Po dobrym debiucie trenera Michała Hetela w meczu z Jagiellonią, Śląsk sensacyjnie przegrywa z Puszczą Niepołomice. Z tą samą Puszczą, którą zdominował pod względem strzałów, posiadania piłki, podań i innych statystyk które tylko pogrążają ekipę z Wrocławia. W obu tych meczach wykazać zdołał się Mateusz Żukowski, który za sprawą nowego trenera gra na pozycji napastnika. I to właśnie ta decyzja była strzałem w dziesiątkę.
Wychowanek Pogoni Lębork i Lechii Gdańsk kilka lat temu prezentował się jako wielki talent. W szczytowym momencie w 2021 r. wyceniany był przez portal Transfermarkt na dwa i pół miliona euro. Rok później swoje zainteresowanie Żukowskim wyraziło szkockie Rangers FC. I wtedy się zaczęło.
Zjazd formy 20-letniego wówczas zawodnika przyczynił się do szybkiego powrotu do PKO BP Ekstraklasy. Sezon 2022/2023 Mateusz Żukowski spędził na wypożyczeniu w Lechu Poznań, podczas którego jeszcze wyraźniej dawał znać, że w Glasgow nie ma co liczyć na drugą szansę.
Bez większego zaskoczenia jego kontrakt nie został przedłużony, a on sam trafił do Śląska Wrocław. Śląsk był wówczas drużyną niestabilną. Sezon 2022/2023 zakończył poza strefą spadkową tylko za sprawą Wisły Płock, która uprzejmie przegrała z Cracovią i różnicą jednego punktu wygrała z Wojskowymi wyścig do Fortuna 1.Ligi.
Rozczarowań ciąg dalszy
Pierwszego sezonu w szeregach Wrocławian Mateusz Żukowski nie zaliczył do udanych. Trener Magiera obdarowywał pomocnika możliwością regularnego grania. Ciężko powiedzieć, by ten odwdzięczył się wynikami. W 27 meczach PKO BP Ekstraklasy zdobył zaledwie jedną bramkę.
W obecnym sezonie sprawy mają się lepiej: mając na koncie 21 spotkań zanotował 4 asysty. Kibice jednak nie odbierają tego jako wielki sukces, i nie można im się dziwić. Sytuacja drużyny jest wręcz beznadziejna. Śląsk jest coraz pewniejszy spadku, a sama poprawa wyników Żukowskiego nie znajduje swojego odzwierciedlenia na boisku. A bynajmniej do teraz.
Odpowiedź przyjdzie w Białymstoku, bo było to zaangażowanie zawodników na treningach. Widać, że oni chcą, że czują się odpowiedzialni, ale tak jest w piłce. Trening jest treningiem, a mecz jest meczem.Michał Hetel na pierwszej konferencji po objęciu posady trenera Śląska Wrocław
Nowy trener, nowy Mateusz Żukowski
Dotychczas trener Magiera próbował znaleźć miejsce Żukowskiemu na prawej stronie, zarówno cofając go do obrony, jak i na skrzydła do pomocy. Uległo to jednak zmianie wraz z przyjściem nowego szkoleniowca. W przeciwieństwie do poprzednika, trener Hetel postanowił przesunąć go na środek ataku. I właśnie za sprawą tej decyzji można powiedzieć, że 23-latek wreszcie wraca na właściwe tory.
W meczu z Jagiellonią miał udział przy dwóch golach, co prawda oba zostały nieuznane na skutek spalonego. Mimo to zakończył spotkanie jako zawodnik z największą liczbą strzałów na bramkę (5), w tym strzałów celnych (3).
Jednym z rozwiązań było… spróbować czegoś nowego. Zdecydowaliśmy się na Żukowskiego. Myślę, że był to dobry ruch z naszej strony.Marcin Dymkowski na konferencji po meczu z Jagiellonią Białystok
Śląsk nie pozwolił na remis
Ciężko jest chwalić zawodnika po porażce, zwłaszcza gdy przegrani dominowali na boisku. 27 do 9 w strzałach, 1.48 do 0.41 w oczekiwanych golach czy 66% posiadania piłki ośmiesza już wystarczająco zawstydzoną drużynę z Wrocławia. Jednak Żukowskiego warto pochwalić. Trochę, ale warto.
Mateusz Żukowski proszę państwa, one to watch. Ciekawie to wygląda, pierwsza połowa zrobiła wrażenie i trzeba go poważnie rozważyć przed podwójną kolejką. Zmiana trenera sprawiła, że Żukowski trafił do 11 i został przesunięty znacznie wyżej. Ortiz i Talar również na plus pic.twitter.com/8HcuBn2LKE
— Fantasy Lover (@f4ntasyLover) November 22, 2024
Pięć strzałów w tym dwa dwa celne, osiemnaście sprintów, a do tego dobre ustawianie się. Oczywiście, o pełnej skuteczności będzie można powiedzieć dopiero, gdy strzały przerodzą się w gole. Niemniej jest to postęp względem ostatnich, bezbarwnych miesięcy.
Rywalizacja jest duża, ale z tego trzeba się cieszyć.Michał Hetel o rywalizacji Żukowski-Świerczok-Musiolik
Śląsk po odejściu Erika Exposito boryka się z wielkim problemem. To właśnie Hiszpan miał największy udział w wicemistrzostwie w poprzednim sezonie. Pozostawił po sobie pustkę, której dotychczas nie byli w stanie wypełnić ani Świerczok, ani Musiolik. Można wręcz powiedzieć, że w tym czasie zdążyli już zniechęcić do siebie kibiców. Tak więc alternatywa w postaci Żukowskiego była do przyjęcia, zwłaszcza że WKS musi radzić sobie do otwarcia okna transferowego. Kto wie, być może Żukowski zdejmie obowiązek ściągania napastnika?
***
Może być tak, że Mateusz Żukowski chcąc trzymać poziom drużyny powróci do dotychczasowej formy. Wystarczy, że podobnie jak znany reprezentant Francji dużej liczby strzałów nie będzie przekładał na gole. Przed Śląskiem jeszcze 3 spotkania w tym roku, w tym nadchodząca 1/8 finału Pucharu Polski, w której na własnym stadionie zmierzy się z Piastem Gliwice. Najpewniej już wtedy wiadomym będzie, czy Żukowskiemu pisana jest pozycja środkowego napastnika. Jeżeli chce grać w Ekstraklasie, to lepiej żeby była. Inaczej będzie to tylko chwilowy błysk rozświetlający już i tak ponurą drogę ku spadkowi.