Wtorek, godz. 18:00. Kielce. Ponad 10 tysięcy kibiców na trybunach spragnionych dobrej piłki w wykonaniu naszej kadry U-21. Rywalem zespół z najwyższej młodzieżowej półki, który jeszcze w czerwcu zdobywał europejski czempionat na czeskich boiskach. Oglądaliśmy niezły mecz, ale niedosyt pozostał, gdyż zakończył się on bezbramkowym remisem.
Mieliśmy prawo spodziewać się dobrych zawodów i powinniśmy być połowicznie zadowoleni. Szybkie tempo, mało przestojów, choć z drugiej strony sporo strat i żadnej bramki. Przed meczem Tomasz Kędziora zapowiadał: „Chcemy się pokazać Nawałce”. Jeśli selekcjoner włączył odbiornik telewizyjny, żeby sprawdzić, co słychać na zapleczu kadry, to może czuć się zawiedziony.
Obserwując naszych prawych obrońców w starciu z Niemcami i Gibraltarem, pewnie spodziewał się, że defensor Lecha Poznań, kapitan drużyny Marcina Dorny, stanie się główną postacią tego pojedynku, podłączając się często do akcji ofensywnych. Przeliczył się. Kędziora próbował przekraczać nieśmiało linię środkową, ale na tym jego zaangażowanie się kończyło. Może nie popełnił zbyt wielu błędów, nie tracił głupio piłek, jednak od zawodnika, który już poczuł atmosferę dorosłej reprezentacji – powinniśmy wymagać więcej.
Widać było, że niektórym piłkarzom brakuje minut w ligowych meczach. Pod względem taktycznym prezentowaliśmy się bardzo przyzwoicie, ale Dornie zabrakło odpowiednich ludzi do wykonania planu. Przede wszystkim nie było na boisku rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia, który przejąłby od Urygi odpowiedzialność za wyprowadzanie piłki. Zawodnik Wisły Kraków wyróżniał się walecznością, ambicją, niezłym przechwytem, niemniej ma wiele ograniczeń technicznych trudnych do przeskoczenia.
Patrzę na tę naszą #U21 i martwi mnie jedno – w całej jedenastce trudno wskazać piłkarza, którego autem byłaby technika…
— Patryk Motyka (@motti92) September 8, 2015
Bardzo dobre wrażenie na wszystkich zrobił niewątpliwie Jarosław Jach, na co dzień defensor Zagłębia Lubin, który w obecnym sezonie ekstraklasy rozegrał już cztery mecze, zbierając pochlebne recenzje. Dzisiaj był zdecydowanie najpewniejszym punktem defensywy, mimo że został do tej kadry dowołany jako strażak, kiedy okazało się, że Marcin Dorna może mieć na zgrupowaniu szpital. Debiutant może być pewien kolejnych powołań, zgłaszając akces do występów w pierwszej reprezentacji. Wobec problemów ze zdrowiem Michała Pazdana i problemów z grą w klubie Łukasza Szukały można zacząć myśleć o Jachu jako partnerze Kamila Glika.
Druga wyróżniająca się postać dzisiejszego meczu to Bartłomiej Drągowski, co nie powinno być żadną niespodzianką. Wyszedł na plac zmotywowany, nie obraża się, że gra „tylko” w młodzieżówce. Cierpliwie czeka na szansę debiutu w seniorskiej kadrze, a takimi występami jak ten dzisiejszy na pewno zrobił kolejny duży krok, choć konkurencję ma olbrzymią. Skoro na ławce zasiadają Boruc i Szczęsny…
Bardzo aktywny był dzisiaj Martin Kobylański, na co dzień zaledwie rezerwowy III-ligowego Werderu Brema (!). Syn byłego reprezentanta Polski, Andrzeja, cały czas był pod grą, wszędzie go było pełno, ale brakowało jakości. Praktycznie większość bitych przez niego rzutów rożnych kończyła się na pierwszym obrońcy. Raz nawet był bliski sprokurowania bramki… dla Szwecji, niecelnie podając wszerz boiska. Na szczęście na posterunku był Drągowski i wykazał się refleksem, broniąc strzał Carlosa Strandberga.
Podsumowując, całkiem miło spędziliśmy to wtorkowe popołudnie, ale pozostał niedosyt. Za mało było przebłysków w tym, co robiliśmy, aby z optymizmem spoglądać w kierunku mistrzostw Europy, które odbędą się za dwa lata na naszych boiskach. Organizacja gry pozostawiała wiele do życzenia, podobnie jak organizacja samego spotkania w Kielcach. Bezpośrednio przed meczem otwarte były zaledwie trzy kasy.
Taki obrazek mogliśmy zaobserwować 30 minut przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Zarówno organizatorzy, jak i nasza młodzieżówka – wiele do poprawy, ale na tle bardzo mocnego rywala nie mamy czego się wstydzić.
Należy również pochwalić kibiców w Kielcach. Jak na wtorek i mecz towarzyski – frekwencja dopisała.
11 537 osób na meczu Polska – Szwecja. Rekord frekwencji na domowym meczu Polski U-21 pobity. Poprzedni też należał do Kielc – 10 400 (2009)
— Marcin Długosz (@DlugoszMarcin) September 8, 2015
Polska U-21: Drągowski – Kędziora, Dawidowicz, Jach, Rudol (85’Straus) – Frankowski (85’Niepsuj), Uryga (84’Łasicki), Murawski (85’Lipski), Formella (69’Przybyła) – Kobylański (61’Dźwigała), Stępiński (70’Mazek).
Szwecja U-21: Cajtoft – Sandberg (46’Wahlqvist), Lindeoef, Sundberg (63’Nilsson), Lundqvist (62’Konate) – Tankovic (46’Tibbling), Fransson (62’Rakip), Hallberg (63’Gustafson) – Mrabti, Olsson (63’Zeneli), Strandberg (62’Engvall).