Jak to możliwe, że gwiazda mundialu grzeje ławę?


21 listopada 2014 Jak to możliwe, że gwiazda mundialu grzeje ławę?

Guillermo Ochoa przychodził do Malagi jako wyróżniający się piłkarz brazylijskiego mundialu. Nikogo nie mogły więc dziwić bardzo wysokie oczekiwania kibiców, ale także dziennikarzy w stosunku do jego osoby. Również i Meksykanin miał prawo myśleć, że z miejsca stanie się niezwykle ważną postacią w zespole z Andaluzji. Życie jednak bardzo brutalnie zweryfikowało te plany.


Udostępnij na Udostępnij na

Już poprzednie rozgrywki ligowe, które Ochoa spędził we Francji jako piłkarz Ajaccio, potwierdziły, że będą to jego ostatnie miesiące, w których będzie czarował w kraju organizatorów kolejnych Mistrzostw Europy. Mimo iż jego zespół tracił sporo bramek, on po każdy meczu zbierał pochlebne recenzje i wiele razy był wybierany do jedenastki kolejki. Szczególnym powodem do dumy było dla niego starcie z PSG, kiedy to rywale oddali w jego kierunku aż 17 celnych strzałów, a tylko jeden z nich znalazł drogę do siatki.

Równie udany był w jego wykonaniu brazylijski mundial, w którym Meksykanie byli rewelacją. To jednak nie spowodowało, że po turnieju zaczęła się do niego ustawiać kolejka chętnych, która miałaby długość tej, w której piłkarze oczekiwali na angaż w Lechii Gdańsk. Ostatecznie dopiero 1 sierpnia udało mu się znaleźć nowego pracodawcę, a więc ponad miesiąc po tym, jak wygasł mu kontakt z poprzednim pracodawcą.

Miejsce wydawało się być jednak idealne do kontynuowania kariery, bo Malaga przecież słynie nie tylko z kurortów, gdzie można dobrze wypocząć. Przykłady: Isco, Nacho Monreala czy ostatnio Willy’ego Caballero pokazują, że w Andaluzji można się także dobrze się wypromować i trafić do topowego klubu w Europie. A to, że z pewnością na to czas czas, mimo już 29 lat na karku, chodzi po głowie bramkarza rodem z Meksyku.

Ochoa
Ochoa dość późno związał się z nowym pracodawcą(fot. marca.com)

Tyle że jego droga na szczyt w klubie, w którym jeszcze nie tak dawno występował Bartłomiej Pawłowski, od początku zawierała spore przeszkody, bo było jasne, że z powodu występu na mundialu będzie należał mu się urlop, przez co później wznowi treningi niż pozostali koledzy z nowego zespołu. Oznacza to przecież dokładnie to, że z opóźnieniem rozpocznie rywalizację o miano pierwszego bramkarza z Kamenim, który przez kilka lat pozostawał w cieniu sprzedanego do Manchesteru Caballero. Umówmy się jednak, Kameruńczyk to nie ten sam rozmiar kapelusza co Argentyńczyk i wiele razy zdarzały mu się kiepskie interwencje, a przede wszystkim zaskakujące zachowania. Takie jak chociażby to:

Mimo wszystko to jednak na niego postawił trener, choć wydawało się, że jest to stan przejściowy do czasu, gdy Meksykanin nie nadrobi zaległości treningowych. Tyle że czas upływał, a nic takiego nie miało miejsca. Na jego niekorzyść przemawiał fakt, że Malaga zanotowała naprawdę udany początek sezonu i serię kilku wygranych z rzędu. A jak mówi stare porzekadło: „zwycięskiego składu” się nie zmienia.

To jednak zaczęło irytować bohatera mundialu i w wywiadzie zasugerował, że nie rozumie postępowania trenera o wystawianiu rywala: Jestem w dobrej formie, co pokazałem na zgrupowaniu kadry, ale decyzja nie należy do mnie. Liczę, że najbliższych miesiącach dostanę szansę, bo nie przyszedłem do Hiszpanii, aby grać tylko w krajowym pucharze. Oliwy do ognia dolał jeszcze selekcjoner kadry Meksyku, który powiedział, że gwiazdor jego kadry jest coraz bardziej zaniepokojony tym, że nie gra w klubie. I będzie robił wszystko, aby swoją sytuację jak najszybciej zmienić.

To od razu spowodowało, że jak lawina ruszyły spekulacje, że Ochoa już zimą będzie się rozglądał za nowym pracodawcą. „Daily Star” podał nawet, że bardzo poważnie zainteresowany jest nim Liverpool, który szuka liczącego się rywala dla Simona Mignoleta. Takiego, który w każdej chwili mógłby wskoczyć do pierwszego składu. Wątpliwości nie rozwiał także dyrektor Malagi, który powiedział, że jak Guillermo będzie chciał odejść, to obie strony usiądą do rozmów w grudniu. Wyraził jednak zapewnienie, że skupia się on na razie tylko na wywalczeniu miejsca w składzie.

Tak czy inaczej w najbliższych tygodniach możemy się spodziewać jakiegoś rozstrzygnięcia. Albo Ochoa wywalczy sobie miejsce w składzie, albo opuści Andaluzję, bo szanse, że zgodzi się być przez kolejne miesiące tylko rezerwowym zdanym na występy w krajowym pucharze są tak niskie, że trudno brać taką opcję na poważnie.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze