Trwające właśnie mistrzostwa świata w Brazylii z pewnością zapiszą się w pamięci kibiców na całym świecie. Póki co oglądamy nieprawdopodobny turniej, pełen bramek, wspaniałych spotkań, ale przede wszystkim – sensacji. Postanowiliśmy przyjrzeć się historii dotychczasowych mundiali, by opowiedzieć państwu o tym, jakich niespodzianek kibice byli świadkami w przeszłości.
Mundialowa prehistoria
Pierwszej sporej niespodzianki sportowej byliśmy świadkami w 1934 roku, na mundialu we Włoszech. W meczu pierwszej rundy mistrzostw reprezentacja Kuby, która awansowała na turniej bez eliminacji, pokonała faworyzowaną Rumunię 2:1 w powtórzonym spotkaniu (najpierw padł remis 3:3). Był to turniej nieobecności, bowiem z powodu Anschlussu zabrakło Austriaków (którzy stanowili o sile reprezentacji III Rzeszy), jednak przede wszystkim zabrakło Urugwaju, który jako jedyny mistrz świata w historii nie wystąpił na następnych mistrzostwach. Powodem nieobecności Urusów był… bojkot, bowiem obrazili się oni na europejskie federacje za nieobecność na pierwszych mistrzostwach świata, organizowanych w Montevideo.
Mówiąc o wynikach obecnego mundialu, przez wszystkie przypadki odmienia się słowa o końcu złotej drużyny Hiszpanów. Nie jest to oczywiście pierwszy raz, gdy wielkie ekipy kończą swój żywot na takim turnieju. Pierwszym piłkarskim fin de siècle była finałowa porażka Węgrów w 1954 roku. Węgierska złota jedenastka, prowadzona przez legendarnego Ferenca Puskása, nie przegrała międzypaństwowego spotkania pomiędzy 1950 a 1954 rokiem, po drodze, jako pierwsza w historii, pokonując Anglików na ich terenie. Koniec epoki przyszedł w najgorszym momencie. W finale rozgrywanego w Szwajcarii turnieju, znanego jako „Cud w Bernie”, Węgrzy polegli 3:2 w meczu przeciwko RFN, z którym w fazie grupowej zwyciężyli 8:3. Co więcej, po 8 minutach finału to Madziarzy prowadzili 0:2. Tym właśnie meczem zakończyła się era panowania mistrzów Olimpijskich z Helsinek, szczególnie że cztery lata później Węgrom nie udało się awansować z grupy, po przegranym barażu z Walią, która zaliczyła wtedy swój jedyny występ na mistrzostwach świata. Smaczkiem niech będzie fakt, że to właśnie w 1958 roku, czyli cztery lata od pamiętnego, szwajcarskiego finału, ostatni raz oglądaliśmy Anglię, która nie awansowała z grupy, co było wtedy równie wielką sensacją, jak teraz.
Mundialowe wieki średnie
Mundial w 1966 roku wart był zapamiętania z co najmniej trzech powodów. Po pierwsze, megasensacją był brak awansu z grupy mistrzów świata, Brazylijczyków, którzy z Pele w składzie nie poradzili sobie z Portugalią i Węgrami. Drugim powodem była właśnie Portugalia, która po raz pierwszy odegrała znaczącą rolę na mistrzostwach, zdobywając brązowe medale pod przewodnictwem legendarnego Eusebio. Trzecim powodem, przez który wspomina się te wygrane przez Anglików mistrzostwa, była reprezentacja Korei Północnej, która w grupie pokonała Włochów (o których będzie za chwilę), by w ćwierćfinale, mimo prowadzenia 3:0 po 25 minutach meczu z Portugalią, przegrać 5:3. To była kwintesencja futbolowych emocji i dramaturgii.
O ile turniej w 1970 roku można nazwać przewidywalnym (poza awansem Peru z grupy kosztem Bułgarii), tak cztery lata później doczekaliśmy się niespodzianek. Wracająca na mistrzostwa świata po 32 latach przerwy Polska została czarnym koniem turnieju, eliminując w fazie grupowej Włochów i zdobywając brązowe medale. Niespodzianką in minus było odpadnięcie z grupy czwartego zespołu ostatnich mistrzostw, Urugwaju. Na mistrzostwach w 1978 roku niespodziankę sprawiła Austria, która wygrała grupę przed Brazylią, Hiszpanią i Szwecją. Poza 3 miejscem na turnieju w 1954 roku był to największy sukces Austriaków na światowym turnieju.
Największą sensacją, a właściwie skandalem mistrzostw świata w Hiszpanii w roku 1982 był mecz grupy B, w którym RFN spotkała się z Austrią. Wynik 1:0 premiował obie drużyny do dalszych gier i gdy w 10. minucie spotkania prowadzenie dla Niemców zdobył Horst Hrubesch, piłkarze obu drużyn zwyczajnie przestali grać w piłkę. Zniesmaczeni byli nawet kibice obu drużyn, którzy wygwizdali „rywalizujące” zespoły, a największym poszkodowanym w tej sytuacji była Algieria, która mimo iż sensacyjnie pokonała RFN w pierwszym meczu grupowym (1:2), musiała pakować walizki. Od tamtej pory ostatnie mecze grupowe rozgrywane są równolegle tak, by uniknąć sytuacji, w której zespoły znają wyniki swoich rywali.
W 1986 roku największą sensację sprawili piłkarze Maroka. Nie traktowana przez rywali poważnie drużyna z Afryki po bezbramkowych remisach z Polską i Anglią wygrała grupę, ogrywając 3:1 Portugalię, która odpadła już na początku turnieju. W 1/8 finału z czarnym koniem długo męczyli się Niemcy, by ostatecznie wygrać 1:0. Bramkę na wagę awansu do ćwierćfinału zdobył Lothar Matthaus w 87. minucie spotkania. Uznawane za najsłabsze pod względem sportowym mistrzostwa świata z 1990 roku przyniosły sensacje w postaci Kostaryki, która awansowała z grupy kosztem Szkotów i Szwedów, oraz przede wszystkim drużyny Kamerunu, który wygrał grupę przed ZSRR, Austrią i Rumunią, a potem w 1/8 wyeliminował Kolumbię. Pierwszy raz w historii drużyna z Afryki otarła się o strefę medalową, dochodząc do ćwierćfinału (3:2 z Anglią).
Turniej w USA był czasem niespodzianek na plus. Najpierw, Rumunia w 1/8 finału pokonała Argentynę 3:2, co było mega sensacją po tym, jak Diego Maradonę odesłano do domu za obecność kokainy w jego organizmie. Czarnym koniem turnieju została jednak Bułgaria, która awansowała do półfinału, ogrywając w 1/8 Meksyk po serii rzutów karnych, a w ćwierćfinale sensacyjnie odprawiając z kwitkiem Niemców (2:1). Na tym zwycięska passa Christo Stoiczkowa i kolegów się skończyła, bowiem w półfinale lepsi okazali się Włosi (2:1), a w meczu o 3. miejsce – Szwedzi (4:0). Sukces Bułgarów cztery lata później przebili Chorwacji, którzy debiutując na mundialu, zdobyli brązowe medale. Z sensacji in minus na francuskich mistrzostwach warto wspomnieć odpadniecie już w fazie grupowej Hiszpanów, a jako smaczek warto wspomnieć o pierwszej w historii wygranej piłkarzy Iranu, którzy w prestiżowym, acz nieistotnym z punktu widzenia tabeli meczu pokonali Stany Zjednoczone 2:1.
Mundialowa współczesność
XXI wiek to z pewnością nie jest dobry czas dla obrońców mistrzowskich tytułów. W XX wieku sytuacja, w której mistrz odpada już w fazie grupowej, miała miejsce dwukrotnie (1950 i 1966), zaś od 2002 roku mistrzowie świata sprzed czterech lat wracali do domu po fazie grupowej już trzy razy. Rozpoczęło się od Francji, która po triumfie u siebie w 1998 roku poległa z kretesem na boiskach w Korei, ustępując pola Danii i Senegalowi. Azjatycki mundial obfitował w sensacje. Oprócz Francuzów, na fazie grupowej swoje zmagania zakończyły Argentyna i Portugalia, a na osobny akapit zasługuje opowieść o reprezentacji Korei. Gospodarze byli bowiem wyciągani za uszy przez sędziów aż do półfinału. Najpierw, po fazie grupowej, w meczu z Włochami Byron Moreno z Ekwadoru nie uznał dwóch bramek zespołu z półwyspu Apenińskiego, a faulowanego Francesco Tottiego wyrzucił z boiska za symulowanie. Z kolei w 1/4 finału podobny scenariusz wydarzył się za sprawą Gamala Ghandoura z Egiptu, który nie uznał Hiszpanom dwóch prawidłowo zdobytych bramek, przepuszczając Azjatów do półfinału. Obaj arbitrzy zakończyli swoje międzynarodowe kariery po tym turnieju, a sędzia z Ameryki Południowej przebywa w więzieniu za próbę przemytu kokainy w 2010 roku.
