Czołowa dwójka francuskiej Ligue 1, Lille i Marsylia, pogubiła w minionej kolejce punkty w Księstwie i z Tuluzą. Nadarzającą okazję wykorzystały Lyon oraz PSG, które nie składają broni, co czyni walkę o podium jeszcze bardziej emocjonującą. W dole tabeli jako jedyne z miejsca ruszyło Monaco, które zaskakująco pokonało lidera, uciekając kosztem Auxerre z miejsca spadkowego. Czas na podsumowanie 30. serii spotkań nad Sekwaną.
Wpadki czy przemęczenie?
– Nie zasłużyliśmy na tę porażkę – przyznał po meczu trener Lille, Rudi Garcia. Pozwolę się jednak z tą wypowiedzią nie zgodzić. Gdy patrzyłem na sobotnie poczynania „Les Dogues” w żaden sposób nie mogłem odnaleźć w tej jedenastce zespołu, który przez kilka ostatnich kolejek rozkładał na czynniki pierwsze każdą formację defensywną w Ligue 1. Brakowało polotu i energii. Nie pomogła z pewnością czerwona kartka dla Gervinho, którą napastnik otrzymał po bardzo nieodpowiedzialnym zachowaniu. Cóż, w meczach piłkarskich często jednak wygrywają emocje.
Tak jak po pierwszej porażce Lille tej wiosny – w drugiej połowie lutego z Montpellier – rodzi się pytanie, czy rewelacyjnych piłkarzy Garcii dopadło zmęczenie. W końcu większość ligowych spotkań rozgrywa jeden najsilniejszy skład, czasem wspierany mocną, ale niestabilną ławką rezerwowych. Po tamtej przegranej drużyna udowodniła w spotkaniach z wielkimi OL i OM, iż fatalna gra była zwyczajnym wypadkiem przy pracy. Czy teraz będzie podobnie, gdy przyjdzie im zmierzyć się z mocnym personalnie Bordeaux, a radzić sobie będzie trzeba bez magicznego Gervinho?
Niełatwo również wytłumaczyć jest remis mistrzów Francji przy wspaniałym dopingu Stade Velodrome. W przeciwieństwie jednak do lidera tabeli, marsylczycy potrafili dwa razy pokonać bramkarza rywali, którzy wyszli na boisko bez kompleksów i strachu, grając jedno ze swoich najlepszych spotkań od dłuższego czasu. Tuluza wciąż jest w strefie, w której parę nieudanych spotkań może łatwo zepchnąć drużynę na skraj przepaści. Motywacji zatem podopiecznym Alaina Casanovy nie brakowało. Tutaj doszukiwać się więc można straty punktów „Les Phoceens”, choć jeśli zespół marzy o obronie mistrzowskiego tytułu, to na takie wpadki pozwolić sobie nie może. Dwie najbliższe potyczki z Montpellier – najpierw na wyjeździe w lidze, a potem na Stade de France w finale Pucharu Ligi – pokażą, czy Marsylia jest w stanie przechylić szalę zwycięstwa mimo silnej determinacji rywala.
Nie powiedzieli ostatniego słowa
Tak w skrócie można podsumować to, jak w weekend zaprezentowały się ekipy Paris Saint-Germain oraz Olympique Lyon. Po serii czterech meczów bez wygranej ekipa ze stolicy nareszcie zeszła z boiska z kompletem punktów. W normandzkim Caen ponownie zapaliła się światło w ich poczynaniach, czego efektem były sytuacje bramkowe i co najważniejsze poprawienie skuteczności, choć to nie napastnicy strzelali gole. Równie wyśmienicie, jeżeli nie lepiej, zaprezentowali się podopieczni Claude’a Puela. Nie dość że zdominowali gości z Lens, to nauczeni doświadczeniem z Lazurowego Wybrzeża nie pozwolili rywalowi rozwinąć skrzydeł.
Zwycięstwa i Lyonu i PSG mają na obecnym etapie rozgrywek olbrzymie znaczenie. Każda z ekip dzięki trzem oczkom wykorzystała porażkę Rennes w derbach Bretanii i tym samym wicemistrz Francji wskoczył po długim oczekiwaniu na podium, zaś stołeczny klub zbliżył się do czołowej czwórki na zaledwie dwa punkty. Oczywiście, ich nadzieje są jednak różne, bo „Les Gones” nadal marzą o odzyskaniu krajowego prymatu po dwóch latach posuchy, zaś piłkarze Antoine’a Kombouarego chcą spróbować swoich sił w przyszłorocznej Lidze Mistrzów. Sytuacja może się jednak diametralnie zmienić po następnej kolejce, gdyż obie drużyny staną naprzeciwko siebie w Parku Książąt w Paryżu. Tylko wygrana przedłuży nadzieje na osiągnięcie celu, a remis może je ostatecznie przekreślić.
Monaco wystartowało a Lens tonie
Wśród wszystkich zespołów najgoręcej zaangażowanych w walce o ligowy byt to klub z Księstwa w czasie zimowego okna transferowego próżnował najmniej. To na Lazurowym Wybrzeżu wydawało się, iż nowo kompletowana jedenastka pozwali myśleć o wydobyciu się z ligowych czeluści. Jakość gry zaczęła się polepszać. Widać było, iż zespół jest w stanie stawić czoła nawet najsilniejszym w tej lidze. Cóż jednak z tego, jeżeli punktów wciąż brakowało, a klub wygrzewał miejsce w strefie spadkowej.
Teraz jednak mam wrażenie, że coś na południowym wybrzeżu drgnęło. Co prawda, niedawno jeszcze Monaco zaskakująco wywiozło punkty z gorącego Bordeaux, lecz dopiero teraz, po pokonaniu samego lidera ekstraklasy, można doszukiwać się, iż wiatr się zmienia. Od przyszłej kolejki rozpocznie się w dolnej strefie tabeli decydująca faza dla najbardziej zagrożonych zespołów. Na starcie tego etapu najlepiej spośród nich usadowiło się właśnie Monaco. Korzystny układ wyników (porażka Caen, remis Auxerre) pozwolił wskoczyć aż o dwa miejsca w górę, opuszczając strefę spadkową, co nie pozostanie bez wpływu na psychikę piłkarzy.
Do rozdania pozostały dwie, a może nawet tylko jedna spadkowa pozycja. Z hukiem do drugiej ligi spadnie Arles Avignon, ale równie nieciekawie wygląda sytuacja „Złocisto-krwistych”. Lens w ostatnich swoich pojedynkach z czołowymi ekipami nie ugrało choćby punktu i obecnie traci już sześć do 18. Auxerre. Pozostaje więc do obsadzenia miejsce najlepszego ze spadkowiczów. Z grona najbardziej zainteresowanych najmniejsze szanse dałbym ekipie dwóch Polaków, czyli AJA, choć mam nadzieję, że się mylę. O ile przyszłość Ireneusza Jelenia nie wiąże się z burgundzkim klubem – sam piłkarz przyznał, że będzie latem szukał nowego klubu – to widmo gry w niższej klasie rozgrywkowej może dosięgnąć innego reprezentanta Polski, Dariusza Dudki. A przecież brak rywalizacji na najwyższym poziomie piłkarskim może znacznie wpłynąć na dyspozycję naszego rodaka.
Już w przyszłym tygodniu rozstrzygnie się, kto wzniesie Coupe de la Ligue, który jest jedną z przepustek do europejskich pucharów. Na narodowym stadionie Francji staną naprzeciwko siebie jedenastki obrońcy pucharu, Olympique Marsylia, oraz Montpellier, czyli zwycięzcy sprzed dwóch dekad. Zanim się to jednak stanie francuskie kluby w weekend rozegrają 31. serię spotkań, a w niej bezsprzecznie najlepiej zapowiadającą sie rywalizacją jest mecz PSG – Lyon. Oprócz tego będziemy świadkami derbów Lazurowego Wybrzeża (Nicea zagra z Monaco) i Bretanii (do Rennes przyjedzie Lorient). Czołowa zaś dwójka będzie miała zaś za przeciwników wymagające Bordeaux i Montpellier (próba generalna Marsylii przed finałem). Zapowiadają się wielkie emocje!
11. kolejki: V. Runje (Lens) – P. Baysse (Brest), M. Sakho (PSG), P. Hansson (Monaco), J. Morel (Lorient) – J. Toulalan (OL) – Ch. Jallet (PSG), D. Braaten (Tuluza), B. Lesoimier (Brest) – L. Remy (OM), N. Roux (Brest)
Zawodnik kolejki: Nolan Roux (Stade Brestois 29)
Napastnik bretońskiego klubu zagrał dopiero drugie spotkanie po kontuzji, a już poprowadził swoich kolegów do przekonującego i prestiżowego zwycięstwa w derbach z Rennes. Ten mecz pokazał, ile dla podopiecznych Alexa Duponta znaczy obecność na boisku Nolana Roux. W sobotę byli nie do poznania, przewyższając bardziej utytułowanych rywali w każdym elemencie gry. Roux brał udział przy obu trafieniach dla SB29. Przy pierwszym popisał się niesamowitym uderzeniem z dystansu, a przy drugim wzorowo rozprowadził piłkę w kontrataku.
Gol kolejki: Nolan Roux (Stade Brestois 29) w meczu przeciwko Rennes
Napastnik Brestu po przejęciu piłki przez kolegów zdecydował się samemu zakończyć akcję, mimo iż znajdował się jeszcze w dużej odległości od linii końcowej. Efektem tego było cudowne trafienie z 35 metrów w samo okienko bramki Nicolasa Doucheza.