Na trybunie: Major League Soccer


Najpopularniejszymi ligami w Europie są angielska Premiership, hiszpańska Primera Division i włoska Serie A. Skrót MLS jest na ogół dla mieszkańca Starego Kontynentu egzotyczny. Oznacza on Major League Soccer – piłkarską ligę Stanów Zjednoczonych. O jej historii, charakterystyce, gwiazdach i przyszłości w ramach cyklu „Na trybunie” dyskutowali Artiom Dudarev, Łukasz Koszewski, Arkadiusz Przybyłkiewicz i Piotr Stębnowski.


Udostępnij na Udostępnij na

P.S.: Piłka nożna nie jest w Stanach Zjednoczonych dyscypliną tak popularną, jak to ma miejsce w Europie. Niech świadczy o tym fakt, że Major League Soccer powstała dopiero w 1996 roku. Wcześniejsze rozgrywki stanowiły praktycznie margines sportowy w USA.

Landon Donovan jest w USA prawdziwą gwiazdą. Niebawem ujrzymy go w Europie
Landon Donovan jest w USA prawdziwą gwiazdą. Niebawem ujrzymy go w Europie (fot. la.galaxy.mlsnet.com)

Ł.K.: Piłka nożna w Stanach Zjednoczonych obecna jest tak naprawdę od niedawna. Amerykanie od zawsze bardziej pasjonowali się futbolem amerykańskim. Finał ligi NFL, czyli Super Bowl, jest nieformalnym świętem narodowym. Piłka nożna jest tam na 5.-6. miejscu, co nie znaczy, że nie zdobywa coraz większej popularności.

A.P.: Już w latach 70. i 80. piłka nożna popularnością ustępowała koszykówce, baseballowi czy futbolowi amerykańskiemu. Nawet wielkie gwiazdy światowego futbolu ściągane do klubów ówczesnej NASL (North-American Soccer League), jak Pele, Johan Cruijff, Franz Beckenbauer czy Polacy – Kazimierz Deyna i Władysław Żmuda – nie poprawiły oglądalności soccera w USA. W związku z tym w latach 80. NASL została rozwiązana. Aż do 1996 roku, gdy powstała MLS (Major League Soccer), piłka nożna w Stanach była sportem głównie amatorskim.

A.D.: Bodźcem do utworzenia profesjonalnej ligi w Stanach Zjednoczonych okazały się MŚ 1994 w roku, które odbyły się właśnie w USA. Po Mundialu zainteresowanie piłką nożną, czyli soccerem, jak nazywają tę dyscyplinę Amerykanie, bardzo szybko wzrosło i pojawiła się nadzieja, że rozgrywki MLS godnie zastąpią NASL. Początkowo w lidze brało udział 10 zespołów, ale z czasem liczba drużyn, a za nią i liczba kibiców na stadionach, rosła. Aby przyciągnąć jeszcze więcej amerykańskich miłośników sportu, włodarze ligi zmienili tradycyjne reguły gry w piłkę na zasady innych sportów drużynowych – bliższe i bardziej znane Amerykanom.

P.S.: Od tego roku MLS się powiększa i liczyć będzie 14 zespołów. Docelowo ma ich być 16. Nie ma tu spadków i awansów – udział w rozgrywkach można sobie wykupić, a niższe ligi są niezależne od MLS. Co o tym sądzicie?

Ł.K.: Przede wszystkim liga Stanów Zjednoczonych jest, jak na wielkość tego kraju, tak okrojona ze względu na to, że nie każdego stać na udział w takim przedsięwzięciu. Co prawda, są niższe klasy rozgrywkowe, ale grające w nich zespoły nie mają szans na awans do MLS, bo tam takiej możliwości się nie przewiduje. Według mnie jest to trochę hamowanie rozwoju tej ligi, bo utrudnia to dostęp innym klubom do podwyższania swoich umiejętności piłkarskich, pokazania się, wyjazdu do Europy, gdzie gra się na wyższym poziomie, i do zarobienia większych pieniędzy.

A.D.: MLS jest wyjątkowa również pod względem zasad, na jakich rozgrywany jest turniej. Główną różnicą MLS i europejskich czempionatów jest podział na konferencje, co jest typowe dla koszykówki czy hokeja w Stanach Zjednoczonych. Kolejna znacząca różnica to rozgrywki play-off. Są one zorganizowane na wzór narodowych amerykańskich sportów drużynowych. Z rozgrywkami play-off w Europie możemy się spotkać w Holandii, aczkolwiek w niczym nie przypominają one tych zza wielkiej wody.

Ł.K.: Sam pomysł play-off sprawia, że żeby zdobyć mistrzostwo, trzeba być naprawdę najlepszym w lidze. Nie można zapewnić sobie tytułu mistrzowskiego na kilka kolejek przed końcem i odpuścić sobie pozostałych meczów. Ten system sprawia, że emocje cały czas rosną i osiągają zenit w starciu finałowym.

A.P.: Są cztery główne zasady wejścia do MLS – siedziba w dużym mieście, posiadanie stadionu przeznaczonego typowo do soccera, skompletowanie sztabu szkoleniowego i składu oraz… wpłata w wysokości – bagatela – 40 milionów dolarów. Nie jest to niska kwota, ale od wprowadzenia jej w roku 2002 do ligi amerykańskiej dołączyły już cztery kluby – Chivas USA, Real Salt Lake City, Houston Dynamo oraz jedyny nieamerykański team w MLS, Toronto FC. W tym sezonie, w marcu, dokooptowana zostanie drużyna Seattle Sounders, której właścicielem jest znany producent filmowy z Hollywood, Joe Roth. Sztab trenerski tworzy między innymi dobrze znana w USA dwójka – niemiecki szkoleniowiec, Sigi Schmid, i jego asystent, popularny eksreprezentant St. Vincent i Grenadyn, Ezra Hendrickson. Również w składzie Sounders znaleźć można ciekawe nazwiska – Kasey Keller, Nathan Sturgis, francuski wychowanek Arsenalu – Steve Zakuani – czy najbardziej znany z nich, były reprezentant Szwecji, Freddie Ljungberg. Za rok dołączyć ma ekipa z Philadelphii o nieznanej jeszcze nazwie, a planowane są kolejne rozszerzenia ligi.

P.S.: MLS od dawna jest świetnym miejscem na dorobienie sobie przed końcem kariery. Kontrakty z amerykańskimi gwiazdami podpisywało już wiele przemijających gwiazd, także z Polski. Możecie pokrótce opisać chociaż po jednym przykładzie?

Ł.K.: Jedną z największych ikon Columbus Crew był Robert Warzycha. Rozegrał dla tego klubu ponad 160 meczów. O tym, ile znaczył dla tej drużyny, niech świadczy to, że dwukrotnie wybierano go do meczu gwiazd konferencji wschodniej i zachodniej. Ponadto w MLS zaczęli swoje kariery tacy piłkarze, jak Freddy Adu czy Josmer Altidore, którzy teraz powoli podbijają Europę. Dobrze ich pamiętają nasi reprezentanci z mistrzostw świata do lat 20 w Kanadzie, gdzie obaj sprawili nam sporo problemów. Zwłaszcza ten drugi, który pokonał Bartosza Białkowskiego aż 3 razy.

A.D.: Na naszą uwagę zasługuje również Piotr Nowak, znakomity polski piłkarz, który w Stanach Zjednoczonych zarekomendował siebie nie tylko jako zawodnik, ale również jako trener. Nowak zadebiutował w rozgrywkach MLS w 1998 roku i pod znamionami „Strażaków” rozegrał 114 meczów, w których zdobył 26 bramek i 48 razy asystował swoim kolegom. W 2003 roku zakończył swoją karierę piłkarza, ale po rocznej przerwie wrócił na boiska MLS w roli trenera D.C United i wraz z tą drużyną zdobył MLS Cup. Piotr Nowak był pierwszym, który dostąpił zaszczytu dołączenia do Ring Of Fire, hali sławy Chicago Fire. W 2005 roku z okazji dziewięciolecia powstania MLS ogłoszono symboliczną reprezentację tych rozgrywek i Piotr w rezultacie glosowania kibiców, dziennikarzy, trenerów i zawodników był zasłużenie uznany za jednego z najwartościowszych pomocników w historii MLS.

A.P.: Wracając jeszcze do Piotra Nowaka, to w roku 1998 wraz z dwoma innymi Polakami – Romanem Koseckim i Jerzym Podbrożnym – tworzył trzon kadry ówczesnego zdobywcy tytułu mistrza, Chicago Fire. Prowadzona przez Boba Bradley’a polska trójka wraz z Ante Razovem oraz Czechem Luboszem Kubikiem nie miała sobie równych w kraju. Ale w Stanach Zjednoczonych gwiazdy grają od zawsze. Wystarczy wspomnieć, że swego czasu występowali tam (lub wciąż występują) gracze tej klasy, co Christo Stoiczkow, Youri Djorkaeff, Freddie Ljungberg, Guillermo Barros Schelotto, David Beckham, Shaka Hislop czy Meksykanie – Jorge Campos, Luis Hernandez, Cuauhtemoc Blanco itd. Ci wszyscy znakomici gracze tworzą barwną historię MLS.

P.S.: Przejście Davida Beckhama do LA Galaxy spowodowało spore zainteresowanie MLS. Liga ta ma się rozwijać i przede wszystkim podnosić swój poziom sportowy. Jakie jest wasze zdanie w kwestii przyszłości tych rozgrywek?

A.P.: Szczerze powiedziawszy, nie zdziwiłbym się, jeśli MLS w bliższej lub dalszej przyszłości czeka to, co jej poprzedniczkę – NASL. W dzisiejszych czasach, zwłaszcza w Stanach, sportem rządzi komercja, tak samo jest w przypadku rozgrywek soccera. Właścicielami klubów są bogaci producenci filmowi, przedsiębiorcy i właściciele olbrzymich koncernów. Najbardziej komercyjny twór w MLS to chyba ekipa New York Red Bulls (niegdyś – New York/New Jersey MetroStars). Faktem jest, że nie tylko piłka nożna jest w USA sportem stricte skomercjalizowanym, ale nadal pozostaje mniej chętnie oglądana niż baseball, koszykówka, hokej na lodzie czy futbol amerykański. Mogę się mylić, ale jeśli soccer w USA nie przeżyje jakiegoś boomu popularności, to czarno widzę przyszłość rozgrywek MLS.

A.D.: Moim zdaniem przyszłość soccera w Ameryce Północnej będzie zależała od ewentualnych sukcesów reprezentacji USA. Jeżeli Amerykanie poczują, że dzięki tej dyscyplinie można zdobyć światowe uznanie, to piłka przyciągnie tłumy na stadiony, tak jak to teraz jest w koszu czy w hokeju.

Ł.K.: Zgodzę się, że wiele jest uzależnione od sukcesu reprezentacji. Jeżeli kadra soccera będzie spisywała się dobrze, to młodzi chłopcy na pewno będą chcieli dorównać Donovanowi i reszcie. Stany Zjednoczone niewątpliwie mają szansę na odniesienie sukcesu w piłce nożnej. Już nieraz udowodnili, że jak czegoś chcą, to osiągają to. W latach 80. po nieudanym mundialu w siatkówce zamknęli się na 4 lata na farmie w Teksasie, gdzie nie robili nic poza grą w siatkówkę. Dzięki temu zdobyli potem mistrzostwo świata i olimpijskie. Może jeszcze nie w RPA, ale przy zatrudnieniu odpowiednich fachowców, na Mundialu w Brazylii mogą walczyć z najlepszymi. Powinno się to przełożyć na sukces MLS. Major League Soccer kojarzona jest głównie z wielkimi pieniędzmi, które jak na razie nie przekładają się na poziom sportowy. Jednak władze ligi sukcesywnie podejmują coraz ciekawsze kroki, by rozgrywki dorównywały tym europejskim.

Wygląda więc na to, że w przyszłości MLS ma szansę stać się tworem naprawdę ciekawym, ale nie można także wykluczyć jej upadku. W dyskusji uczestniczyli: Piotr Stębnowski (Serie A), Artiom Dudarev i Łukasz Koszewski (obaj: Premier Liga) oraz gość specjalny – Arkadiusz Przybyłkiewicz (Futbol.pl).

Więcej na temat MLS możesz usłyszeć już dziś o 21:00 w radiu iGol.fm w magazynie EuroiGol. Zapraszamy!

Komentarze
Tomasz Moczerniuk (gość) - 16 lat temu

szkoda, że nie zaprosiliście do udziału mieszkańca
USA :-) miałbym kilka ciekawych spostrzeżeń...
jeszcze jedno - 3 gole Białkowskiemu strzelił Adu a
nie Altidore...
pozdrawiam

Odpowiedz
~Fortier (gość) - 15 lat temu

Tak 3 gole strzelił Freddy Adu 2 Danny Szetela
1 Josmer Altidore ale z tamtej reprezentacji USA jak
narazie największą karierę robi Michael Bradley
może w przyszłości zostanie wielką gwiazdą ?

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze