięknego się w tej chwili dzieje. Najwięksi ludzie Polskiej piłki debatują na temat futbolu w sposób merytoryczny. Doczekałem tego. #NMG
— Bartłomiej Janeczek (@b_janeczek) March 30, 2016
Co jeszcze warte zauważenia podczas dzisiejszej prezentacji? Niewątpliwie to, jak zmienił się PZPN i środowisko piłkarskie. Byliśmy świadkami merytorycznej dyskusji opartej na twardych argumentach, a nie osobistych niesnaskach i animozjach. Warto też zauważyć, że Zbigniew Boniek nie boi się stawiać na ludzi młodych. Twarzą Narodowego Modelu Gry jest Marcin Dorna, a nie Jacek Gmoch. Dyskusję po prezentacji prowadził Michał Zachodny, a nie dziennikarze znani od lat. To doskonale pokazuje przemiany, do których doszło w PZPN.
Kocham ten uśmiech @mzachodny, kiedy Piechniczek mówi, że musi poznać zapach szatni. Biedny Mourinho, biedny Sacchi, biedny Villas Boas
— Andrzej Gomołysek (@taktycznie) March 30, 2016
Należy pochwalić polskie władze piłkarskie za oba przedstawione dziś programy. O ile Pro Junior System jest bezpośrednim impulsem dla polskich klubów i szansą dla narybku piłkarskiego, o tyle Narodowy Model Gry może się nim stać tylko wtedy, gdy PZPN przekona wszystkie podmioty szkolące młodzież do jego zastosowania. Jeśli więc pojawiła się marchewka w postaci sporych pieniędzy, to może warto pomyśleć też o kiju dla tych, co stawiają opór unifikacji metod szkoleniowych?
Nawet domenę narodowymodelgry.pl można już kupić: http://allegro.pl/show_item.php?item=6092475715
Podręcznik za darmo, domena za złotówkę. Całkiem dobry biznes. Oby przyniósł efekty.