Jeżeli zapytamy kogoś o najlepszą europejską ligę, bez mrugnięcia okiem wskaże angielską Premiership i hiszpańską Primera Division. Jest to stwierdzenie prawdziwe, gdyż zespoły z tych dwóch lig w ostatnich latach zdominowały rozgrywki na Starym Kontynencie, to w nich można spotkać najlepszych piłkarzy, na Wyspach i Półwyspie Iberyjskim gra się najbardziej atrakcyjny dla oka futbol. Która z nich zasługuje jednak na miano najlepszej? O tym w ramach cyklu publicystycznego "Na trybunie" dyskutują: Tomasz Bejnarowicz, Artur Kocurek, Łukasz Koszewski i Sławomir Kruczek.
Ł.K.: Bezsprzecznie w Anglii i Hiszpanii gra się najbardziej atrakcyjny dla oka futbol. Liczy się nie tylko wynik, ale też jakość gry. Najważniejszy jest kibic i wrażenia, jakie wyniesie on z meczu. W której z tych dwóch lig styl i kultura gry stoją na wyższym poziomie?

S.K.: Spory o przewodnictwo w rankingu najatrakcyjniejszych i najciekawszych lig trwają wśród kibiców od dawna. Niewątpliwie i liga hiszpańska, i angielska mają swoje charakterystyczne cechy, które sprawiają, że zjednują sobie fanów. W Hiszpanii króluje piłka widowiskowa, miła dla oka, nieprzewidywalna. W Anglii jest dużo techniki i konsekwentnego realizowania taktyki na boisku. Moim zdaniem od indywidualnych upodobań kibica zależy, którą ligę woli oglądać. Na pewno obie są interesujące.
A.K.: Ja jestem nieco innego zdania niż mój poprzednik. W przeszłości liga hiszpańska dominowała w sercach kibiców całego świata, podczas jej hegemonii liga angielska się rozwijała. Doszło wiele ciekawych osobistości trenerskich, piłkarzy, którzy zmienili tę ligę na bardziej atrakcyjniejszą. Czas panowania Primiera Division minął i nadszedł Premiership. To w lidze angielskiej kibic znajdzie więcej ciekawszych i emocjonujących meczów, niż może mu dać liga hiszpańska.
T.B.: Ja sądzę, że nie należy się skupiać na tym, która liga jest mocniejsza, ale jaki poziom prezentują zespoły z Premiership i Primera Division. Osobiście, gdy mam do wyboru mecz z ligi angielskiej i hiszpańskiej, wybieram… spotkanie Ligi Mistrzów. Pojedynki hiszpańsko-angielskie przechodzą do historii, to zawsze jest „Teatr Marzeń” dla wszystkich kibiców.
A.K.: Zgadzam się w pełni ze stwierdzeniem, że Liga Mistrzów jest ponad podziałami. Jednak w niej też dominują zespoły angielskie. To spotkanie Chelsea Liverpool zostało nazwane meczem meczów, po arcyciekawych widowisku. Nawet ubiegłosezonowe Gran Derbi nie było tak emocjonujące jak to angielskie starcie gigantów.
Ł.K.: Marzeniem zdecydowanej większości piłkarzy, jeżeli nie wszystkich, jest gra w Premiership lub Primera Division. Kto nie chciałby być zawodnikiem Realu Madryt, Manchesteru United, Liverpoolu czy Barcelony? W której z tych lig można spotkać lepszych zawodników? Co decyduje o tym, że marzeniem danego gracza jest Premiership, a nie Primera Division, lub odwrotnie?
A.K.: Premiership to liga pełna wyzwań i dołączają do niej piłkarze ich szukających. W lidze angielskiej ciężko jest zostać gwiazdą. Jest to liga bardzo wymagająca, bo wymagające są zespoły. W Primiera Division wydaje mi się zupełnie odwrotnie, jest to liga zdecydowanie łatwiejsza, spokojniejsza, w której mało jest wyzwań i dobrych przeciwników. Powodem przejścia do Hiszpanii są oczywiście duże pieniądze oraz to, że w tej lidze bardzo łatwo zostać gwiazdą. Jeśli piłkarz szuka wyzwań i godnych rywali nieustającej walki, wybierze ligę angielską; jeśli chce się stać gwiazdą, wybierze dużo łatwiejszą hiszpańską.
T.B.: Gdybyśmy brali pod uwagę zawodników dwóch najlepszych drużyn obu lig, mógłbym powiedzieć, że to właśnie w Primera Division jest więcej gwiazd. Jednak osobiście uważam, iż lepszych graczy jako całość posiada Premiership. Wystarczy porównać umiejętności piłkarzy zespołów ze środka tabeli takich jak np. Wigan, Sunderland i Everton czy Malaga, Almeria i Santander.
S.K.: Niewątpliwie największe gwiazdy światowego futbolu wybierają ostatnio ligę hiszpańską. Obiektywnie trzeba przyznać, że dużą rolę odgrywają tutaj pieniądze, jednak w obecnym skomercjalizowanym futbolu są one nieodłączną częścią piłki. Tego lata Primera Division zasiliło kilka wielkich gwiazd. Zobaczymy, czy będą w stanie zabłysnąć na Półwyspie Iberyjskim, bo wbrew opinii kolegi sądzę, że jest to wymagająca liga. Niejeden piłkarz, błyszczący w Anglii, w Hiszpanii nie był w stanie się odnaleźć.
A.K.: Nie tak dawno Andriej Arszawin miał spory dylemat, czy przejść do Barcelony, czy do Arsenalu. Ostatecznie wybrał jednak grę w londyńskim klubie, gdyż szukał wyzwań i gry przeciwko najlepszym. W podobnych kategoriach myślał Fernando Torres, gdy przenosił się do Liverpoolu. Do Anglii przyciąga starcie z najlepszymi.
S.K.: Trudno jednak stwierdzić, czy Arszawin nie wybrał ligi angielskiej tylko dlatego, że trudno byłoby mu wywalczyć miejsce w składzie naszpikowanej gwiazdami Barcelony, z kolei wśród młodej kadry Arsenalu ma na pewno większą na to szansę. Do Hiszpanii, oprócz pieniędzy, piłkarzy „ściąga” także chęć gry obok największych piłkarzy świata. Ronaldo, Ibrahimović czy Kaka to przykłady zawodników, którzy szukają ciągłych wyzwań, by grać obok czy przeciw takim graczom jak Messi, Xavi czy Villa.
Ł.K.: Drużyny z Anglii i Hiszpanii wręcz zdominowały rozgrywki międzynarodowe. W ostatnich dziesięciu latach tylko dwa razy zdarzyło się, że do finału nie dotarł klub z Premiership lub Primera Division. Czy sukcesy klubów z tych dwóch krajów mogą być wyznacznikiem tego, która z nich jest lepsza? Czy ich sukcesy oznaczają absolutną dominację Wysp Brytyjskich i Półwyspu Iberyjskiego w Europie?
T.B.: Z pewnością wyznacznikiem dominacji zespołów z Anglii i Hiszpanii są sukcesy w rozgrywkach europejskich. Co roku w decydujących fazach Ligi Mistrzów spotykamy wiele klubów z Premiership i Primera Division. Jestem pewny, że i w obecnym sezonie prym w Champions League będą wieść takie drużyny jak FC Barcelona, Real Madryt, Manchester United czy Chelsea Londyn.
S.K.: Nie zawsze sukcesy w Europie mówią o poziomie ligi, z której zespół pochodzi. Nikt w 2004 roku, gdy Porto wygrywało Ligę Mistrzów, nie mówił, że liga portugalska jest z tego powodu szczególnie dobra. Po prostu wybiła się jedna drużyna. W przypadku jednak Hiszpanii i Anglii regularne występy drużyn z tych lig w europejskich pucharach świadczą o tym, że są to rozgrywki najwyższej klasy.
A.K.: Tak jednak sukcesy Porto to już przeszłość i teraz Liga Mistrzów opiera się na zespołach hiszpańskich, ale prym wiodą zespoły angielskie. Nie muszę przypominać przecież, jak wyglądały ostatnie półfinały Ligi Mistrzów czy zeszłoroczny finał w Moskwie. To Anglię reprezentowały wszystkie możliwe kluby, które dostały się do półfinałów; Hiszpanię reprezentował zaledwie jeden. Jak już wspomniałem w pierwszej odpowiedzi, nadchodzi czas prymatu klubów z Anglii
Sporty na temat tego, która z omawianych lig – Primera Division czy Premiership – jest silniejsza, trwają i trwać będą. Wiele argumentów przemawia zarówno za jedną, jak i za drugą. Niech o ich potędze decydują starcia w rozgrywkach międzynarodowych, zwłaszcza w Lidze Mistrzów, gdzie potyczki głównie Chelsea z Barceloną dostarczają niezapomnianych emocji.
W dyskusji udział wzięli: Łukasz Koszewski (Premier Liga), Tomasz Bejnarowicz (Bundesliga), Artur Kocurek (Premiership) i Sławomir Kruczek (Primera Division).
ktos tu sie popisal wybtina wiedza o PL, everton, w
ostatnich dwoch sezonach zajmowal 5 miejsce w tabeli,
a to chyba wynik druzyny, ktora jest czyms wiecej,
niz tylko sredniakiem
Wystarczy popatrzeć na rozgrywki ligowe w hiszpani
tylko dwa dominujące kluby w angli niezmiennie wielka
czwórka natomiast w lidze niemieckiej do ostatniej
kolejki nie wiadomo było kto zdobedzie mistrza.Nie ma
tam dużych pieniędzy ani wielkich nazwisk jest
natomiast kilka równo grających drużyn.Mecze między
tymi drużynami są bardzo emocjonujące i do końca nie
wiadomo kto będzie lepszy.
W Hiszpanii dużo łatwiej zostać gwiazdą? To niby
czemy Ebi Smolarek kompletnie się w niej pogłubił i
jest teraz u nowego szkoleniowca pierwszy do
odstrzału ? : > I nie mówmy tylko o specyficznym
podejściu do piłki polskich kopaczy. W Anglii jest
Wielka Czwórka? Arsenal w obiegłym sezonie stracił
szansę na tytuł w tym samym momencie co Sevilla w PD.
Ok, PL to mimo wszystko najwyższy poziom, ale pisanie
bzdur o braku wyzwań w Hiszpanii to już przegięcie.
Mecze z najlepszą obecnie drużyną świata - Barcą, czy
też posiadającą najbardziej rozrzutnego prezesa to
mała porcja emocji dla piłkarza?
Liga angielska jest badziej techniczna od
hiszpańskiej, no bez przesady.Do tego jest prostsza
od angielskiej, przegięcie A co do zarobków, to w
lidze angielskiej piłkarze zarabiają więcej niżeli w
hiszpańskiej( z małymi wyjątkami: Real, Barca). "W
lidze hiszpańskiej jest mało wyzwań i dobrych
przeciwników" a np. Real, Barca, Atletico, Sevilla,
Valencja czy nawet Espanyol? Arszawin wybrał Arsenal
dlatego że w Barcelonie raczej nie miałby szans na
grę w podstawowej jedenastce. Torres opuścił Atletico
raczej dla pieniędzy a nie dlatego że brakowało mu
starć z najlepszymi.
dobrze, że są komentarze czytelników, warto prowadzić
tę dyskusję nadal, bowiem założeniem cyklu "na
trybunie" jest mocno subiektywne zdanie każdego, nie
trzeba się więc z nim zgadzać i przedstawić swoje
argumenty. Spór o te dwie ligi będzie trwał wiecznie,
niech każdy więc przedstawia swoje zdanie, bo ma
prawo nie zgadzać się z innymi, byleby kulturalnie.
Spór o to która z tych dwóch lig jest lepsza
dorównuje już konkurencji Realu z Barca czy
Liverpoolu z Manchesterem united ,ciekawe gdyby
wybrać dwie najlepsze ligi na świecie to niewiem czy
angielska i hiszpańska były by też wybrane.Oglądał
ktoś z was mecze Boca Juniors-River Plate albo
Corinthians-Palmeiras,ja tak i przyznam że te mecze
były bardziej emocjonujące od klasyków europejskich.
Jest Wielka Czwórka i od dłuższego czasu jest i jest
więcej emocji niż w lidze hiszpańskiej w której o
prymat rywalizują zaledwie dwie drużyny. Liga
angielska co kilka tygodni ma takie Gran Derbi,
starcia Chelsea z Manchesterem United Liverpoolu z
Arsenalem przyciągają rzesze kibiców, każdy mecz z
udziałem drużyn z czoła tabeli jest emocjonujący. W
Hiszpanii od dawna tego brakuje i będzie brakować.
Kibicom zaczyna się nudzić hegemonia Realu i
Barcelony.
W ligach Południowoamerykańskich nie ma czegoś
takiego jak wielka czwórka czy coś
takiego.Estudiantes la Plata wygrało Copa
Libertadores,a w lidze argeńtyńskiej było dopiero na
6 miejscu,Boca Juniors która jest uznawana za
najpopularniejszy klub w Argentynie była dopiero 14.W
Europie jak jakaś czołowa drużyna typu Barcelona czy
Liverpool ma gorszy sezon to w lidze zajmie najniżej
5.miejsce i wyjdzie z grupy w lidze mistrzów.LDU
Quito które rok temu zdobyło Copa Libert. ,w tym roku
nie wyszło z grupy w tym turnieju.W LM taka sytuacja
już dawno się nie zdarzyła.Jak komuś znudziła się ta
europejska hierarchia to niech zmieni rozgrywki
Europy na Amerykę Płd.
Przecież ja nie neguję, że w lidze angielskiej nie
jest ciekawie. Ale uwierz mi - śledzę La Liga od
ponad 5 lat - że takie mecze jak Atletico-Valencia,
czy Sevilla - Villarreal również przyciągają rzesze
fanów. "W Hiszpanii od dawna tego brakuje i będzie
brakować" - to już przegięcie. Oto wyniki ekip z
czołówki (bez Barcy i Realu), które zabijają twoje
wymysły: Villarreal - Atletico 4:4, Valencia -
Villarreal 3:3, Atletico - Villarreal 3:2, Valencia -
Sevilla 3:1. Wychodzi więc na to, że i w Hiszpanii
mecze z udziałem czołówki są emocjonujące : ).
Doprawdy postaraj się o mocniejsze argumenty bo te w
stylu "znudzenia hegemonią Realu i Barcą" są na
mizernym poziomie. Bo niby w PL w ciągu 10 lat ktoś
spoza trzech drużyn zdobył mistrzostwo? W Hiszpanii
podobny okres jak Chelsea miała Valencia - mistrzostw
01/02 i 03/04. Ok, przewaga Realu i Barcy nad resztą
jest widoczna, ale co mają powiedzieć na Wyspach,
gdzie od dekady miejsca w LM są rozdane i zaklepane
już przed rozpoczęciem sezonu. To nie jest bardziej
nudna hegemonia?
Zobacz sobie uważnie różnicę w poziomie punktów w
minionym sezonie to zobaczysz, że hegemonia Realu i
Barcelona to jednak jest mocny argument. Ale powiedz
mi które z tych wymienionych drużyn Valencia
Villareal, Atletico doszło ostatnio do półfinału lub
chociażby finału Ligi Mistrzów. II runda meczy lub
ćwierćfinał na tylko tyle stać te kluby. Zobacz sobie
za to angielskie drużyny 4/4 w półfinałach.
Zobacz sobie uważnie różnicę w poziomie punktów w
minionym sezonie to zobaczysz, że hegemonia Realu i
Barcelona to jednak jest mocny argument. Ale powiedz
mi które z tych wymienionych drużyn Valencia
Villareal, Atletico doszło ostatnio do półfinału lub
chociażby finału Ligi Mistrzów. II runda meczy lub
ćwierćfinał na tylko tyle stać te kluby. Zobacz sobie
za to angielskie drużyny 4/4 w półfinałach.
Widzę, że jest problem ze zrozumieniem. Atakujesz La
Ligę, że jest mało ciekawa, więc ja odpieram zarzuty.
Piszę, że liga hiszpańska jest jednak ciekawa o czym
świadczą m.in poszczególne wyniki w porzednim
sezonie, a ty mi wyskakujesz z LM! Poza tym taka
dominacja Realu i Barcy miała miejsce tylko w
ubiegłym sezonie! Sezon 2007/2009 to blaugrana
dopiero na trzecim miejscu, a w sezonie 2006/2007 do
ostatniej kolejki ważyły się losy mistrzostwa, o
które oprócz Królewskich i Katalończyków walczyła
jeszcze Sevilla. Villarreal był w półfinale w 2006
roku, Valencia grała w finale w 2000 i 2001 roku.
Niby dawno, ale jednak zapisało się w historii XXI
wieku. W 2006 w finale pucharu Uefa zagrała Sevilla z
Espanyolem - zawsze coś. Po prostu, nastąpiła nowy
okres. Okres dominacji drużyn z PL i jak tego nie
zaprzeczam. Ale czy ty oby na pewno śledzisz
rozgrywki La Liga, czy oceniasz je tylko przez
pryzmat LM? Moim zdaniem na ciekawość ligi nie wpływa
tylko postawa jej przedstawicieli w Champions
League.Uważam, że użyłeś za mocnym słów w jej ocenie
i stąd taka a nie inna reakcja z mojej strony.
Ale po to napisaliśmy ten temat, żeby dyskusja się
rozwinęła. Nie mam nic przeciwko Twojej reakcji wręcz
przeciwnie chętnie się z nią zmierzę. Co do śledzenia
La Ligi to uważnie się jej przyglądam i szlagiery
oglądam, ale brakuje mi tego co jest w lidze
angielskiej. Może się mylę ale w Hiszpanii o
zwycięstwie decydują w dużej mierze jednostki mogę
tutaj wymienić chociażby Raula Higuaina Messiego czy
Xaviego. W Anglii na zwycięstwo pracuje cała drużyna,
w Hiszpanii liczą się bardziej indywidualne
umiejętności i moim zdaniem gra na przebój. Albo się
uda albo się nie uda. To mi się w La Lidze nie podoba
i dlatego uważam, że znacznie straciła w moich
oczach.
Chłopaki - obydwie ligi są bardzo mocne i naprawdę
ciężko jest je porównywać.Patrząc na waszą debatę
trudno nie zgodzić sie z argumentami jednej jak i
drugiej strony.Dla mnie osobiście liga angielska jest
ciekawsza niż hiszpańska - tam piłka nożna to twarda
gra,z dużą dozą techniki oraz taktyki.La Liga to z
kolei wiele bramek strzelanych i traconych przez
zespoły.W zależnosci co kogo interesuje - dużo bramek
po indywidualnych akcjach czy też twarda gra w
defensywie oraz walka całej drużyny o bramkę każdego
co inne interesuje.Według mnie wyniki w kazdej
kolejce po 4-8 bramek w meczu na dłuższą metę może
nużyc.sanimiguel23 - może Tobie podobają sie wyniki
hokejowe w piłce nożnej albo to,że Barca i Real(albo
real i Barca) leją wszystkich równo.Ja wolę widzieć
od czasu do czasu wyniki jak 4-4 po bardzo trudnym
meczu oraz walkę o każdy metr boiska.A.K - Liga
Mistrzów nie jest dobrym wyznacznikiem co do
ciekawości danej ligi.Jeżeli już to pokazuje
poziom,która liga jest lepsza...
Moje przemyślenia:
Ciekawość ligi:
angielska = hiszpańskiej
Poziom ligi:
angielska >= hiszpańska
W pojedynkę Raul, Messi czy też Xavi nic nie
ździałają. W Hiszpanii na zwycięstow tez pracuje cała
drużyna, przynajmniej w meczach które ogladałem. Co
do ligi angielskiej to też można by powiedzieć że o
wyniku decyduja jednostki, Fabregas, Ronaldo (obecnie
juz piłkarz Realu), Anelka, Gerard, Lampard.
za niedlugo wroca lata swietnosci Klubow z Serie A...
Koniec lat 80-tych i polowa 90-tych to wlasnie wloski
futbol dominowal w Europie... 2-3 sezony i sytuacja
wroci do normy...