Jeśli chodzi o sensacje, w XXI wieku najspokojniej było w Niemczech, gdzie na miano niespodzianek in minus zasłużyły sobie reprezentacje Polski i Czech (odpadnięcie z fazie grupowej), a sporym zaskoczeniem była postawa drużyny Australii, która w grupie wygrała swój pierwszy mecz w historii MŚ (3:1 z Japonią) i awansowała kosztem Chorwatów. W 1/8 finału „Socceroos” przegrali z późniejszymi mistrzami świata, Włochami, przez dyskusyjny rzut karny, który na bramkę zamienił Totti. Niestety, w kontekście tego turnieju wiele mówi się o tym, że nie wszystkie rozstrzygnięcia miały miejsce na boisku. Dowody na ustawienie spotkania 1/8 finału pomiędzy Brazylią a Ghaną, wygrane przez „Canarinhos” 3:0, przedstawił w książce „Pewne zwycięstwa” kanadyjski dziennikarz, Declan Hill.
Jeśli chodzi o kondycję finalistów, jeszcze gorzej było w 2010 roku, gdy w RPA ze swoich grup nie wyszli obaj finaliści Weltmeisterschaft z Niemczech. Targana konfliktami Francja zajęła ostatnie miejsce w grupie, za Urugwajem, Meksykiem i RPA, a jej los podzielili Włosi, którzy broniąc tytułu sprzed czterech lat, zremisowali z Paragwajem i Nową Zelandią, a przez porażkę ze Słowacją pożegnali się z turniejem w fazie grupowej. Jeśli dodamy do tego fakt, że po raz pierwszy w historii z grupy nie awansowali gospodarze, XIX Mistrzostwa Świata spokojnie można uznać za turniej pełen sensacji. W ogóle, jeśli chodzi o mundialowe niepowodzenia, Włosi zasługują na osobny akapit. Czterokrotni mistrzowie globu (1934, 1938, 1982 i 2006) mają długą tradycję kompromitowania się na turniejach mistrzowskich. To oni, w 1950 roku, jako pierwszy w historii obrońca tytułu nie awansowali z fazy grupowej, uznając wyższość Szwedów, którzy na turnieju w Brazylii zdobyli brązowe medale. To właśnie Włosi cztery lata później zaliczyli sporą wpadkę, przegrywając z gospodarzami turnieju, Szwajcarami, w powtórzonym meczu o awans z grupy. „Squadra Azzurra” na fazie grupowej kończyła też turnieje w 1962 (awans Chile, które zdobyło wtedy brązowe medale), 1966 (awans ZSRR i Korei Północnej), oraz 1974 roku, gdy uznali wyższość Polski i Argentyny. Wpadek mogło być więcej, jednak w 1934 roku Włosi byli zamieszani w pierwszy mundialowy skandal. W meczu ćwierćfinałowym przeciwko Hiszpanii, szwajcarski arbiter Rene Marcet nie uznał dwóch goli dla Hiszpanów, a za to wskazał na środek boiska po golu Giuzeppe Meazzy, zdobytym był po faulu na bramkarzu. Za ten właśnie mecz wspomnianego sędziego wyrzucono z federacji. Hiszpanom podobna trauma wydarzyła się w 2002 roku, o czym wspominałem powyżej.
Hiszpania, Anglia. To póki co najwięksi przegrani obecnych mistrzostw. Już dziś, podobnie jak w 2002 roku, mecz z USA może zadecydować o tym, czy ich los podzieli Portugalia. Do wielkich przegranych dołączy Urugwaj lub Włosi. Mistrzostwa świata w Brazylii to poza pięknymi golami i emocjonującymi starciami ogromna ilość boiskowych sensacji!