Ostatnie dni były dla Legii Warszawa ciężkie, choć wyniki napawały optymizmem, to wokół klubu działo się dużo niepotrzebnych, negatywnych rzeczy. Mówiąc pokrótce, Legia straciła dobry PR przez całe zamieszanie z koronawirusem i przestrzeganiem izolacji przez zawodników. Czesław Michniewicz musi jednak skupić się przede wszystkim na dobrych wynikach. W tym pomaga mu na pewno środek pola, który jest obecnie najlepiej obsadzoną pozycją w zespole mistrza Polski.
Wśród wielu kłopotów, także kadrowych, jedno zawsze się nie zmienia. W środku pomocy jest konkurencja na wysokim poziomie. Czasami można odnieść wrażenie, że Czesław Michniewicz ma problem z odesłaniem kogoś na ławkę, gdyż towarzystwo jest naprawdę doborowe. Decyzje jednak często są trudne i bolesne dla kogoś, ale lepiej mieć wybór, niż go nie mieć. Akurat Legia jest w zupełnie innym położeniu niż Lech, jej następny rywal, który ewidentnie ma mniejszą głębię składu w drugiej linii.
Jest moc, będzie walka
Ostatnie mecze Legia może zaliczyć do udanych. Po zwolnieniu Aleksandara Vukovicia drużyna odżyła na nowo. Za kadencji Czesława Michniewicza „Wojskowi” w lidze nie posmakowali przegranej. To już półtora miesiąca i cztery spotkania, więc jest za co chwalić. Szkoda jedynie, że Legia odbiła się od Karabachu jak od ściany, ale jak widać, dało to pozytywne efekty. Przed meczem z Lechem warszawska drużyna jest na trzeciej lokacie i traci zaledwie trzy punkty do liderującego Rakowa.
Tak po cichu Legia zbliżyła się do czołówki, a w zasadzie to już się w niej znalazła. Bez efektownej gry i bez słów pochwały ze strony mediów, choć w cieniu małych skandali. Do pełnej radości w warszawskich gabinetach brakuje tylko zwycięstwa nad najgroźniejszym konkurentem do mistrzostwa. Tabela może tego nie pokazuje, ale „Kolejorz” jest drużyną nieprzewidywalną i przede wszystkim jakościową.
W niedzielę przy Łazienkowskiej naprzeciw siebie staną dwie bardzo dobre formacje drugiej linii. Tej z Poznania nie trzeba przedstawiać. Już tydzień przed spotkaniem można stawiać grube pieniądze, że od 1. minuty zobaczymy Tibę, Modera i Ramireza. Albo wstrzymajcie się z tym, gdyż żyjemy w czasach, w jakich żyjemy, czyli nigdy nie wiadomo, co przyniesie jutro. Zdecydowanie gorzej z wytypowaniem personaliów w zespole Legii Warszawa.
To Polacy ciągną ten wózek
Tajemnicą nie jest, że Czesław Michniewicz, tak jaki Aleksandar Vuković, ustawia zazwyczaj trójkę środkowych pomocników. To optymalne ustawienie. Mamy zachowane wówczas proporcje w ofensywie i defensywie. Statystycznie były selekcjoner reprezentacji Polski do lat 21 stawia najczęściej w tej formacji na Michała Karbownika i Bartosza Slisza. Dwójka młodych Polaków, którzy są ewidentnymi wodzami środka pola Legii Warszawa. Slisz to zazwyczaj ten najbardziej defensywny, zabezpieczający tyły, ale też mózg całego zespołu. W obecnych rozgrywkach jest jednym z najlepszych zawodników „Wojskowych”.
Inną ważną postacią jest Michał Karbownik, dla którego chyba w końcu znaleziono pozycję docelową. Przynajmniej na razie widujemy go głównie w środku boiska. Taki pomysł na niego ma Czesław Michniewicz i musimy przyznać, że kupujemy to. Karbownik często rwie grę Legii, schodzi także do bocznych stref i sprawia duże zagrożenie pod bramką rywali. O jego uniwersalności wspominać nie musimy. Jedynym jego problemem jest brak liczb. W tym sezonie jeszcze bez gola i asysty. Najprawdopodobniej on derby Polski obejrzy w telewizji, gdyż według medialnych doniesień ma gorączkę. Na szczęście Czesław Michniewicz posiada jeszcze kilka opcji, które mogą się sprawdzić, co pokazał mecz z Wartą Poznań.
Z kogo zrezygnować?
Na ten moment Czesław Michniewicz ma pięciu nominalnych środkowych pomocników, a miejsca w składzie tylko trzy. Ciężkie są rozmowy, w których trener musi przekazać piłkarzowi, że pomimo dobrej formy nie zagra w meczu. Świat jest jednak brutalny i czasami niesprawiedliwy. Wśród tej piątki są: Bartosz Slisz, Walerian Gwilia, Andre Martins, Domagoj Antolić i Michał Karbownik, którego liczymy jako pomocnika. Nie zapominamy także o Bartoszu Kapustce, który na ostatniej konferencji twierdził, że chce się rozwijać na środku pomocy: – Grałem na różnych pozycjach, najlepiej czuję się w środku pola. Od dziecka tam grałem, również swoją przygodę w ekstraklasie zaczynałem na środku pomocy. Później zostałem przesunięty na skrzydło i w różnych drużynach tam występowałem, aczkolwiek najbardziej chciałbym się rozwijać w środku pola.
Konkurencja jest więc naprawdę duża i każdą szansę trzeba wykorzystywać, bo może okazać się, że znów spadnie się na koniec kolejki, a żaden z tych zawodników tego nie chce i na to nie zasługuje. Każdy z nich miał większe lub mniejsze przebłyski w Legii. Absolutnym pewniakiem do gry wydaje się Bartosz Slisz. To chyba obecnie ostatni zawodnik, z którego zrezygnowałby Czesław Michniewicz. Filar środka pomocy i można powoli mówić, że jego transfer Legii się zwraca, a jeśli będzie tak grać, to w niedalekiej przyszłości na siebie zarobi.
No ja raczej spokojny nie jestem. Szczególnie że nie wiem jak będzie skład na ten jutrzejszy mecz. Bo bez Karbownika, Luqiego mówi się że Slisz też nie czuł się dobrze, nie wiadomo co z Pekhartem no dobrze to nie wygląda.
— arkadiusz (L)1916 (@arkadiuszczykir) November 7, 2020
Gra za zasługi?
Trudno też nagle odstawić od pierwszej jedenastki Waleriana Gwilię. Przecież dopiero co zachwycaliśmy się reprezentantem Gruzji. Wiadomo, że w piłce nie ma miejsca na sentymenty, ale może warto mu dać czas, aby wejść na obroty z poprzedniego sezonu (11 bramek i dziewięć asyst). To samo można napisać o Martinsie. Jeszcze rok temu zachwycaliśmy się jego formą. Za czasów Ricardo Sa Pinto to on ciągnął Legię na swoich barkach. Ostatnio obniżył loty, do ulubieńców Czesława Michniewicza też nie należy, gdyż pod jego wodzą zagrał tylko 15 minut w lidze. Jest to jednak piłkarz z umiejętnościami, który może się przydać Legii na gorsze czasy.
Walerian Gwilia został powołany do reprezentacji na mecze z Macedonią Północną (baraże EURO), Armenią i Estonią (Liga Narodów).
Brawo, Vako✊🇬🇪
— Oskar Mochnik (@Oskar_M04) November 4, 2020
W Grodzisku swoją szansę otrzymał Domagoj Antolić, zawodnik już praktycznie odpalony z Warszawy. Sytuacja potoczyła się jednak tak, że został, a nawet zaczął regularnie grać. Obecnie w kolejce do występowania jest między innymi przed Martinsem. Przypomnijmy w poprzedniej kampanii także jeden z filarów środka pola Aleksandara Vukovicia. Pozostał nam Michał Karbownik, który zapewne z Lechem nie zagra, ale jest to postać, na którą będzie stawiać Czesław Michniewicz. Odnoszę wrażenie, że w wyjściowej jedenastce musi znaleźć się miejsce dla Michała Karbownika. To zawodnik, który musi grać.
https://t.co/JNRCiW26qZ – Legia Warszawa – Domagoj Antolić prawdopodobnie odejdzie już teraz https://t.co/FPC8IbKhNr przez @LegiaNet
— Mariusz Pepłoński (@mario76wawpl) September 11, 2020
Drogą dedukcji chcieliśmy wyłonić optymalny środek pola Legii Warszawa, niestety jest to bardzo trudne, tym bardziej w obecnych czasach. Pech jednego jest szczęściem drugiego. Trochę tak to wygląda w drużynie prowadzonej przez Czesława Michniewicza. Każdy może zagrać i wnieść coś nowego do gry Legii. Jeśli mamy się do czegoś doczepić na ten moment, to mała efektywność w ofensywie. Jedynym zawodnikiem z bramką jest Slisz, a asystą poszczycić się może wyłącznie Walerian Gwilia. To trochę za mało, a oczekiwalibyśmy czegoś więcej.