Monchi – transferowy geniusz. Kim jest i co takiego zrobił?


Przedstawiamy transferowego czarodzieja z Ramon Sanchez Pizjuan

21 sierpnia 2021 Monchi – transferowy geniusz. Kim jest i co takiego zrobił?
https://metro.co.uk

Ramón Rodríguez Verdejo, popularnie nazywany "Monchim", to człowiek, dzięki któremu Sevilla praktycznie w każdym okienku transferowym dokonuje transakcji, których nikt się nie spodziewa. Co więcej, najczęściej są to udane transfery, na których klub potem zarabia wielkie pieniądze. Jedyny nieudany okres Monchiego to pobyt w Romie, kibice nie mają z nim zbyt dobrych wspomnień. To człowiek po prostu stworzony dla Sevilli.


Udostępnij na Udostępnij na

Sympatyczny łysy pan z czarną brodą liczy już sobie 52 lata. Ponad połowę swojego życia oddał właśnie klubowi z Andaluzji. Najpierw jako piłkarz tego klubu, a potem już jako dyrektor sportowy. Koszulkę Sevilli na hiszpańskich boiskach zakładał od 1990 do 1999 roku. Dziewięć lat spędzonych jedynie w Andaluzji.

Nikt nie ma raczej wątpliwości, jaki klub nosi w sercu urodzony w San Fernando Andaluzyjczyk. Zaraz po odwieszeniu korków na kołek wziął się za transfery Sevilli. Być może było to najlepsze, co spotkało ten klub od 1946 roku, czyli roku ostatniego zdobytego mistrzostwa Hiszpanii.

Na początek Dani Alves

Monchi odkrywcą talentu Daniego Alvesa. Kogo to dziwi? Dziś raczej nikogo, patrząc na cuda, jakie wyczynia ten hiszpański geniusz na rynku transferowym. Sprowadzenie Daniego Alvesa z brazylijskiej Bahii za łącznie lekko ponad milion euro. Czy to nie jest wręcz nieprawdopodobne? 20-letni wówczas znakomicie zapowiadający się prawy obrońca lądujący w Andaluzji.

Pierwszy z genialnych ruchów Monchiego. Dziś Dani Alves jest najbardziej utytułowanym piłkarzem w historii piłki nożnej. Monchi może z dumą bez większych oporów powiedzieć, że to on był odkrywcą piłkarza, dla którego zastępstwa poszukują w Barcelonie od kilku lat. Najpierw półroczne wypożyczenie za 500 tysięcy euro, a potem, gdy już Alves okazał się dobrym wyborem na prawą stronę defensywy, transfer definitywny.

Zaledwie pół roku na wypożyczeniu wystarczyło, żeby Monchi zapłacił Bahii kolejne 550 tysięcy euro. Hiszpan już wiedział, że robi deal, który przyniesie Sevilli dużo szczęścia i pieniędzy w przyszłości. Tak też było. Pięć lat później do klubu z Andaluzji zgłosiła się wspomniana już wcześniej Barcelona i wyłożyła na stół 35 milionów euro. Alves wówczas wyceniany był na 20 milionów euro, ale Monchi jak mało kto potrafi negocjować. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, jak wielkie pieniądze zarobił dla Sevilli Monchi tym transferem.

Sprzedaż do Madrytu

Monchi w jednym okienku transferowym na sprzedażach piłkarzy do Realu Madryt potrafił zarobić prawie 50 milionów euro. O ile Sergio Ramos to piłkarz, który do pierwszej drużyny Sevilli trafił bezpośrednio z drużyny „B”, o tyle Julio Baptista to przypadek zgoła odmienny. Monchi i jego asystenci wypatrzyli Brazylijczyka jeszcze podczas czasów gry w Sao Paulo.

Najpierw go wypatrzyli, potem przeanalizowali ryzyko, a na końcu zwyczajnie kupili. Wydali na niego „zawrotne” 3,5 miliona euro, co wydaje się z dzisiejszej perspektywy zwykłą promocją. Znakomity 22-letni wówczas brazylijski ofensywny pomocnik trafił do Sevilli za grosze. Gdy jednak przyszło do sprzedaży Ramosa i Baptisty, Monchi kolejny raz kilkukrotnie zarobił na danym piłkarzu.

Ramos sprzedany został za 27 milionów euro. Wychowanek odchodzący do największego klubu świata za 27 milionów euro po zaledwie jednym naprawdę dobrym sezonie. Majstersztyk. Dodajmy do tego sprzedaż Baptisty za 20 milionów i kolejny raz łatwo można policzyć, ilokrotnie Monchi zwiększył budżet klubu, kupując i sprzedając Baptistę. Nieprawdopodobny zmysł do piłkarzy.

Rok 2013 początkiem wielkich zarobków

Pierwszy ponad 90-milionowy przychód z transferów przypada na lato 2013 roku. Monchi wówczas sprzedał siedmiu piłkarzy za ponad 90 milionów łącznie. O ile to wydaje się jeszcze dość normalne ć jeden piłkarz średnio wart 12 milionów euro – o tyle gdy spojrzymy na kwoty, jakie Sevilla zapłaciła za całą siódemkę, można złapać się za głowę.

Za całą siódemkę Sevilla wydała łącznie 22 miliony euro. Co jak łatwo wyliczyć, daje ponad czterokrotny zysk. Alvaro Negredo, Jesus Navas, Geoffrey Kondogbia, Gary Medel, Luis Alberto, Jose Campana i Antonio Luna – wszyscy ci piłkarze stali się w jednej chwili kolejnymi twarzami genialnych transakcji Monchiego. Co niezwykle ważne, czterech z nich to wychowankowie Sevilli.

To doskonale obrazuje umiejętność wypromowania piłkarza na arenie europejskiej przez Monchiego. Zdecydowanie trudniej jest przecież postawić na niedoświadczonego wychowanka w miejsce jakiegoś zawodnika kupionego za pieniądze. Monchi to potrafi i w ten sposób poszerza swój repertuar zagrań na rynku transferowym, przechytrzając innych dyrektorów sportowych.

 

Monchi w Rzymie

Odchodząc z Sevilli w 2017 roku, mówił, że potrzebuje zmian.

W tym domu minęło mi już 29 lat, 17 jako dyrektor sportowy i jestem wykończony. Potrzebuję zmiany. Monchi

Zmiana nadeszła i trudno jednoznacznie stwierdzić, czy faktycznie była potrzebna. Monchi ze słonecznej Sevilli przeniósł się do równie słonecznego Rzymu, gdzie został dyrektorem sportowym Romy. W Rzymie z pewnością liczono na transferowe cuda, jakich dokonywał, będąc jeszcze w Sevilli. Niestety dla kibiców „Wilków” w większości przypadków się przeliczyli.

Owszem, Monchi wykonał kilka naprawdę dobrych ruchów na rynku, ale liczono na więcej. Do Rzymu sprowadzano go jako kogoś, kto widzi w młodych piłkarzach więcej, kto potrafi dostrzec coś tam, gdzie inni nie widzą. Lub też jako faceta, który jak nikt inny na świecie potrafi przeprowadzić negocjacje transferowe na korzyść swojego klubu.

W Rzymie swoją historię zaczął pisać od okienka transferowego przed sezonem 2017/2018. W trakcie pierwszego rzymskiego podboju wydał nieco ponad 90 milionów euro, a zarobił ponad 150. Trzeba jednak pamiętać, że bardzo duża część zarobionych pieniędzy pochodziła ze sprzedaży Mo Salaha, który odszedłby za dużą sumę niezależnie od dyrektora sportowego.

Były też różne nieudane transferowe wynalazki, za które najbardziej obwiniają Monchiego w Rzymie. O ocenę działalności Hiszpana w Romie poprosiliśmy szefa sportu na portalu „Wrocławskie Fakty”, a prywatnie kibica Romy Filipa Macudę. Nie wspomina on dobrze przygody Monchiego w Rzymie.

Trzeba zacząć od tego, że to ten człowiek, który zmarnował potencjał wypracowany na 1/2 finału Ligi Mistrzów. Naściągał mnóstwo piłkarskich wynalazków, jak chociażby piłkarzy, którzy rozegrali w Romie jeden mecz, czy też Ante Coricia, który tuła się po wypożyczeniach. Kupował drogich piłkarzy i teraz obecne władze muszą sprzątać bałagan, który narobił Monchi w Romie. Oczekiwania były bardzo duże, ale to jest niewypał. Zrobił bałagan i nawet nie próbował po sobie posprzątać.

Ocena jednoznaczna, nikt w Romie tęsknić za Monchim nie będzie, a tęskniono w Sevilli…

Monchi wraca do domu

Wrócił jak książę na białym koniu wjeżdżający na własne wesele. Wszyscy na niego czekali i marzyli o tym, żeby znów zobaczyć go w domu, jakim są dla niego biura na Sanchez Pizjuan. Prezes klubu z Sevilli Jose Castro o jego powrocie wypowiadał się w więcej niż pochwalnych słowach.

Monchi to ktoś więcej niż dyrektor sportowy. Będzie miał dużo do powiedzenia na temat ogólnego prowadzenia klubu. Jose Castro o powrocie Monchiego

Chyba nikt nie ma wątpliwości, jak ważną personą w Sevilli jest Monchi. Nieudany okres w Romie to z pewnością bardzo cenne doświadczenie, które pozwoli mu lepiej kreować swoją przyszłość, najpewniej związaną z Sevillą. Monchi to człowiek działania, więc od razu po swoim powrocie w 2019 roku wziął się do pracy w poszukiwaniu kolejnych perełek na rynku transferowym. Zrobił to jak zwykle z dziecinną łatwością. Diego Carlos, Jules Kounde i Lucas Ocampos.

Ta trójka to trzy flagowe transfery Monchiego przed sezonem 2019/2020. Zapłacił za nich łącznie 55 milionów euro. Dziś, gdyby chciał sprzedać któregoś z nich, kwota przekraczałaby pewnie 50 milionów euro, a w przypadku młodego Francuza dochodziłaby nawet do 70. Kolejny przykład ponadprzeciętnego wyczucia do piłkarzy.

Ściągnięcie Ivana Rakiticia z powrotem do Sevilli za niecałe dwa miliony euro, tu również należą się gromkie brawa. Podobnie z zakupem Papu Gomeza z Atalanty za jedynie pięć milionów euro. Właściwie pewnie 3/4 transferów Monchiego dla Sevilli wyglądałoby na transferowy majstersztyk. Nikt tych słów bać się dziś nie musi.

Transfery 2021/2022

Gdy wydawało się, że wszystko jest już dogadane, gdy było wręcz pewne, że Rafa Mir w nadchodzącej kampanii ligowej w Hiszpanii grać będzie dla Atletico Madryt, do gry wkroczył Monchi i wykonał kolejny świetny pokerowy ruch. Julen Lopetegui wraz z Mirem dostaje napastnika naprawdę znakomitego. Hiszpan w poprzednim sezonie na hiszpańskich boiskach pokonał bramkarzy 16 razy i dwukrotnie zaliczył ostatnie podanie.

Dodatkowo jest naprawdę młodym napastnikiem, sprawdzonym zarówno na arenie międzynarodowej (igrzyska olimpijskie), jak i w La Liga. Naprawdę trudno nie doceniać sprowadzenia go do Sevilli na sześć lat za zaledwie 16 milionów euro. Kolejne genialne posunięcie to transfer łączony Bryana Gila, wielkiego hiszpańskiego talentu, z Erikiem Lamelą.

Gil teoretycznie u Lopeteguiego nie miałby szans na grę, zgłosił się Tottenham. Monchi z przyjemnością usiadł do rozmów i nie dość, że na Pizjuan przyszedł za darmo skrzydłowy, który naprawdę wiele Sevilli może dać, to jeszcze za Gila uzyskał dodatkowe 25 milionów euro. Coś naprawdę nieprawdopodobnego.

***

Mają w Sevilli skarb i raczej nikt nie chce go z domu wypuszczać. Ciekawe na pewno byłoby sprawdzenie, jak Monchi poradziłby sobie za sterami prawdziwego hiszpańskiego giganta. Chyba tylko takiego wielkiego transferu brakuje mu do kompletnej kariery dyrektora sportowego na hiszpańskiej ziemi.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze