Romantyczny duch remontady nad Santiago Bernabeu unosi się od bardzo dawna. Odrabianie niekorzystnych rezultatów w dwumeczach jest jakby wpisane w historię "Los Blancos". Ostatnia remontada miała jednak miejsce w 2002 roku, kiedy to udało się odwrócić losy starcia z Bayernem Monachium. 14 lat to szmat czasu! Niektórzy z Was wtedy bardziej niż futbolem interesowali się pewnie huśtawką w parku.
Aby przypomnieć sobie pierwszą wielką remontadę w wykonaniu „Królewskich”, musimy cofnąć się do sezonu 1975/1976, kiedy to w pierwszym meczu II rundy Pucharu Europy Derby County rozgromiło Real 4:1. Bohaterem spotkania został Charlie George, któremu udało skompletować się hat-tricka. Wielu nie wierzyło w to, że Hiszpanom uda się odwrócić losy dwumeczu, jednak podopieczni Milana Miljanicia nie zamierzali się poddawać. Rewanż rozpoczął się po myśli gospodarzy, którzy już w trzeciej minucie wyszli na prowadzenie. W przerwie spotkania kibice zgromadzeni na Santiago Bernabeu dzielili się na tych, którzy nie potrafili uwierzyć w to, że za moment będą świadkami historii pisanej przez swoich ulubieńców.
Real wyszedł na prowadzenie 3:0, jednak niezawodny George w 62. minucie wpakował piłkę do siatki, co zmusiło „Królewskich” do solidniejszej gry w defensywie i zdobycia jeszcze jednego gola. To udało się Pirriemu na osiem minut przed gwizdkiem ogłaszającym koniec spotkania. Do rozstrzygnięcia losów dwumeczu potrzebna była dogrywka. Z niej zwycięsko wyszli zawodnicy z Madrytu, dzięki trafieniu Santillany.
W historii Realu Madryt bez wątpienia ważny jest również dwumecz z Celtikiem z 1980 roku. W Szkocji „Królewscy” polegli po golach McCluskeya i Doyle’a, natomiast w rewanżu strzelili trzy bramki i nie stracili żadnej. Bohaterem został Juanito, który gola na wagę awansu do półfinału Pucharu Mistrzów zdobył w 86. minucie meczu. Realowi nie udało się jednak wygrać trofeum, ponieważ w kolejnej rundzie odpadł po dwumeczu z HSV Hamburg. Chociaż w pierwszym meczu „Merengues” zwyciężyli 2:0, to w Niemczech wrócili z pięciobramkowym bagażem.
Okazale wygląda wyczyn Realu z 1984 roku, kiedy to w pierwszym meczu z Anderlechtem poległ 3:0, a w rewanżu nie zostawił wątpliwości ku temu, która drużyna jest lepsza. Na Bernabeu „Królewscy” rozbili Belgów już w pierwszych trzech kwadransach, schodząc do szatni z wynikiem 3:1. W drugiej części gry dołożyli jeszcze dwa gole i pewnie awansowali. Jeszcze w tym samym sezonie doszło do kolejnej remontady. Madrytczycy zmuszeni byli do odrabiania dwubramkowej straty ze spotkania z Interem Mediolan w półfinale Pucharu UEFA. W rewanżu dwa trafienia Santillany szybko wyrównały stan dwumeczu, a o awansie do finału przesądził w 59. minucie Michel. W finale rozgrywek Real trafił na węgierski Videoton, którego pokonał 3:0 na wyjeździe, co pozwoliło na końcowy triumf pomimo porażki 1:0 w rewanżu.
Rozgromienie Anderlechtu zadziałało na wyobraźnię, prawda? To co powiecie na odrobieniu strat po przegranej 5:1 w pierwszym spotkaniu? To dopiero była remontada! Tak było w 1/8 finału Pucharu UEFA w sezonie 1985/1986. Real pomimo braku zawieszonych Chendo i Hugo Sancheza w składzie zdołał wygrać 4:0 na Bernabeu. Kolejny raz znaczną cegiełkę to odrobienia strat dołożył Santillana, będący strzelcem gola eliminującego Gladbach, którego zdobył w 90. minucie pojedynku.
Jedną z ostatnich pamiętnych remontad Realu w europejskich pucharach jest odwrócenie losów pojedynku z Crveną Zvezdą Belgrad z 1987 roku. W Serbii „Królewscy” przegrali 4:2, jednak dwa zdobyte gole pozwalały im zachowywać nadzieję na przywrócenie ducha remontady. W rewanżu musieli zachować czyste konto i wygrać z jednobramkowym handicapem po stronie Crveny. Trafienia Butragueno i Sanchisa pozwoliły osiągnąć upragniony sukces.
https://www.youtube.com/watch?v=bPHFZCo3z8I
14 lat temu Real po raz ostatni potrafił odrobić straty z pierwszego meczu w Europie i zapewnić sobie awans do kolejnej rundy. Real z Monachium wracał na tarczy, pomimo wyjścia na prowadzenie jeszcze w pierwszym kwadransie pojedynku. Niemrawa końcówka pozwoliła jednak Bayernowi na świętowanie. 2:1 na wyjeździe nie jest katastrofalnym wynikiem. Dzięki trafieniom Ivana Huelguery i Gutiego „Los Blancos” przywołali ducha remontady i wyeliminowali „Bawarczyków”. W finale na Hampden Park Real ograł Bayer Leverkusen po pamiętnym golu Zinedine’a Zidane’a.
Od tamtego momentu Real aż ośmiokrotnie przegrywał pierwszy mecz fazy pucharowej Ligi Mistrzów i ani razy nie udało mu się odrobić strat. Tak było chociażby w 2006 roku, kiedy dzięki trafieniu Henry’ego i świetnej grze defensywnej w rewanżu Arsenalowi udało się wyrzucić „Los Blancos” za burtę, czy w sezonie 2008/2009. Wówczas triumfował Rafa Benitez, którego Liverpool wywiózł z Hiszpanii jednobramkową zaliczkę i nie dał Realowi pomarzyć o remontadzie, rozgramiając go 4:0 na Anfield Road.
Kiedy po raz ostatni Real musiał odrabiać straty z pierwszego meczu? Długo nie trzeba szukać, wystarczy sięgnąć pamięcią do półfinału Ligi Mistrzów sprzed sezonu. Na ostatniej prostej do finału, który miał posłużyć do obrony tytułu, podopieczni Carlo Ancelottiego polegli w meczu z Juventusem 2:1 na wyjeździe, a w rewanżu na Bernabeu zremisowali 1:1. Gola, który zaważył na awansie „Starej Damy”, strzelił wychowanek madryckiej cantery, Alvaro Morata.
Czy dzisiaj Realowi po tylu latach uda się odwrócić losy dwumeczu? Wolfsburg wydaje się do tego idealnym rywalem, ponieważ „Wilki” w meczach wyjazdowych w Bundeslidze zdobyły zaledwie 26% swoich punktów.