Na Zapleczu: Zacięta walka trwa


Trudne zmagania na pierwszoligowych boiskach dobiegły końca prawie przed miesiącem. Warto przyjrzeć się temu, co działo się na zapleczu ekstraklasy, i kto w tym sezonie liczy się w walce o awans. Przyjrzyjmy się więc sześciu drużynom, które po tej rundzie są w gronie faworytów.


Udostępnij na Udostępnij na

Podsumowanie, zawierające drużyny liczące się w walce o awans do wyższej klasy rozgrywkowej, należałoby zacząć od lidera tabeli, Górnika Łęczna, który spokojnie przezimuje z 35 punktami i najlepszym bilansem bramkowym (+13). Duma Lubelszczyzny pomimo przedsezonowego rozbicia i bardzo kiepskiego startu zakończyła ligowe zmagania serią dziewięciu meczy bez porażek. Podopieczni Jurija Szatałowa może nie zachwycają piękną grą, jednakże ich koronkowy styl rozgrywania akcji w bocznych sektorach boiska przyniósł efekt w postaci 25 strzelonych bramek. Najskuteczniejszy duet Górnika to Łukasz ZwolińskiGrzegorz Bonin – razem zanotowali dziewięć asyst i dziesięć goli, z czego ten pierwszy jest także najlepszym strzelcem łęcznian (siedem goli). Przerwę zimową w Łęcznej piłkarze spędzą na przygotowaniach do utrzymania pozycji lidera, pozostając najmocniejszym graczem przed rundą wiosenną. Czy zdołają utrzymać pozycję lidera? Tabela i ostatnie spotkania wskazują, że „Zielono-czarni” są wstanie tego dokonać. Co prawda wciąż pojawiają się medialne plotki o fuzji z Motorem Lublin i związana z tym przeprowadzka klubu do stolicy województwa. To połączenie jest jednak równie prawdopodobne jak fuzja Polonii Warszawa z drużyną z Niecieczy. Piłka na razie jest po stronie lidera.

Od lewej: Jakub Wójcicki, Dariusz Zjawiński (obecny lider strzelców I ligi), Piotr Klepczarek, Bartosz Kopacz i Tomasz Ciesielski
Od lewej: Jakub Wójcicki, Dariusz Zjawiński (obecny lider strzelców I ligi), Piotr Klepczarek, Bartosz Kopacz i Tomasz Ciesielski (fot. Anna Kaszuba / iGol.pl)

Kolejny w tabeli jest spadkowicz z ekstraklasy, GKS Bełchatów, który w  przedsezonowych spekulacjach był jednym z głównych kandydatów do awansu. Bolesny spadek z najwyższej klasy rozgrywek nie wpłynął znacząco na skład drużyny Kamila Kieresia. Gracze doświadczeni w bojach m.in. z Legią Warszawa mocno weszli w pierwszoligowe rozgrywki, długo zachowując pozycję lidera. Jednak wraz z blokadą bramkostrzelnego Michała Maka bełchatowianie złapali zadyszkę, tracąc punkty i fotel lidera. Tylko dzięki wcześniejszemu zwycięstwu nad katowickim GKS-em udało się w ostatecznym rozrachunku zachować drugą, premiowaną awansem, pozycję. Na szczęście dla Bełchatowa skończyła się niepewność związana ze sponsorowaniem klubu przez Polską Grupę Energetyczną. Wbrew medialnym prorokom tej zimy klub nie ogłosi upadłości finansowej, która mogłaby skończyć się zjazdem do piekła, jakim niewątpliwie jest IV liga. Na dziś „Torfiorze” wydają się pewni tego, że za rok przy ulicy Sportowej 3 będą znów rozgrywać mecze z Legią czy zabrzańskim Górnikiem. Pomóc im ma w tym strumień pieniędzy od bogatego sponsora, któremu zależy na promowaniu swojej marki przy drużynie grającej o europejskie puchary, a nie zaliczającej kolejny wyjazd do Stróży czy Niecieczy.

Tyle samo punktów co Bełchatów ma na swoim koncie także GKS Katowice. Bardzo słaby start sezonu został podsumowany bolesną klęską w Bełchatowie (0:5). Nastąpiła natychmiastowa roszada na stanowisku trenera i Rafała Góraka zastąpił Kazimierz Moskal. Zmiana trenera wpłynęła na grę katowiczan, ten sam skład nagle zaczął być jednym z głównych graczy na zapleczu ekstraklasy. Katowiczanie pozostają  najlepszą drużyną w spotkaniach domowych (8-2-0), stąd wzięło się określenie „twierdza Bukowa”. Nawet w Pucharze Polski Zawisza Bydgoszcz ledwo wymęczył zwycięstwo. Jednocześnie „GieKSa” jest jedną z najgorszych drużyn wyjazdowych (1-3-4). Najjaśniejszym jej punktem jest Łukasz Budziłek, którym interesuje się Jan Urban, szukający wzmocnienia w bramce warszawian, oraz Jarosław Tkocz, trener bramkarzy piłkarskiej reprezentacji Polski. Największym mankamentem katowiczan pozostaje skuteczność w meczach wyjazdowych oraz granie z drużynami z dołu tabeli, przez co gra „GieKSy” bywa nierówna. Przeciwnika, który jest teoretycznym faworytem, ogrywają w łatwy, często upokarzający sposób (4:0 z Olimpią Grudziądz), a drużyna, którą powinni rozbić i wgnieść w murawę, stawia warunki nie do przebycia dla katowiczan (1:1 z Puszczą Niepołomice). Drużyna Kazimierza Moskala jak dżdżownica dżdżu potrzebuje rasowego napastnika, który byłby zdolny wykorzystać świetną linię pomocy GKS-u. Z takim wzmocnieniem na wiosnę „GieKSa” może ruszyć do góry tabeli i zacząć szykować się na powrót do ekstraklasy. Awans drużyny byłoby świetnym prezentem dla fanatyków z Górnego Śląska na 50-lecie istnienia klubu. Utrzymanie dobrej passy w spotkaniach przy Bukowej oraz trwałe przełamanie się w spotkaniach wyjazdowych pozwoli powrócić katowickiemu klubowi do najwyższej klasy rozgrywek.

Na 4. miejscu, z czterema punktami straty do górniczej trójki, uplasowała się Arka Gdynia. Podopieczni Pawła Sikory świetnie zaczęli sezon, wśród drużyn pierwszoligowych wyróżniali się najlepszą defensywą. Niestety nastąpiła czarna seria występów i z samej góry tabeli gdynianie spłynęli aż na 14. lokatę. Defensywa gdynian okazała się nie być tak mocna jak burty biblijnej arki Noego. Dopiero od 13. kolejki Arka rozpoczęła mozolny marsz w górę tabeli. Gdyby nie dwa fatalne mecze rozegrane u siebie pod koniec rundy (remis ze Stomilem Olsztyn i porażka z Termalicą Bruk-bet Nieciecza) najprawdopodobniej gdynianie zakończyliby jesienne zmagania na drugim miejscu tabeli. Jasnym punktem drużyny jest pozyskany przed sezonem Arkadiusz Aleksander, który jest drugim najskuteczniejszym strzelcem na pierwszoligowych boiskach. Gdynianie po swoim spadku z ekstraklasy co roku liczą się w walce o awans, i co roku na samej walce się kończy. Obecna pozycja i bardzo wyrównana czołówka tabeli sprawia, że wynik jednego meczu w końcówce sezonu może przesądzić o tym, w której lidze w przyszłym sezonie przyjdzie grać gdynianom. Arkowcy mają przed sobą trudne zadanie, ale wciąż jest ono wykonalne. I tak jak Noe dopłynął do Araratu, tak i Paweł Sikora powiedzie swoją drużynę do ekstraklasowego edenu. Na razie Arka zaliczyła rejs po Stanach Zjednoczonych, prezentując swoją siłę w starciach z jankeskimi drużynami.

Większym zmartwieniem gdynian, od boiskowych wpadek, jest zapewne wiszący im na karku Dolcan Ząbki z najlepszym strzelcem ligi, Dariuszem Zjawińskim. Popularny „Zjawa” w 18 kolejkach zaliczył 13 trafień. Piłkarze prowadzeni przez Roberta Podolińskiego zakończyli ligowe zmagania na piątym miejscu w tabeli, tracąc do lidera osiem punktów. O tym, że w Ząbkach poważnie myśli się o awansie świadczyć może fakt wysłania trenera na kilkudniowy staż  w obu turyńskich klubach. Jakość drużyny może poświadczyć powołanie bramkarza Rafała Leszczyńskiego do reprezentacji Polski. Nie rozegrał co prawda ani minuty w spotkaniach ze Słowacją i Irlandią, ale doświadczenie wyniesione ze zgrupowania będzie procentować w rundzie wiosennej. Ząbczanie wciąż pozostają silnym graczem i mogą jeszcze sporo namieszać w I lidze. Czy doświadczenie wywiezione z Włoch pomoże Podolińskiemu poprowadzić pierwszoligowca do awansu? Odpowiedź na to pytanie zaczniemy poznawać po 8 marca 2014 roku.

Taką samą liczbę punktów jak podopieczni Podolińskiego uzbierała Wisła Płock. Pod wodzą trenera Marcina Kaczmarka, który wyciągnął płocczan z II ligi na zaplecze ekstraklasy, drużyna spisuje się znakomicie. „Nafciarze” zakończyli pierwszą część sezonu na 6. miejscu w tabeli. Wysoka pozycja beniaminka nie powinna być zaskoczeniem, najlepszym strzelcem drużyny z siedmioma trafieniami jest napastnik Marcin Krzywicki. Atutem graczy z Płocka jest niewątpliwie zgranie, do składu, który awansował z II ligi, doszło tylko dwóch zawodników – Cezary StefańczykPiotr Kaczmarczyk. Głównym celem Wisły przed sezonem było pewne utrzymanie się przed rundą jesienną. Ten warunek został spełniony, to zgodnie z zapowiedziami miasta drużyna Marcina Kaczmarka zostanie w przerwie zimowej wzmocniona, co może oznaczać kontynuację marszu w górę tabeli po wymarzony awans i powrót do ekstraklasy. Czy wiślanie okażą się czarnym koniem tegorocznych rozgrywek? Nie wiadomo. Pewne na razie może wydawać się jedynie to, że nie zaliczą kolejnego spadku do II ligi, by znów z mozołem z niej wychodzić.

Sześć pierwszych drużyn w tabeli dzieli niewielka liczba punktów, pomiędzy Górnikiem Łęczna a Wisłą Płock jest tylko osiem punktów różnicy. Wisłę od strefy spadkowej dzieli taka sama liczba oczek. Pod koniec pierwszej rundy I liga nie posiada jeszcze wyraźnego faworyta gotowego zdominować pozostałe siedemnaście drużyn i przełamać wszelkie stereotypy dotyczące pierwszoligowych zmagań. Dynamiczne zmiany na zapleczu ekstraklasy stawiają pod dużym znakiem zapytania, kto 8 marca 2014 roku rozpocznie zwycięski marsz do ekstraklasy, a kto w tym marszu zabłądzi i utraci swoją pozycję. Czy zaskoczy GKS Katowice, który do bycia niezwyciężonym na swoim boisku dorzuci poprawę skuteczności w meczach wyjazdowych? Czy może też w Bełchatowie Mariusz Mak odblokuje się i wyprzedzi Dariusza Zjawińskiego w klasyfikacji strzelców? Bardzo dużo też będzie zależeć od spotkań klubów z dołu tabeli. Spadek do II ligi może okazać się koszmarem. Po raz kolejny II liga będzie reorganizowana, co może oznaczać teoretyczny wzrost poziomu rozgrywek, więc walka o utrzymanie może być równie ciekawa jak gra o awans. Kluby rywalizują o wielką stawkę, bogatych sponsorów i pieniądze z transmisji meczowych, nie wspominając o takich beneficjach, jak możliwość gry w europejskich pucharach.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze