Mohamed Elneny, czyli nowy i niecodzienny plan Mikela Artety


Mohamed Elneny na początku sezonu wyrasta na jedno z odkryć ligi. Jak wyglądała jego droga do podstawowego składu Arsenalu?

4 października 2020 Mohamed Elneny, czyli nowy i niecodzienny plan Mikela Artety
joshjdss

Kiedy Mohamed Elneny przenosił się z Arsenalu do tureckiego Besiktasu, wszyscy stawiali na nim krzyżyk. W zasadzie w oczach kibiców był to jego koniec na Emirates Stadium. Nikt nie wiązał już z nim żadnych nadziei. Odchodził jako piłkarz, który w Londynie po prostu się nie sprawdził. Mało kto pewnie przypuszczał, że rok później Egipcjanin będzie regularnie występował w pierwszej jedenastce „Kanonierów” i to nie z braków kadrowych, ale dzięki dobrej formie.


Udostępnij na Udostępnij na

Historia Mohameda Elneny’ego pokazuje, jak przewrotny bywa los piłkarza. Jednego dnia odchodzisz z klubu z łatką niewypału transferowego, a rok później wychodzisz w pierwszym składzie na mecz z mistrzem Anglii. Droga, jaką w ostatnich latach przemieszczał się Egipcjanin, była długa i wyboista, jednak koniec końców zaprowadziła go do podstawowego składu „Kanonierów”. Dużą rolę odegrał w niej oczywiście Mikel Arteta. Hiszpan zobaczył w nim coś, czego jego poprzednicy nie potrafili dostrzec.

Krok w kierunku wielkiej piłki

Mohamed Elneny przeniósł się na Emirates Stadium w styczniu 2016 roku. Miał wtedy 23-lata i bardzo dobrze spisywał się w barwach FC Basel, wyrastając na jednego z liderów zespołu. W Szwajcarii zagrał w 144 spotkaniach, notując w nich 10 bramek i 11 asyst. Do tego regularnie przebiegał bardzo duże odległości w trakcie spotkań, często ponad 10 kilometrów. Elneny grał w Bazylei, jako defensywny pomocnik, ale bardzo lubił włączać się do akcji ofensywnych. Właśnie takiego piłkarza szukał Arsene Wenger, który na tej pozycji miał spore luki.

Arsene Wenger miał bardzo ograniczone pole manewru w kwestii piłkarzy środka pola. Kontuzjowani byli wówczas Satni Cazorla oraz Francis Coquelin, a 33-letni Mikel Artera grał coraz słabiej. Arsenal potrzebował, więc defensywnego pomocnika natychmiast i to stało się główny priorytetem na zimowe okno transferowe. W kontekście „Kanonierzy” mówiło się wtedy o takich piłkarzy, jak choćby Grzegorz Krychowiak albo Victor Wanyama, ale ostatecznie wybór padł na Egipcjanina.

Arsenal za swojego nowego pomocnika zapłacił wówczas 7,3 miliona funtów i podpisał z nim czteroipółletni kontrakt. Pokazywało to, że włodarze z Emirates Stadium oraz sam Arsene Wenger wiążą duże nadzieje z ówczesnym 23-latekiem. Również sam Elneny bardzo poważnie podszedł do sprawy. Już na samym początku swojego pobytu na Wyspach Brytyjskich udzielił wywiadu w języku angielskim. Wspomniał w nim, że przejście do Arsenalu, to spełnienie jego marzeń:

To dla mnie ogromny krok i spełnienie marzeń. Chcę pokazać światu, że jestem dobrym graczem. Wiele osób myśli, że nie będę w stanie powtórzyć moich występów w FC Basel w Arsenalu, ale chcę im udowodnić, że się mylą – powiedział Elneny

Brak miejsca dla Egipcjanina

Pod wodzą Arsena Wengera Elneny nie grał co prawdę wszystkich meczów od deski do deski, ale dostawał swoje szanse. W swoim pierwszym pełnym sezonie na Emirates Stadium wystąpił łącznie w 32 spotkaniach. Głównie były to batalie w Lidze Europy. W nich francuski szkoleniowiec bez wahania stawiał na Egipcjanina, a ten odpłacał mu się dobrymi występami. Inaczej jednak kwestia wyglądała w Premier Leauge. Tam były piłkarz FC Basel był głównie zmiennikiem. Na boisku pojawiał się przeważnie w pierwszych połowach lub w pojedynkach ze słabszymi rywalami.

Pod batutą Arsena Wengera Mohamed Elneny stał się solidnym graczem Arsenalu. Nie należał do tej kategorii piłkarzy, którzy zachwycali i czarowali na boisku, ale solidnie wykonywał swoje obowiązki. Nadzieje związane z Egipcjaninem były co prawda nieco większe, ale nie można było narzekać. Przy kilku frontach, na których mierzyli się „Kanonierzy”, tacy gracze byli po prostu na wagę złota. Problemy zaczęły pojawiać się, jednak kiedy to trenerem został Unai Emery.

Hiszpan nie zamierzał budować zespołu wokół takich piłkarzy jak Elneny. Zamiast tego do środka pola sprowadził choćby Lucasa Torreirę i Matteo Guendouziego. Druga linia Arsenalu zaczęła się zmieniać i zabrakło w niej miejsca dla pomocnika z Egiptu. W całym sezonie były gracz FC Basel zanotował jedynie marne siedem występów w Premier League i osiem w Lidze Europy. Po tak przeciętnych rozgrywkach hiszpański trener oznajmił swojemu podopiecznemu, że powinien rozejrzeć się za nowym klubem

Mohamed Elneny i przygoda w Besiktasie

Kierunek turecki obierają przeważnie piłkarze, którzy chcą jeszcze pograć na solidnym poziomie i przy okazji dobrze zarobić. Mohamed Elneny nie należał, jednak do tej grupy. Odchodził na roczne wypożyczenie w wieku 27-lat, czyli w najlepszym teoretycznie dla piłkarza. Wiedział jednak, że Besiktas to miejsce, gdzie będzie mógł się jeszcze rozwijać i odbudować  po nieudanym okresie w Arsenalu. W grę wchodziła opcja wykupu po sezonie za 16,5 miliona funtów, co byłoby równoznaczne z najdroższym transferem w historii tureckiego klubu.

Elneny wybierając Besiktas, zapewnił sobie przede wszystkim regularne granie. Początek jednak nie należał do najłatwiejszych, bo już w pierwszej kolejce Egipcjanin wyleciał z boiska i został zawieszony na trzy spotkania. Po powrocie na boisko, z każdym kolejnym występem, było coraz lepiej. Były gracz FC Basel grał po prostu dobrze, ale nie wnosił do gry tureckiego zespołu nic ekstra. Mogło to być spowodowane formacją, jaką grał Besiktas. Dwójka defensywnych pomocnik, z których jednym był właśnie Elneny, ograniczała go. Zawsze lepiej wyglądał, gdy na pozycji numer 6 występował sam, a zawodnik na pozycji numer 8 stanowił jedynie wsparcie dla niego.

Po zakończeniu sezonu zarząd Besiktasu nie zdecydował się na transfer definitywny. Elneny nie został wykupiony głównie z dwóch powód. Pierwszą przeszkodą były oczywiście pieniądze. Skutki pandemii obiły się negatywnie na budżecie, a kwota do zapłacenia była bardzo wysoka. Drugą kwestią stanowiła forma Egipcjanina. Oczekiwano od niego czegoś więcej niż tylko solidności. Nie wnosił niczego ekstra do zespołu i momentami lepiej od niego prezentował się jego partner ze środka pola – 37-letni Hutchinson.

Kredyt zaufania

Wydawało się, że Elneny wraca do Londynu tylko po to, aby spakować resztę swoich rzeczy i definitywnie opuścić Arsenal. Po przyjeździe dostał jednak czystą kartę od Mikela Artety. Hiszpański szkoleniowiec postanowił przekonać się na własne oczy, co potrafi Egipcjanin. Utrzymał szansę, za którą później bardzo dziękował swojemu trenerowi:

Wiem, że nie jest łatwo zostać wypożyczonym i wrócić do Arsenalu. Jestem bardzo szczęśliwy, ponieważ sprawiłem, że wszyscy poczuli się, jakbym wcale nie odszedł z klubu [na wypożyczenie]. To mnie naprawdę cieszy i muszę podziękować Mikelowi Artecie, ponieważ bardzo mi w tym pomógł – powiedział w wywiadzie dla klubowej stacji.

Czym Elneny wkupił się w łaski Artety? Przede wszystkim zaangażowaniem na treningach. Hiszpański szkoleniowiec podkreślał, że bardzo podoba mu się praca, jaką wykonuje Egipcjanin. Dodał również, że jego pomocnik potrzebował po prostu kogoś, kto w niego uwierzy, a to w porównaniu z ciężką pracą dało widoczne gołym okiem efekty. Warto w tym miejscu też dodać, że 28-latek bardzo dobrze prezentował się w przedsezonowych sparingach. To właśnie w nich potwierdzał swoją dobrą dyspozycję na treningach.

Mohamed Elneny – opoka środka pola, czy opcja tymczasowa?

Mohamed Elneny zagrał dwa spotkania od początku z Liverpoolem i na inaugurację z Fulham. To nie jest przypadek, że na ławce zamiast niego usiadł chociażby Dani Ceballos. Egipcjanin nie wychodzi na boisko za piękne oczy, ale za ciężką pracę, którą wykonuje na treningach. Przekłada się to później na liczby. Elneny znajduje się bowiem w samym czubie, jeśli chodzi kwestie ruszania do pressingu w Arsenalu. Bardzo często nęka rywali i nie daje im chwili wytchnienia. Jest idealnym łącznikiem między obroną a pomocą „Kanonierów”. Wykonuje często mało widoczną dla oka pracę. Dużo biega i posyła pierwsze, celne podanie po odzyskaniu piłki. W Arsenalu ma być przede wszystkim zabezpieczać środkową strefę boiska, aby inny ofensywni piłkarze mogli ze spokojem uczestniczyć akacjach ofensywnych.

Jak pokazał, jednak mecz z Liverpoolem, Elneny i Xhaka nie powinni grać ze sobą w jednej linii. Obaj są piłkarzami o podobnym profilu. Lepiej operują na pozycjach 6 i 8 niż na 10. Nie wnoszą kreatywności do drugiej linii i tu pojawia się problem. Arsenal przeważnie gra dwójką środkowych pomocników, więc docelowo jeden z nich będzie musiał usiąść na ławce. Na tę chwilę nie wiadomo, kto wygra rywalizację o podstawowy skład, ale jedno jest pewne. Były gracz FC Basel z pewnością nie jest bez szans w tej walce, a jego dotychczasowe solidne występy mogą zagwarantować mu, że jego druga przygoda na Emirates Stadium będzie lepsza niż ta pierwsza.

 

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze