O tym, że Wisła Kraków będzie piłkarskim mistrzem Polski, wiadomo było późną jesienią ubiegłego roku. Nic więc dziwnego, że pion zarządzający podwawelskim klubem już w czasie zimowego okienka transferowego zaczął poważnie myśleć o eliminacjach Champions League. Jak na razie droga do raju pozostaje jednak bardzo daleka, a zważywszy na jakość gry prezentowanej przez podopiecznych Macieja Skorży wiosną można odnieść wrażenie, że w ciągu ostatnich kilku miesięcy dystans ten uległ nawet znacznemu powiększeniu.
Luty w wykonaniu włodarzy Białej Gwiazdy był naprawdę efektowny, głośne nazwiska nie przełożyły się jednak na urzekającą grę, a wszelkie słabości krakowskiego dream teamu w Pucharze Ekstraklasy bezczelnie obnażyła młodzież warszawskiej Legii. Dlaczego Wisła gra tak, a nie inaczej? Wersji jest kilka, a sam Skorża zaistniały regres tłumaczy głównie zmianą nastawianie ligowych rywali, hołdujących w rundzie rewanżowej zasadzie 'bij mistrza’. Czy nie jest to jednak tylko nieudolna dymna zasłona za którą skrywa się perspektywiczny pomyślunek i boiskowe cwaniactwo? Wieść gminna niesie bowiem, że zespół z Reymonta już od kilku tygodni zupełnie nie zaprząta sobie głowy ligowymi rozstrzygnięciami, treningi przeznaczając w głównej mierze na szlifowanie taktyki i naukę schematów, którymi zaskakiwać będzie rywali podczas eliminacji Champions League.
Nie sposób zmiarkować prawdziwości tej teorii zwłaszcza, że prasa codzienna już teraz bombarduje nas doniesieniami o kolejnej transferowej ofensywie, jaką Wisła przypuścić ma po zakończeniu sezonu. O tym, że obie plotki się wykluczają, nie trzeba chyba przekonywać. Wszak znaczne zmiany w podstawowej jedenastce, do jakich rzekomo przymierza się Biała Gwiazda, poddałyby w wątpliwość sens poświęcania całej ligowej wiosny na naukę gry w perspektywie europejskich wyzwań. Victor Agali, Duszan Basta, Nemanja Rnić, Wojciech Kowalewski, Grzegorz Bartczak, Łukasz Garguła, Radosław Majewski, Szymon Pawłowski, Marcin Zając, czy wreszcie Jacek Krzynówek to nazwiska dające nadzieję na naprawdę skuteczną grę. Zmiany wydają się być bowiem niezbędne, począwczy od bramki, a skończywszy na formacjach atakujących.
Mariusz Pawełek to gracz szalenie niepewny, o solidnego golkipera Jacek Bendarz postarać powinien się więc w pierwszej kolejności. Drużynie niezbędny jest też jeszcze jeden klasowy skrzydłowy, bo Marek Zieńczuk to gracz wybitnie ligowy, o czym kilkukrotnie przekonywał nas swoimi wątpliwej jakości popisami na arenie międzynarodowej. Osobiście nie mam też zupełnie zaufanie do Pawła Brożka który, choć przed półtora roku w Pucharze UEFA radził sobie naprawdę elegancko, występami w kadrze raz po raz udowadnia, że wciąż nie jest należycie przygotowany do rywalizacji na najwyższym poziomie. Oddzielną kwestię stanowi pozycja kreatywnego rozgrywającego, w rolę którego wiosną z różnym skutkiem wcielać próbuje się Tomas Jirsak. Czech w ostatnich miesiącach poczynił w tej materii zauważalny postęp, klasą i potencjałem wciąż jednak wydaje się ustępować Gargule i Majewskiemu.
Dla Bogusława Cupiała będzie to już piąte podejście pod Champions League. Trwający pod Wawelem ruch pokazuje, że właściciel Wisły z minionych bojów wyciągnął odpowiednie wnioski i wreszcie głębiej sięga do portfela. Dotychczas Białej Gwieździe na drodze do raju stawały uznane europejskie firmy (Real, Barcelona, Anderlecht, Panatinaikos) – nie inaczej będzie zapewne i tym razem. Jak na razie Wiślacy naprawdę blisko przedarcia się do kontynentalnej elity byli zaledwie raz, ale w rewanżowym meczu z Grekami trzy lata wstecz przeszkodziły im w tym kolejno: strzelecka indolencja Zieńczuka, nieporadność Radosława Majdana przy stałych fragmentach gry i wreszcie kiepska forma arbitra, który przy stanie 2:1 nie uznał całkowicie prawidłowej bramki Marka Penksy. Słowak mógł przejść do historii, a dziś przy Reymonta nikt już o nim nie pamięta.
By marzyć o kontynentalnej elicie, niezbędna jest zgrana ekipa bez absolutnie żadnych słabych punktów. Jak na razie Biała Gwiazda pełna jest jednak ciemnych plam i Maciej Skorża w ciągu czterech najbliższych miesięcy z pietyzmem musi zadbać o jak najlepsze ich zapełnienie. Inna sprawa, że jeszcze nigdy Wisła nie miała tyle czasu na staranne przygotowanie się do eliminacyjnej batalii. Jeśli więc tego lata zespół z Reymonta nie wkroczy do piłkarskiego raju to śmiem twierdzić, że jego wrota zamkną się przed Wisłą na zawsze. A Cupiał zabierze klucz.
Wzmocnienia w polskiej lidze takimi graczami nie
pomogą przy wylosowaniu drużyny z Hiszpani, Angli
Wloch itd.