Mourinho ma problem


„Mister Champions” się zagubił. Karim Benzema znowu przypomina potulnego kotka, któremu ktoś wyciął jaja. Nie ma w nim niczego z tygrysa, którego w pewnym momencie na nowo w sobie obudził. Francuz znowu musi walczyć o powrót do najlepszej formy prezentowanej za czasów gry w Lyonie.


Udostępnij na Udostępnij na

We Francji Karima mają już dość. Kibice na Saint-Denis wygwizdali go, gdy był zmieniany w trakcie spotkania z reprezentacją Hiszpanii. W Madrycie gwizdów jeszcze nie słyszał. Trzeba jednak zaznaczyć, że w białej koszulce co jakiś czas Benzema do siatki trafia. W trójkolorowych barwach nie strzelił gola już od ponad tysiąca minut. Najbardziej zatrważające jest to, że sam piłkarz mówił po meczu z Hiszpanami, że nie rozumie, dlaczego kibice na niego gwiżdżą. Owszem, każdemu napastnikowi zdarzają się tragiczne serie, które wynikają po prostu ze słabszej formy. Może Francuzi powinni zorganizować mecz z San Marino – z takim przeciwnikiem w kadrze w piorunującym stylu przełamał się przecież Robert Lewandowski, zdobywając dwie nieprawdopodobne bramki – sanmaryński bramkarz miał szansę obronić pierwszą petardę „Lewego” z jedenastu metrów, ale przy drugiej był już bez szans. Może i Benzemie by się udało i na nowo rozkochałby w sobie francuskich kibiców.

Problem ma Benzema, ma go również Mourinho, który przecież właśnie na francuskiego napastnika stawiał do nie tak dawna we wszystkich najważniejszych spotkaniach. Przydomek „Mister Champions” nie wziął się znikąd. Benzema w rozgrywkach Ligi Mistrzów czarował, zdobywał gola za golem, a biedny Gonzalo Higuain musiał przyglądać się temu z ławki rezerwowych. Teraz tendencja się zmieniła. To „Pipita” zagrał od początku w dwóch arcyważnych wyjazdowych meczach z Barceloną i Manchesterem United. Mało tego – Benzema w ogóle wówczas murawy nie powąchał. Prawdziwym policzkiem dla byłego atakującego Lyonu było wpuszczenie w drugiej połowie na Old Trafford Luki Modricia. Jose Mourinho wyraźnie dał mu do zrozumienia, że obecność na boisku Chorwata jest zdecydowanie bardziej pożądana. Nie pomylił się. To właśnie Luka poprowadził Real do zwycięstwa, a Higuain asystował przecież przy golu Cristiano Ronaldo na 2:1.

Fani „Królewskich” mogą zacząć się obawiać. Madrycka prasa tylko czeka na wybuchowy transfer. Aż zaciera ręce, żeby na Concha Espina zawitał Kun Aguero lub Radamel Falcao. Do tej pory twierdziła jednak, że ze stołecznego klubu wyleci Higuain, który nie mógł pochwalić się tak dużym zaufaniem Mourinho jak Benzema. Teraz, kiedy zespół wkracza w najważniejszą fazę sezonu, Gonzalo jest kilka zdecydowanych kroków przed swoim kolegą z drużyny. Nie ma wątpliwości, że to Argentyńczyk zagra od pierwszej minuty w starciu z Galatasarayem, o ile w sobotniej konfrontacji z Saragossą nie stanie się coś nieprzewidywanego. Znając już jednak co nieco Mourinho, można śmiało zaryzykować stwierdzenie, że w meczu ligowym od pierwszej minuty zagra Benzema. Trzeba wlać w serce tego chłopaka nieco nadziei, niech sobie pobiega, zapomni o gwizdach i wróci od tego, co prezentował kiedyś. A nuż się odblokuje.

Higuain swoją blokadę już zdjął. W ostatnim meczu ligowym z Mallorcą zdobył dwie bramki i pokazał, że jego forma ewidentnie wraca z dalekiej podróży. Problemem Benzemy jest to, że obok braku zdobywanych goli porzucił gdzieś także swoją tożsamość. To Francuz zawsze słynął z tego, że cofał się do drugiej linii, pokazywał się partnerom, grał między formacjami i robił miejsce partnerom. Teraz ten styl gry przejął „Pipita”. Do tej pory robił to bardzo rzadko, a nawet kiedy się za to zabierał, to jak najszybciej chcieliśmy, aby wrócił do czyhania na futbolówkę gdzieś w okolicach „szesnastki”. Motywacja zdziałała cuda, bo nie ulega wątpliwości, że Higuain był niezwykle zmotywowany. Niby ciągle mówi się o tym, że ma odejść, że nie czuje się dobrze, że chce grać więcej, ale gdzie będzie mu lepiej niż w Madrycie? Kolokwialnie mówiąc, Gonzalo ma papiery na grę w stolicy i jeśli będzie prezentował obecną regularność, na długo wygryzie Benzemę z pierwszego z składu, nawet w tych najważniejszych meczach.

Nie ma niestety wątpliwości, że Mourinho ma problem związany z formą i kondycją Benzemy. To Karim gwarantował dodatkowe opcje z przodu, mógł chociażby atakować ze skrzydła. W obecnej dyspozycji reprezentant „Trójkolorowych” nie jest gotowy na grę w najważniejszych meczach. Co innego Higuain, który ewidentnie poczuł krew. Z reprezentacji wraca zadowolony – znowu. Postrzelał, poasystował, udowodnił, że świetnie czuje się w zespołowej grze, dogadywał się z Messim i Di Marią. Zrobił po prostu swoje i pokazał, że jeśli się w niego wierzy, to można z niego wycisnąć bardzo, ale to bardzo wiele. Mourinho ma jednak problem nie tylko z samym faktem braku formy Francuza, ale z tym, co z tym faktem zrobić. Do tej pory obydwaj madryccy napastnicy grali niemalże po równo. Statystyka minut była wręcz identyczna, ale zaczęto zastanawiać się, czy to nie szkodzi drużynie. Praktycznie w każdej topowej drużynie jest napastnik, który gra przez cały czas, nie sadza się go na ławce. Czy Mourinho zdecyduje się w końcu postawić na jednego goleadora? Powinien. I – na tę chwilę – powinien nim być Higuain, któremu odbieranie miejsca w wyjściowym składzie przy szybko wzrastającej formie mogłoby okazać się strzałem w stopę. „Pestka” szybko się frustruje.

Artykuł ukazał się na blogu periodista terrorista.

Komentarze
~co? (gość) - 11 lat temu

gdy został zmieniany w trakcie spotkania z
reprezentacją Hiszpanii. -
nie zostal zmieniony

Najbardziej zatrważające jest to, że sam piłkarz
mówił po meczu z Francuzami -
czyli co? grali sami ze soba?

Odpowiedz
Michał Janusz (gość) - 11 lat temu

Został zmieniony w 82. minucie - wszedł za niego
bodajże Sissoko.

Co do "sam piłkarz mówił po meczu z Francuzami",
to oczywiście przejęzyczenie. ;)

Odpowiedz
E123 (gość) - 11 lat temu

Temat stary, omówiony - Benzema i Higuain to wcale
nie są najlepsi napastnicy - dobrze grali z
"ogórkami" z LL, jednak na dobre kluby są na
słabi...Chociaż teraz to nawet tych "ogórków"
pokonac nie mogą...

Odpowiedz
Bertho (gość) - 11 lat temu

Niech ten typ wyżej rozjaśni Wam oczy Panowie.

Dodatkowo Bale i Carvajal i mi wystarczy.
Nie żadne Neymary, Drewandowskie , Piszczki i inne.

Odpowiedz
Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze