W Polsce istnieje przepis o obowiązkowej grze młodzieżowców w niższych ligach niż ekstraklasa. Dla wielu trenerów jest to powód do zmartwień, inni uważają ten nakaz za absurdalny, a jeszcze inni twierdzą, że wypacza on rywalizację sportową. We Francji szkoleniowcy nie martwią się przepisami o wystawianiu do składu młodzieżowca, bo takich nie ma, ale jeśli nawet by były, to nie stanowiłoby to większego problemu.
W polskiej I lidze w podstawowym składzie musi zagrać przynajmniej jeden młodzieżowiec (w tym sezonie zawodnicy z rocznika 1994 i młodsi), a w II i III lidze dwóch. Często przepis ten stanowi wielki problem dla poszczególnych drużyn, gdyż w wielu klubach szkolenie kuleje, a znaleźć co rok dobrego wychowanka jest prawie czynem niemożliwym. Dlatego szkoleniowcy często kombinują, wystawiając młodych zawodników na mniej odpowiedzialnych pozycjach lub starają się wypożyczać lepszych graczy z ekstraklasy, gdzie młodzieżowcy mają problem, aby wskoczyć do składu. Po raz kolejny nasuwa się pytanie: dlaczego nie inwestujemy w szkolenie, a chwytamy się rozwiązań krótkoterminowych.
Jak już pisałem w zeszłym tygodniu w tekście „Czas wziąć przykład i szkolić, a nie kupować”, po raz kolejny odniosę się do francuskiej myśli szkoleniowej. We Francji już dawno zaczęto inwestować w szkolenie i wychowywanie młodych zawodników. Szkółki piłkarskie nad Sekwaną co chwilę wynajdują diamenty, które później są szlifowane i często odnajdują się z powodzeniem w rozgrywkach Ligue 1 czy innych najbardziej znanych rozgrywkach europejskich. Przepisy o obowiązkowej grze młodzieżowców nie istnieją, ale nawet jakby takie coś miało miejsce, żaden klub, nawet te z L1, zbytnio by się nie martwił. Tutaj chciałbym zatrzymać się na chwilę przy klubie RC Lens, gdyż w ten weekend doszło do niecodziennej sytuacji. Ale o tym za chwilę.
Czy wiecie ile młodzieżowców, czyli zawodników z rocznika 1994 i młodszych, wystąpiło w ostatniej kolejce T-Mobile Ekstraklasy w podstawowym składzie? Pewnie nikt z was tego nie analizuje, a ja sprawdziłem. Na 176 zawodników, którzy wybiegli w pierwszych jedenastkach tylko 10 miało 20 lat lub mniej. Najwięcej, bo aż dwóch, niedawnych jeszcze juniorów wystawiły Wisła Kraków (Uryga i Stępiński) i Lech Poznań (Kędziora i Linetty). Trenerzy Jagiellonii, Pogoni, Bełchatowa, Cracovii, Lechii i Zawiszy zdecydowali się wstawić jednego młodego do składu. Czy to dobry wynik? Niestety, z przykrością muszę przyznać, że bardzo mizerny. Można nawet spytać, gdzie jest ta nasza zdolna młodzież?
Dla porównania wrócę do wyżej wspomnianego przeze mnie RC Lens. Klub z północy Francji, który przechodził latem niesłychaną huśtawkę nastrojów związaną z licencją na grę w Ligue 1, słynie z dobrej pracy z młodzieżą i dziećmi. Trener Antoine Kombouare przez to, że nie wiedział do samego końca, czy jego drużyna będzie grała we francuskiej ekstraklasie, czy na jej zapleczu, miał duży problem ze zbudowaniem silnej kadry. Doświadczony szkoleniowiec posklejał skład na tyle ile się dało, a wolne miejsce zajęła grupa zdolnych wychowanków Lens. Jak się niedawno okazało, na swoją szansę owa grupa nie musiała długo czekać i większość z nich udanie zadebiutowała w rozgrywkach Ligue 1.
W meczu 11. kolejki pomiędzy Toulouse FC i RC Lens trener gości wystawił w podstawowej jedenastce aż sześciu (!) zawodników poniżej 21 roku życia. Co jeszcze ciekawsze – jego drużyna, która do tej pory była na ostatnim miejscu w tabeli, wygrała 2:0 i wydostała się ze strefy spadkowej. Kombouare do takiej decyzji zmusiły problemy zdrowotne swoich piłkarzy, lecz szkoleniowiec Lens nie próbował łatać jedenastki, przestawiając na przykład środkowego obrońcę na defensywnego pomocnika (jak to często bywa w Polsce), ale dał po prostu szansę młodym. A ci go nie zawiedli i udowodnili, że należy im się równouprawnienie.
Kombouare nie wyszedł również z założenia, że młody wychowanek jest niedoświadczony i trzeba ustawić go tam, gdzie najmniej może zaszkodzić. W bramce, czyli na pozycji, która jest bardzo, jeśli nie najbardziej odpowiedzialna, wystąpił Valentin Belon (rocznik 95) i był kluczowym zawodnikiem Lens. W obronie zagrali Dimitri Cavare (95) i Abdoul Ba (94), którzy ze spokojem zatrzymywali kolejne ataki gospodarzy. Kreatorami gry swojego zespołu byli Benjamin Bourigeaud (94), który zdobył swojego debiutanckiego gola w Ligue 1 i Wylan Cyprien (95), dzielnie walczący z bardziej doświadczonymi pomocnikami Toulouse. W ataku trener Lens postanowił dać szansę Guillaume (95), który raz po raz ruszał do kontrataków i przykrzył życie obrońcom gospodarzy. Zapamiętajmy sobie te nazwiska, bo za niedługo może być o nich głośno.
Jestem ciekaw, czy doczekamy się kiedyś, aby ponad 50 procent podstawowej jedenastki zespołu z T-Mobile Ekstraklasy stanowili zawodnicy poniżej 21 roku życia. Na tą chwilę nawet trudno mi sobie wyobrazić taką sytuację. Jednak działacze klubowi, ludzie odpowiedzialni w PZPN za szkolenie oraz trenerzy powinni zacząć myśleć długoterminowo. Dla mnie oznacza to inwestycję w 10-letniego teraz chłopaka, który za 10 lat stanie się ważnym elementem drużyny na kilkanaście kolejnych sezonów niż kupowanie 29-letniego Słowaka, który wniesie coś do zespołu, w najlepszym przypadku przez najbliższych kilkanaście miesięcy. Wybór należy do was drodzy działacze!