Jak prezentują się w Katarze gospodarze przyszłego mundialu: Kanada, Meksyk i Stany Zjednoczone?


Dla trzech reprezentacji obecny mundial to okazja do pokazaniae swoich możliwości przed turniejem, który będą wspólnie organizować

1 grudnia 2022 Jak prezentują się w Katarze gospodarze przyszłego mundialu: Kanada, Meksyk i Stany Zjednoczone?
tsn.ca

Podczas zbliżającej się ku końcowi rywalizacji w grupach na mundialu w Katarze znamy już gospodarzy następnych mistrzostw świata. W 2026 roku turniej zorganizują Meksyk, Kanada oraz Stany Zjednoczone. Na tegorocznym mundialu wszystkie trzy reprezentacje mogły, niektóre mogą nadal, zaprezentować swoje mocne i słabe strony. Na razie to Amerykanie pokazali najbardziej zbalansowaną grę i zakwalifikowali się do kolejnego etapu. Natomiast Kanadyjczycy i Meksykanie wrócą do domu po trzech meczach, a występ tych pierwszych będziemy wspominać pozytywnie.


Udostępnij na Udostępnij na

Cztery lata po mistrzostwach w Katarze odbędzie się 23. mundial, którego gospodarzami będą Kanada, Meksyk oraz Stany Zjednoczone. Reprezentacje tych krajów nie miały większych problemów z zakwalifikowaniem się na obecny turniej, chociaż można mieć mieszane uczucia co do ich występów w fazie grupowej.

Prowadzona przez błyskotliwego Johna Herdmana Kanada wygrała 14 z 20 spotkań na poziomie eliminacji i po raz drugi wywalczyła awans na mundial. Kadra czekała na powrót 36 lat od finałów rozgrywanych w Meksyku w 1986 roku. W pierwszych dwóch meczach grupowych w Katarze Kanadyjczycy potwierdzili, że drzemie w nich ogromny potencjał ofensywny. Niezależnie od tego przegrali oba spotkania z Belgią i Chorwacją, straciwszy w sumie pięć bramek. Chwilami potrafili zachwycić sposobem gry, ale nie przełożyło się to na punkty.

Meksyk był jak do tej pory przeciwieństwem Kanady. W meczach z Polską i Argentyną nie zdobył gola, skupiając się głównie na bronionej połowie. Tym samym zespół Gerarda Martino miał w dorobku jeden punkt po dwóch kolejkach, a zwycięstwo nad Arabią Saudyjską było nagrodą pocieszenia.

Z kolei Stany Zjednoczone prezentowały się najbardziej efektownie, a przy tym również efektywnie. Kadra Gregga Berhaltera poszła na wymianę ciosów z Walią na inaugurację mundialu. Zremisowała to spotkanie przez rzut karny wykorzystany przez Garetha Bale’a. Następnie Amerykanie sięgnęli po punkt w starciu z wielkim rywalem, reprezentacją Anglii. Jako jedyni awansowali również do 1/8 finału spośród trzech gospodarzy mistrzostw świata 2026.

Występy wspomnianych reprezentacji w Katarze pozwalają wyciągnąć zarówno pozytywne, jak i negatywne wnioski dotyczące ich piłkarskich możliwości. Trzej geograficzni sąsiedzi mogą mieć wiele do powiedzenia na nadchodzącym mundialu, który będą współorganizować.

Kanada zapadnie w pamięć fanom ofensywnej piłki

Już w eliminacjach do mundialu w Katarze reprezentacja Kanady zachwycała stylem gry. W pierwszych sześciu meczach rozgrywanych w 2021 roku piłkarze Johna Herdmana aż 31 razy trafiali do siatki. Warto jednak mieć na uwadze, że mierzyli się z takimi rywalami, jak: Kajmany, Bermudy czy Aruba. W rezultacie kolejna faza eliminacji, w której wśród rywali znaleźli się Meksyk, Kostaryka czy Stany Zjednoczone, nie była tak zachwycająca bramkowo. Średnia goli w wykonaniu Kanadyjczyków spadła z poziomu ponad pięciu trafień na mecz do ponad półtorej bramki.

Można to wyjaśnić poziomem trudności kolejnych spotkań, chociaż kadra i tak zjednała sobie wielu fanów futbolu na całym świecie. Ostatecznie wygrane z Meksykiem 2:1 oraz USA 2:0 pozwoliły jej awansować na pierwszy mundial od 36 lat. Dzięki temu Herdman zapisał się w annałach piłkarskiej historii jako pierwszy selekcjoner, który prowadził męską i żeńską reprezentację na mistrzostwach świata. Jednocześnie poprawił pozycję męskiej kadry o 39 miejsc w rankingu FIFA.

Kanadyjski sztab szkoleniowy pozostał przy koncepcji dynamicznej ofensywy, nacechowanej stałą presją na rywala oraz kontrolą tempa gry. Inauguracyjne spotkanie z Belgią na Ahmed bin Ali Stadium rozpoczęło się korzystnie dla zespołu z Ameryki Północnej. Kanadyjczycy utrudniali Belgom przetransportowanie piłki w okolice pola karnego kanadyjskiego bramkarza, Milana Borjana. Co więcej, stosowali skuteczny pressing oraz przechwytywali większość długich podań. W pierwszej połowie oddali aż 10 strzałów więcej niż Belgia, a mimo to przegrywali 0:1 po 45 minutach. Takim wynikiem zakończył się ten mecz, choć przed ostatnim gwizdkiem Kanada dopisała do statystyk w sumie 22 strzały.

Podopieczni Johna Herdmana nie wywalczyli punktów, ale w rywalizacji z utytułowanym przeciwnikiem zostawili po sobie dobre wrażenie. Selekcjoner w bardzo dosadny sposób motywował drużynę przed drugim meczem przeciwko Chorwacji. Jednak efekt był odwrotny od zamierzonego, ponieważ Kanadyjczycy przegrali to spotkanie 1:4, przez co stracili szansę na wyjście z grupy.

Nawet tak wysoka porażka z Chorwacją miała w sobie pewne pozytywy dla kanadyjskiej kadry. W 2. minucie zdobyła pierwszą bramkę na mistrzostwach świata i przez ponad pół godziny była na prowadzeniu. Przypomnijmy, że na jedynym wcześniejszym mundialu, w którym Kanada wzięła udział, jej reprezentanci nie zdołali strzelić gola. Mowa o turnieju w Meksyku w 1986, z którym pożegnała się po trzech spotkaniach grupowych. Zdobywcą historycznego trafienia w Katarze był największy gwiazdor drużyny, Alphonso Davies, rehabilitujący się za zmarnowanie rzutu karnego w starciu z Belgią.

Reprezentacja Kanady nie może już pokusić się o awans do fazy pucharowej, ale z pewnością zdążyła udowodnić, że potrafi sprawić problemy wielkim rywalom. Również przeciwko Chorwatom była w stanie dłużej utrzymać się przy piłce i tworzyć sytuacje bramkowe. Pomijając skuteczność linii ataku, John Herdman musi popracować z zawodnikami nad unikaniem błędów w ustawieniu i powrocie do defensywy. Może to być kluczowy aspekt gry zespołu w kontekście sukcesów na kolejnych turniejach.

Przeciętny Meksyk zawodzi w ataku i odpada z turnieju

Meksyk potrafi szczelnie bronić własnej bramki, ale nie stwarza zagrożenia pod przeciwną bramką. Tak można podsumować pierwsze dwa mecze kadry Gerardo Martino w grupie C. Dotychczas największym sukcesem Meksyku na mistrzostwach świata był awans do ćwierćfinału w latach 1970 oraz 1986. Na ostatnich dwóch czempionatach, w Rosji i Brazylii, znalazł się w 1/8 finału. Cztery lata temu odniósł dwa zwycięstwa w pierwszych meczach grupowych, 1:0 nad Niemcami oraz 2:1 nad Koreą Południową. Tym samym awansował do fazy pucharowej z 2. miejsca, z której odpadł z turnieju za sprawą Brazylii.

Początek batalii w Katarze nie przypominał poprzednich mundiali. Pod wodzą Gerarda Martino Meksykanie nie byli w stanie trafić do siatki w spotkaniach przeciwko Polsce i Argentynie. Zwłaszcza starcie z Polską było wyjątkowo bezbarwne w ich wykonaniu. Oddali co prawda cztery celne strzały, ale wydawało się, że podobnie jak „Biało-czerwoni” koncentrowali się na zabezpieczeniu własnej bramki. Ich gra, jak i cały mecz polegały głównie na szybkim neutralizowaniu ataków rywali.

Na razie trener nie wykorzystał potencjału graczy ofensywnych, Hirvinga Lozano oraz wracającego do zdrowia Raula Jimeneza. Pierwsza połowa meczu z Argentyną zapowiadała przełamanie zespołu, choć skuteczność w ataku nadal pozostawiała wiele do życzenia. W niektórych momentach formacja defensywna Argentyńczyków panikowała po naciskach Meksykanów. Jednak piękny gol Messiego z 64. minuty podważył starania podopiecznych Martino, którzy przegrali 0:2.

W ostatecznym rozrachunku reprezentacja Meksyku wciąż miała szansę na awans, mając jeden punkt na koncie przed starciem z Arabią Saudyjską. Można powiedzieć, że to Guillermo Ochoa utrzymał drużynę w rywalizacji o wyjście z grupy, broniąc rzut karny wykonywany przez Roberta Lewandowskiego.

Mimo wszystko trudno polegać wyłącznie na dyspozycji bramkarza. Taktyka selekcjonera, oparta na wzmocnieniu defensywy kosztem ataku, zaprocentowała w eliminacjach, w których kadra zaliczyła osiem spotkań z czystym kontem. Tymczasem na samym mundialu Meksyk był jedną z trzech reprezentacji, obok Urugwaju i Tunezji, które nie zdobyły gola w pierwszych dwóch kolejkach.

Nie jest to dobry prognostyk dla starzejącej się drużyny, która ma w perspektywie kolejne mistrzostwa rozgrywane na własnych stadionach. Z drugiej strony, Martino jest świadom, iż w 2010 roku zdołał poprowadzić Paragwaj do ćwierćfinału mundialu, strzeliwszy dwie bramki. Mozolny styl gry nie był już tak odczuwalny przy okazji ostatniego meczu z Arabią Saudyjską. Jednak zwycięstwo 2:1 nie wystarczyło, aby wywalczyć miejsce w fazie pucharowej. W związku z tym strategia Martino powoli odchodzi w niepamięć.

Stany Zjednoczone z małym sukcesem w Katarze, a może być jeszcze lepiej

Stany Zjednoczone stylem gry bardziej przypominają Kanadę niż Meksyk. Błyskawicznie tworzą akcje ofensywne, które nie zawsze kończą się dobrym strzałem, ale są atrakcyjne dla widzów. Wysoka skuteczność również nie jest domeną Amerykanów, choć niedostatki w ataku nadrabiają determinacją na bronionej połowie. W grupie stracili tylko jedną bramkę, i to z rzutu karnego, przeciwko Walii.

Ostatecznie udało im się nawet dostać do 1/8 finału dzięki wygranej 1:0 z Iranem w rywalizacji pełnej politycznych przesłanek. Zwycięskiego gola strzelił Christian Pulisic, który niestety okupił trafienie kontuzją. Uraz nie był jednak na tyle poważny, aby wyeliminować go z kolejnego meczu przeciwko Holandii w fazie pucharowej, jak informuje sam piłkarz Chelsea.

Przez całą pierwszą połowę Stany Zjednoczone kontrolowały wydarzenia na boisku, regularnie zmierzając pod bramkę rywali. Po przerwie chęć zdobycia kolejnego gola nieco zmalała, pomimo iż Timothy Weah, będący na pozycji spalonej, mógł podwyższyć prowadzenie. Młody zawodnik Lille zapisał się nawet na listę strzelców w spotkaniu z Walią i na razie nieźle radzi sobie w Katarze.

Trener Gregg Berhalter dysponuje szeroką i młodą kadrą, której trzon stanowią gwiazdy czołowych europejskich klubów, jak Pulisic czy McKennie. Z zawodników wyjściowej jedenastki tylko Tim Ream, środkowy obrońca Fulham, ma ponad 30 lat. W rezultacie Amerykanie grają bez presji i tremy powodowanej przez silniejszych rywali, czego przykładem był mecz z Anglią. Reprezentacja USA może jeszcze zaskoczyć wielu sympatyków futbolu i na pewno nie pozostaje bez szans w konfrontacji z Holandią.

Piłkarze Louisa van Gaala prezetowali dotychczas bardziej statyczny model przemieszczania się po boisku w poszukiwaniu goli. Natomiast podopieczni Gregga Berhaltera preferują szybką wymianę podań oraz widowiskowe dryblingi w okolicach pola karnego.

Amerykanie z pewnością powalczą o powtórzenie sukcesu z 2002 roku, kiedy kadra, na czele z Landonem Donovanem, znalazła się w ćwierćfinale. Ponadto w zamierzchłych czasach, bo w 1930 roku w Urugwaju, Stany Zjednoczone awansowały nawet do półfinału. O występ w półfinale na obecnym mundialu będzie niezwykle trudno. Jednakże reprezentacja już poczyniła postępy względem mistrzostw w Rosji przed czterema laty, na które się nie zakwalifikowała.

Stany Zjednoczone najlepiej przygotowaną kadrą wśród gospodarzy mundialu 2026

W porównaniu z pozostałymi współorganizatorami mundialu 2026 Stany Zjednoczone wyglądają na zespół z największymi predyspozycjami do tego, by zaistnieć na nadchodzących mistrzostwach. Młoda kadra Gregga Berhaltera już teraz wzbudza podziw zgraniem i walecznością na murawie. Średnia wieku drużyny oscyluje w okolicach 25 lat. W związku z tym występ na turnieju w Katarze może zaowocować doświadczeniem niezbędnym na kolejnych wielkich imprezach. Praktycznie na każdej pozycji można doszukać się perspektywicznych zawodników, którzy mogą być tylko lepsi w ciągu najbliższych czterech lat.

Selekcjoner chwalił drużynę po wyjściu z grupy, mówiąc: – Zasługujemy, by być w tym miejscu. Zamierzamy kontynuować naszą przygodę z mundialem w Katarze i nie chcemy wracać do domu po meczu z Holandią. Amerykański sztab musi także mieć na uwadze poprawienie skuteczności oraz podtrzymanie produktywności linii obrony. Dotyczy to nie tylko 1/8 finału, ale też kolejnych lat rozwoju reprezentacji.

Z kolei Kanadzie nie można było odmówić wielu spektakularnych minut na katarskich boiskach. Podobnie jak Stany Zjednoczone czeka ją praca nad efektywnością ofensywy, chociaż powinna również skoncentrować się na uszczelnieniu obrony. Jako drużyna mniej ograna na arenie międzynarodowej dobrze wykorzystała czas spędzony na mundialu pomimo braku awansu. Młodsi piłkarze, jak na przykład Tajon Buchanan, mogli się wiele nauczyć oraz zaprezentować swoje umiejętności. Jednocześnie odpowiadali za wzrost popularności futbolu w Kanadzie, promując go historycznymi osiągnięciami na mistrzostwach.

Przełożyło się to na większe wsparcie kanadyjskich kibiców, co może pomóc na następnym mundialu. Stąd wypowiedź trenera kadry Johna Herdmana: – Wydaje mi się, że kraj nigdy w nas nie wierzył, ponieważ zespół narodowy nigdy nie dostarczył powodów, by było inaczej. Mam nadzieję, że teraz w nas wierzą.

Natomiast reprezentacja Meksyku, czyli kraju najbardziej zaznajomionego z piłką nożną, ma przed sobą mniej świetlaną przyszłość. Za cztery lata Ochoa może już zakończyć przygodę z drużyną narodową, a jego interwencje nie uratują kolegów przed porażką. Do tego nie jest on jedynym zawodnikiem, który zbliża się do schyłku kariery.

W poprzednich latach Meksyk regularnie meldował się w fazie pucharowej. Jednak wtedy był zespołem bardziej zbalansowanym, z Chicharito oraz Carlosem Velą w linii ataku. Teraz piłkarze Gerarda Martino generują mało sytuacji bramkowych, przy czym niewspółmiernie poświęcają się defensywie.

Mistrzostwa w Katarze pokazały, że taki rodzaj piłki rzadko wiąże się z sukcesem w dzisiejszych czasach, a wygrana z Arabią Saudyjską nie jest tu żadnym usprawiedliwieniem. Mimo to trener stwierdził wcześniej: – Nie uważam, że chaotyczne zmiany cokolwiek nam dadzą. Zwłaszcza zmiany ustawienia. Sama zmiana nie sprawi, że będziemy mieli więcej argumentów w ataku. Brak wspomnianych argumentów w ofensywie może mieć zgubny efekt na najbliższym mundialu.

Dodaj komentarz

Zapraszamy do kulturalnej dyskusji.

Najnowsze